Mówią tam, jak żyją nasze elity, jakie mają ogródki wokół swoich rezydencji. Pani redaktor odwiedza te elity i razem z nimi nie może się nadziwić, jak wpadli na to, żeby ułożyć chodnik z kostki Bauma. Mnie w pamięci zostało to, jak pewna pani rezydentka opowiadała o tym, co ją skłoniło do uprawy w pięknym ogródku ziemniaków. Była z rodziną na wyjeździe zagranicznym i jadła w wytwornej restauracji kartofle. I ta egzotyczna potrawa tak jej zasmakowała, że zażądała od obsługi worka ziemniaków, który wrzuciła do bagażnika swojej limuzyny i wróciła z nim do Polski. Piękna, romantyczna historia, a prosty człowiek powiedziałby, że od pokoleń sadzi kartofle za oborą.