Seriale w 2023 roku. Więcej. Szybciej. Lepiej?

Rok 2023 w polskim serialu należał do Jakuba Żulczyka („Warszawianka”, SkyShowtime, i „Informacja zwrotna”, Netflix). Liczba premier w streamingu nie odzwierciedlała jakości.

Publikacja: 21.12.2023 03:00

Arkadiusz Jakubik w „Informacji zwrotnej”

Arkadiusz Jakubik w „Informacji zwrotnej”

Foto: Netflix

526. Tyle wynotowałem w 2023 r. produkcji, które premierowo wchodziły na osiem globalnych platform dystrybuujących, a zarazem produkujących treści. HBO Max, Netflix, SkyShowtime, Disney+, Prime Video, Apple TV+, Canal+ i Viaplay. W przybliżeniu w każdym tygodniu ukazuje się na nich średnio dziesięć nowych filmów, seriali bądź dokumentów, które nie miały nigdzie wcześniej w Polsce premiery. A przecież są jeszcze stricte krajowe serwisy (TVP GO, Polsat Box Go czy Player) i całe mnóstwo reality show, koncertów, animacji, stand-upów, które omijałem.

Netflix i silne emocje

Przy tej oszałamiającej liczbie wcale nie był to zachwycający rok w streamingu, wyraźnie lepszy od poprzednich. Pewne jest tylko to, że widz nie miał wcześniej takiego dużego wyboru. Choć to, jak wiadomo, wcale nie ułatwia decyzji, co obejrzeć w weekendowy wieczór.

Czytaj więcej

„Zły chirurg”, historia chirurga-szarlatana, robi furorę w sieci

Każda platforma jest na innym etapie swojego rozwoju i jej kierownictwo ma na siebie inny pomysł. Netflix lubi wywoływać silne emocje (np. pseudosarmackim „1670” czy remakiem „Znachora”), Disney+ walczy przede wszystkim o młodego widza, a HBO Max powoli przeistacza się w MAX, które nie wiadomo do końca, czym ma być. Nowy SkyShowtime bardzo dobrze sobie poradził na ciasnym rynku w Polsce, gorzej ze skandynawskim Viaplayem, które drążone większymi problemami możliwe, że wycofa się z działalności nad Wisłą. Ekscentryczne pomysły realizuje u nas Prime Video (dziwny, nie wiadomo do kogo kierowany show komediowy „LOL: Kto się śmieje ostatni”). Z kolei Canal+ wciąż musi ważyć potrzeby tradycyjnych widzów kablówki (właścicieli anten i dekoderów) oraz tych, którzy telewizora w ogóle nie mają, a jeśli już, to używają wyłącznie smart tv i aplikacji.

Parę cenionych opowieści dobiegło końca. Z hukiem zamknęła się „Sukcesja” (HBO Max), jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Podobnie komediowy „Barry” (HBO Max) o zawodowym mordercy, który marzy o aktorstwie. Zamknął się też hit o Windsorach – „The Crown” (Netflix). Serial ostatecznie dogonił życie, na ekranie pokazano śmierć Elżbiety II. Skończył się też po ledwo trzech seriach młodzieżowy przebój o współczesnych mieszkańcach rezerwatu indiańskiego – „Rdzenni i wściekli” (Disney+). Wśród domkniętych opowieści znalazł się też rewelacyjny serial sportowy „Lakers: Dynastia zwycięzców” (HBO Max), czerpiący z rzeczywistych wydarzeń wokół drużyny koszykarskiej z Los Angeles, ale na swój satyryczny sposób daleki od dokumentalnej wiarygodności.

Za to, na szczęście, dalej będzie kręcony fenomenalny „The Bear” (Disney+), wspaniała opowieść o branży gastronomicznej w Chicago, a zarazem o rodzinie. Poziom utrzymuje nadal serial antologia „Black Mirror” (Netflix), który w szóstej serii znów ciekawie ukazywał dystopijną wizję bliskiej przyszłości, z naciskiem na przemiany biotechnologiczne.

Hity i Kity

Hity
„Awantura”. Gdyby bracia Coen bawili się w seriale, mogliby napisać coś podobnego. Efekt motyla, czyli stłuczka na parkingu prowadzi do rozwodu na drugim końcu miasta.
„Sukcesja”. Koniec sagi we wspaniałym stylu. Jakby „Dynastię” wymieszać z humorem z „Supersamca” albo gdyby „Modę na sukces” pisał Szekspir.
„Informacja zwrotna”. Jakub Żulczyk filtruje klasykę popkultury przez krajowe sitko (alkoholizm, reprywatyzacja) oraz współczesność z niesamowitą energią. Scenariusz Kacper Wysocki.
Kity
„Bielmo” (Netflix) – Christian Bale gra na autopilocie, a my znamy rozwiązanie zagadki już w połowie filmu.
„Idol” (HBO Max) – miało być autoironicznie i seksownie, a wyszło softpornograficzne kuriozum w odcinkach.
„Hydraulicy z Białego Domu” (HBO Max) – komedie o głupkach wydają się samograjem, a jednak tę udało się zepsuć.

Fascynujących nowości nie było wiele. Na pewno serca widzów podbił postapokaliptyczny „The Last of Us” (HBO Max) i ma spore szanse dorównać w swej popularności innemu wieloletniemu zombie-przebojowi „The Walking Dead”. Furorę zrobiła „Awantura” (Netflix), jeden z najlepszych seriali roku, wpisujący się w falę nowego kina azjatycko-amerykańskiego.

Poza nimi były rzeczy przyzwoite, ale niewywołujące już tyle zainteresowania: retro-muzyczny „Daisy Jones & The Six” (Prime), błyskotliwy, świetnie wystylizowany „Poker Face” (SkyShowtime) czy przenikliwe studium rozpadu nowojorskiego małżeństwa „Rozterki Fleishmana” (Disney+).

Zainteresowanie wzbudziły też historie szpiegowskie. Na Netfliksie widzowie pochłaniali odcinki „Nocnego agenta” i nieco mniej pościgowego, a bardziej thrillera – „Dyplomatkę”. Krytycy natomiast zachwycali się miniserią historyczną „Szpieg wśród przyjaciół” o sprawie Piątki z Cambridge.

Historie szpiegowskie

Skoro o miniserialach mowa, czyli o historiach, które z góry są obliczone tylko na kilka odcinków, to drugim najciekawszym z nich była „Miłość i śmierć” oparta na prawdziwej tragedii z Teksasu ze zdradą małżeńską w tle (HBO Max). Warto też wspomnieć o wystylizowanej na gotyk adaptacji opowiadania Edgara Allana Poe „Zagłada domu Usherów” (Netflix) w reżyserii Mike’a Flanagana, twórcy horrorów, który coraz bardziej wyrabia sobie nazwisko.

Gorzej wypadła inna opowieść z Poe w tle – film „Bielmo” (Netflix), przewidywalna opowiastka sięgająca do biografii tego XIX-wiecznego poety. Nie uratował jej nawet tak znakomity aktor jak Christian Bale. Drugim głośnym filmem, który ominął kina i trafił wprost na VOD, był „Zabójca”. Rozczarowujący obraz o metodyce pracy płatnego zabójcy nakręcony przez Davida Finchera. Temu twórcy zdaje się coraz mniej służyć komfort pracy, jaki zapewnia mu Netflix, bo to już drugi film po „Manku” nakręcony dla platformy, który kompletnie minął się z widzami.

Czytaj więcej

„Znachor” nas uzdrowi. To świetne kino popularne ze społecznym nerwem

Na koniec roku widzowie dostali jeszcze dwa, ale już lepsze filmy prosto na VOD – długo wyczekiwanego „Maestra” o muzyku Leonardzie Bernsteinie (w Netfliksie od 22 grudnia). To drugi film po „Narodzinach gwiazdy” nakręcony przez aktora Bradleya Coopera. Z kolei Prime Video tuż przed świętami pokaże „Saltburn”, film Emerald Fennell zrealizowany w popularnym ostatnio stylu satyry (albo też groteskowego horroru) na klasę wyższą.

Poziom zaniżały różne niewypały. Choćby „Konsultant” (Prime) z pierwszą serialową rolą Christopha Waltza. Albo „Kowbojka z Kopenhagi” (Netflix), w której wybitny przecież twórca Nicolas Winding Refn pogrąża się w swojej niekomunikatywnej manierze. Czy wreszcie „Idol” (HBO Max), po którym niejeden producent dwa razy się zastanowi, nim obsadzi jakiegokolwiek muzyka. To, co zobaczyliśmy w wykonaniu Abela Tesfaye, czyli The Weeknda, to żenujący, nudny, egotyczny wykon.

Jakość i różnorodność Apple’a

Na osobny akapit zasługuje Apple TV+, platforma, która aspiruje do najbardziej jakościowej i różnorodnej. Można tam znaleźć produkcje komediowe (piłkarski „Ted Lasso” i obyczajowa „Platoniczna przyjaźń”), dramatyczne („The Morning Show” o świecie mediów), z gatunku s.f. (adaptacja prozy Isaaca Asimova „Fundacja” i historia alternatywna o wyścigu zbrojeń „For All Mankind”), a kończąc na cyklach szpiegowskich („Slow Horses” ze znakomitym Garym Oldmanem).

Czytaj więcej

Serial "Warszawianka": Człowiek nasz, ale zły

Odrębny wątek to polskie produkcje, wśród których sporo było komedii bazujących na standupowym, a niekiedy i kabaretowym humorze. „Emigracja xD”, kolejny sezon „The Office PL”, kostiumowa beka „1670”, rozgrzewająca internet w skrajnych opiniach.

Warta zapamiętania była kryminalna „Krucjata” scenarzysty Wojciecha Tomczyka (TVP) oraz „Infamia” o polskich Romach (Netflix). Jednak rok 2023 w polskim serialu należał do Jakuba Żulczyka. Może napisana przez niego „Warszawianka” (SkyShowtime) nie do końca zaspokoiła apetyty widowni. Ale już poruszająca „Informacja zwrotna” na podstawie jego powieści (scenariusz Kacper Wysocki) potwierdziła pozycję numer jeden wśród powieściopisarzy ważnych w świecie seriali.

526. Tyle wynotowałem w 2023 r. produkcji, które premierowo wchodziły na osiem globalnych platform dystrybuujących, a zarazem produkujących treści. HBO Max, Netflix, SkyShowtime, Disney+, Prime Video, Apple TV+, Canal+ i Viaplay. W przybliżeniu w każdym tygodniu ukazuje się na nich średnio dziesięć nowych filmów, seriali bądź dokumentów, które nie miały nigdzie wcześniej w Polsce premiery. A przecież są jeszcze stricte krajowe serwisy (TVP GO, Polsat Box Go czy Player) i całe mnóstwo reality show, koncertów, animacji, stand-upów, które omijałem.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Platformy streamingowe
„Problem trzech ciał” - serial, który pobudza do myślenia
Platformy streamingowe
Serial „1670” będzie miał dalszy ciąg
Platformy streamingowe
„Reżim” z Kate Winslet. Putin, Trump, Le Pen i Rasputin w jednym
Platformy streamingowe
Nowy „Szogun”. Mocny początek z seppuku i gotowaniem ludzi
Platformy streamingowe
Tajemniczy Cristóbal Balenciaga bohaterem nowego serialu