Odpowiedzialność dyscyplinarna radcy prawnego

Wyzwiska skierowane na piśmie pod adresem sądu naruszały korporacyjne normy etyki zawodowej

Aktualizacja: 22.04.2012 09:23 Publikacja: 11.01.2012 08:08

Odpowiedzialność dyscyplinarna radcy prawnego

Foto: www.sxc.hu

Radca prawny Marek K. z Bielska-Białej, kierując w 2006 r. do Ministerstwa Sprawiedliwości podanie-skargę w sprawie niezgodności z prawem orzeczenia Sądu Najwyższego, użył w nim takich określeń, jak: „antykonstytucyjny skandal", „niezawisłość od rozumu", „dać kopniak na odczepne". Wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Za to, że naruszył w ten sposób godność i powagę sądu, został ukarany upomnieniem.

Radca odwołał się od tego orzeczenia do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Twierdził, że sąd pierwszej instancji niesłusznie uznał jego słowa za niestosowne, ponieważ nie były to sformułowania obraźliwe, tylko określenia, jakich używa się w mowie potocznej, zwykłe kolokwializmy.

WSD jednak utrzymał w mocy orzeczenie sądu dyscyplinarnego katowickiej izby radcowskiej. Potwierdził, że zgodnie z art. 30 kodeksu etyki zawodowej radca prawny powinien dbać, aby jego zachowanie nie godziło w powagę sądu, oraz o to, aby jego wystąpienia nie naruszały godności osób uczestniczących w postępowaniu.

W kasacji do Sądu Najwyższego (sygn. akt.: SDI 33/11) radca utrzymywał, że nie popełnił przewinienia. Podkreślił, że ograniczono jego prawo do obrony, ponieważ nie brał udziału w rozprawie odwoławczej, chociaż usprawiedliwił nieobecność i wnosił o jej odroczenie.

Rzecznik dyscyplinarny stwierdził jednak przed SN, że zgodnie z procedurą jego obecność nie była obowiązkowa. W dodatku radca nie widział nic nagannego w użyciu inkryminowanych określeń i nie wyraził skruchy.

SN oddalił kasację prawnika. Stwierdził, że nie było powodu do uchylenia orzeczenia, ponieważ udział obwinionego w postępowaniu odwoławczym nie był obligatoryjny.

– Rozpoznanie sprawy pod jego nieobecność nie oznaczało automatycznie naruszenia prawa do obrony – podkreślił sędzia Andrzej Siuchniński. Mógł przecież skorzystać z innych form prowadzenia obrony, np. wnosząc pisma procesowe czy poprzez udział obrońcy w rozprawie. Ponadto nieobecność radcy nie wpłynęła na rozstrzygnięcie sprawy, na treść orzeczenia.

SN ocenił też użyte przez radcę w piśmie zwroty jako niemerytoryczne argumenty w dyskusji, w których wyrażał swoje emocje. Były to wyzwiska, które padły nie w ferworze walki procesowej, lecz zostały użyte celowo, z premedytacją.


Radca prawny Marek K. z Bielska-Białej, kierując w 2006 r. do Ministerstwa Sprawiedliwości podanie-skargę w sprawie niezgodności z prawem orzeczenia Sądu Najwyższego, użył w nim takich określeń, jak: „antykonstytucyjny skandal", „niezawisłość od rozumu", „dać kopniak na odczepne". Wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Za to, że naruszył w ten sposób godność i powagę sądu, został ukarany upomnieniem.

Radca odwołał się od tego orzeczenia do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Twierdził, że sąd pierwszej instancji niesłusznie uznał jego słowa za niestosowne, ponieważ nie były to sformułowania obraźliwe, tylko określenia, jakich używa się w mowie potocznej, zwykłe kolokwializmy.

Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej