Prof. Kmieciak o decyzji Andrzeja Dudy: Czy przekroczyliśmy już granice śmieszności?

Czasowe nieobsadzenie dwóch stanowisk poselskich z pewnością nie pozbawiło Sejmu zdolności do uchwalenia budżetu. Czy skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego ustawy budżetowej było jedynie pretekstem do podjęcia gry politycznej?

Publikacja: 01.02.2024 19:18

Prof. Kmieciak o decyzji Andrzeja Dudy: Czy przekroczyliśmy już granice śmieszności?

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Podpisanie przez prezydenta 31 stycznia 2024 r. ustawy budżetowej i skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej z uwagi na – jak to określono – „wątpliwości związane z prawidłowością procedury uchwalenia ustawy”, czyni zasadnym pytanie: czy weszliśmy w nową fazę sporu o praworządność i prowadzonej w Polsce od pewnego czasu rozgrywki politycznej.

Akt łaski nie przywrócił mandatów Kamińskiemu i Wąsikowi

Sytuację, która zaistniała po wyborach parlamentarnych z 15 października 2023 r. zwykło się nazywać trudną lub uciążliwą kohabitacją. Czy teraz nastał czas otwartej konfrontacji? Jak bowiem zakwalifikować to, co mocą posiadanej władzy uczynił prezydent i – co ważniejsze – jak ocenić w kategoriach prawnych powód podjętego przez niego działania?

Powołał się on na okoliczność braku możliwości udziału w pracach Sejmu M. Kamińskiego i M. Wąsika – osób skazanych prawomocnym wyrokiem sądowym, ułaskawionych powtórnie, tym razem już w sposób skuteczny, aktem prezydenta, lecz pozbawionych wcześniej ex lege mandatów poselskich. Ów brak jest czymś całkowicie naturalnym i nie wymagającym tłumaczenia. Nie dającym się uzasadnić byłoby natomiast – czego kancelaria prezydenta najwyraźniej nie chce widzieć – dopuszczenie do prac sejmowych osób nie posiadających statusu posła, wobec których zastosowano rodzący skutki prawne na przyszłość akt łaski. Nie przywraca on, wbrew temu, co sądzą niektórzy, stanu prawnego sprzed prawomocnego skazania ułaskawionych i nie wpływa na ważność deklaratoryjnego postanowienia marszałka Sejmu z 21 grudnia 2023 r. Płynie z tego wniosek, że bez względu na to, czy prezydent skorzystałby z kompetencji wynikającej z art. 139 Konstytucji, czy też nie, M. Kamiński i M. Wąsik przestali być posłami.

Czasowe nieobsadzenie dwóch stanowisk poselskich nie ma większego znaczenia

Co równie istotne, formułując zastrzeżenia o charakterze procesowym, odnoszące się do prawidłowości procedury uchwalenia ustawy budżetowej, nie pokuszono się o bliższe oznaczenie rangi oraz istoty domniemanych uchybień i poprzestano na lakonicznym wskazaniu, że byli posłowie nie mogli uczestniczyć w pracach sejmowych. Jakkolwiek nie sposób z całkowitą pewnością wykluczyć, że ich aktywność w tych pracach przesądziłaby o obliczu budżetu na 2024 r., to jednak w konfrontacji z treścią art. 120 Konstytucji, rozumowanie to wydaje się nie mieć większego znaczenia. Zgodnie z powołanym przepisem, „Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, chyba że Konstytucja przewiduje inną większość. W tym samym trybie Sejm podejmuje uchwały, jeżeli ustawa lub uchwała Sejmu nie stanowi inaczej”. Czasowe nieobsadzenie dwóch stanowisk poselskich z pewnością nie pozbawiło Sejmu zdolności do uchwalenia budżetu, jak też wypełniania innych powierzonych mu zadań.

Czytaj więcej

Czy gry polityczne ws. budżetu zagrożą państwowej kasie?

Przekładając to spostrzeżenie na język prawa procesowego, należy stwierdzić, że w rozważanym przypadku brak udziału M. Kamińskiego i M. Wąsika w pracach sejmowych nie mógł mieć – nawet gdyby zachowali oni status posła – istotnego i w ogóle żadnego wpływu na wynik postępowania prawotwórczego. Tymczasem w sytuacji, gdy nie są spełnione znamiona kwalifikowanych, o poważnym ciężarze gatunkowym wad procedury prawotwórczej (rekonstruowane według wzorca, który tworzą przepisy Konstytucji), tylko ziszczenie się tej przesłanki uzasadniałoby uznanie przyjętej ustawy za niekonstytucyjną.

Szantaż prezydenta i wyimaginowane wady prawne ustaw

Czy skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego ustawy budżetowej było jedynie pretekstem do podjęcia gry politycznej, a ściśle rzecz biorąc – okazją do osobliwego w swojej postaci szantażu wobec parlamentu? Posunięciu temu towarzyszyła przecież zapowiedź kontynuowania przez prezydenta tego, co uczynił 31 stycznia 2024 r. w stosunku do kolejnych, dotkniętych wyimaginowaną wadą prawną ustaw.

Czy takie zachowanie nie odpowiada cechom deliktu konstytucyjnego, a niezależnie od tego – nie narusza dobrego obyczaju politycznego w praworządnym państwie? Odpowiedzi na to pytanie dostarcza – jak sądzę – odwołanie się do nakazu działania w dobrej wierze. Korzystanie z będących pochodną zasady podziału władz mechanizmów checks and balances jest normalną reakcją na odwieczne wezwanie do zapobiegania nadużyciom władzy. Jednak funkcjonowanie rozwiązań służących realizacji tego celu samo nie powinno stwarzać okazji do destrukcji państwa i szkodzenia jego interesom.

Kwestia dobrej i złej wiary prezydenta

W tym kontekście należy rozpatrywać intencje, które przyświecają podjęciu aktu lub działania jakiejkolwiek władzy. Jak podkreśla prof. Leszek Garlicki, polska teoria prawa konstytucyjnego nie wypracowała – jak dotąd – koncepcji „dobrej” i „złej” wiary. Nie uważam wszakże, aby prezydent jako strażnik Konstytucji, a więc podmiot szczególnie predestynowany do dbania o poszanowanie narzuconych przez nią standardów, nie podlegał ocenom z punktu widzenia tego kryterium. Być może właśnie ono posłuży kiedyś do ukształtowania rozwiązań zapobiegających uwikłaniu organów państwa w sytuacje bez wyjścia, z uszczerbkiem dla dobra publicznego. Póki co możemy tylko zastanawiać się, czy argumentacja wspierająca skierowanie przez prezydenta ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej przy jednoczesnym jej podpisaniu nie naraża nas na zarzut śmieszności.

Autor jest prof. dr hab., kierownikiem Zakładu Komparatystyki Postępowania Administracyjnego na Wydziale Prawa i Administracji UŁ, sędzią NSA w stanie spoczynku

Podpisanie przez prezydenta 31 stycznia 2024 r. ustawy budżetowej i skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej z uwagi na – jak to określono – „wątpliwości związane z prawidłowością procedury uchwalenia ustawy”, czyni zasadnym pytanie: czy weszliśmy w nową fazę sporu o praworządność i prowadzonej w Polsce od pewnego czasu rozgrywki politycznej.

Akt łaski nie przywrócił mandatów Kamińskiemu i Wąsikowi

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego