Tomasz Pietryga: Albo nowa ustawa medialna, albo długa wojna

Konflikt zmierza w kierunku scenariusza z Trybunałem Konstytucyjnym. Zakończyć można go tylko nową ustawą regulującą ustrój mediów publicznych, uchwaloną w drodze porozumienia politycznego.

Publikacja: 28.12.2023 19:35

Likwidacja TVP może być tylko kolejną odsłoną polityczno-prawnego sporu

Likwidacja TVP może być tylko kolejną odsłoną polityczno-prawnego sporu

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Było naiwnością wierzyć, że decyzja sądu rejestrowego potwierdzająca legalność decyzji ministra Bartłomieja Sienkiewicza, ustanawiającej nowe władze w mediach publicznych, rozwiąże problem. Również nie rozwiąże go postawienie mediów publicznych w stan likwidacji, które niektórzy komentatorzy określili mianem „rozwiązania bardziej finezyjnego”. Bo i ono ma swoje ograniczenia i słabości, daje pole do prawnego sporu, który z pewnością zostanie otwarty. Podobnie jak w przypadku uchwał dotyczących wymiany władz spółek będą podejmowane próby podważania takich decyzji i ich blokowania. Zatem ogłoszenie likwidacji mediów publicznych nie kończy sprawy.

Media publiczne jak Trybunał Konstytucyjny

Bitwa polityczno-prawna o TVP, Polskie Radio i PAP, która rozpoczęła się przed świętami, będzie miała jeszcze wiele odsłon i wątków niezależnie od tego, czy i jakie dokumenty zostaną zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym. Sytuacja przypomina trochę tę z 2015 roku i sporu o Trybunał Konstytucyjny, gdzie kwestia tzw. sędziów-dublerów wywołała serię wyroków TK oraz nowelizacji ustaw, które doprowadziły do nierozwiązywalnego zamętu prawnego. Nikt już w pewnym momencie za nim nie nadążał.

Czytaj więcej

Iwona Gębusia: Świąteczny galimatias w mediach publicznych

Obecne zamieszanie wokół mediów zmierza w podobnym kierunku. Kolejne pojawiające się uchwały, wnioski, skargi i odwołania prowadzą do prawnego galimatiasu, sytuacji, z której z czasem będzie coraz trudniej wybrnąć. W efekcie nad nowymi władzami mediów publicznych zawsze będzie unosił się cień niepewności, czy aby na pewno działają legalnie.

Nie ma wątpliwości, że skuteczność uchwał (w tym likwidacyjnej) będzie podważana w pozarejestrowym trybie przed sądem okręgowym, w pełnej procedurze odwoławczej, której rozstrzygnięcie może zająć długie lata. Również seryjnie składane wnioski do prokuratury, zawiadamiające m.in. o nielegalnych działaniach zarządczych, mogą skutkować zawieszeniem wykonalności uchwał, likwidacji do czasu stwierdzenia ich legalności. Próba zatrzymania całego procesu zmian w mediach za pośrednictwem prokuratury jest możliwa, zwłaszcza że jest ona ciągle zarządzana przez śledczych z nadania PiS.

PiS, który nie może pogodzić się z utratą władzy, znalazł w TVP bastion, przyczółek dla robienia polityki w opozycji.

Wreszcie jest również Trybunał Konstytucyjny, którego decyzje, choć są coraz śmielej kwestionowane przez rządzącą większość, to jednak nadal pozostają w mocy. Kilka tygodni temu grupa posłów PiS zaskarżyła podstawę prawną działania Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a TK nakazał ministrowi wstrzymanie się od dokonywania zmian w mediach publicznych. Patrząc na profil Trybunału, nie ma wątpliwości, jaki będzie werdykt. Rozprawa odbędzie się 16 stycznia 2024 r.

TVP, Polskie Radio i PAP jako bastiony PiS

PiS, który nie może pogodzić się z utratą władzy, znalazł w TVP bastion, przyczółek dla robienia polityki w opozycji. Wcześniej zostawił za sobą prawne pole minowe, o które mają dziś potykać się ludzie Donalda Tuska. I tak się właśnie dzieje. A nad tym wszystkim unosi się zarzut bezprecedensowego upolitycznienia mediów publicznych, które miało miejsce w ostatnich ośmiu latach i brak legitymacji moralnej PiS do stawiania oporu przeciwko zmianom w TVP, PR i PAP.

Pytanie jednak czy jest to wystarczające uzasadnienie dla wybrania drogi na skróty. Niektóre autorytety prawnicze, także z rodowodem ze starego Trybunału Konstytucyjnego, uzasadniają, że balansowanie na prawnym skraju jest konstytucyjnym stanem wyższej konieczności, przywracaniem standardów mającym na horyzoncie nadrzędny cel, „leczeniem sepsy” itd. Takie myślenie może zachęcać nową koalicję do działania, ale jest też krótkowzroczne. Zapomina się bowiem, że każda władza się kiedyś kończy i nie stawiają pytania: co dalej? Co się stanie, gdy za kilka lat PiS powróci do władzy? Czy będzie przestrzegał standardów przywracanych w taki sposób przez rząd Tuska, czy odpłaci się tym samym, albo czymś znacznie gorszym? Czy wtedy również autorytety będą stawiały się w pozycji strażników nienaruszalności konstytucyjnych granic? Czy będą wtedy miały moralne prawo do bycia nośnikami konstytucyjnej wrażliwości, która gwarantowała im też moralną wyższość?

Warto na te pytania spróbować odpowiedzieć. Istnieją bowiem różne ścieżki by przywrócić ład w mediach publicznych, bezwzględnie potrzebny i oczekiwany przez wyborców. Warto jednak wybierać je z rozwagą.

Było naiwnością wierzyć, że decyzja sądu rejestrowego potwierdzająca legalność decyzji ministra Bartłomieja Sienkiewicza, ustanawiającej nowe władze w mediach publicznych, rozwiąże problem. Również nie rozwiąże go postawienie mediów publicznych w stan likwidacji, które niektórzy komentatorzy określili mianem „rozwiązania bardziej finezyjnego”. Bo i ono ma swoje ograniczenia i słabości, daje pole do prawnego sporu, który z pewnością zostanie otwarty. Podobnie jak w przypadku uchwał dotyczących wymiany władz spółek będą podejmowane próby podważania takich decyzji i ich blokowania. Zatem ogłoszenie likwidacji mediów publicznych nie kończy sprawy.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Sędziowie nie potrzebują poświadczeń bezpieczeństwa, bo sami tak zadecydowali
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt to czarna owca czy w sądach mamy setki podobnych sędziów?
Opinie Prawne
Kajetan Bartosiak: O badaniu trzeźwości nie tylko w Dniu Strażaka