Zewsząd dają się słyszeć wezwania: Beata, drukuj wyrok! Wszyscy przeciwnicy rządu jak mantra powtarzają jeden przepis konstytucji: wyroki Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne. Tylko krok ich dzieli od stwierdzenia, że Trybunał to sąd ostateczny. Ten jednak jest jeszcze przed nami. Edukacja prawnicza zaszła tak daleko, że wszyscy już wiedzą, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ogłasza się niezwłocznie w Dzienniku Ustaw. Jak więc nie uznać racji tych, którzy żądają publikacji wyroku? Strażnicy konstytucji się wypowiedzieli: Roma locuta causa finita. Ale co mają począć ci, którzy spostrzegli (jak dziecko z bajki Andersena), że strażnicy konstytucji nie są gwarantami, ale jej naruszycielami? Milcząco spuścić głowy i poddać się władzy prawnego hegemona. Wyperswadować rządowi reformowanie państwa i realizację wyborczego programu. | Sprowadzeni do narożnika przez świat prawniczy obywatele próbują na własną rękę szukać ratunku w treści samej konstytucji. Czytają więc w niej, że „orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym", czyli że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego podlegają jednak pewnej czynności proceduralnej polegającej na ogłoszeniu. Czy czynność ta ma wyłącznie charakter techniczny w tym znaczeniu, że prezes Rady Ministrów po otrzymaniu wyroku od razu zarządza jego publikację, jednym słowem: drukuje?