Czysty patriotyzm

Brukselski kompromis w kwestii ochrony środowiska mobilizuje nas do rozwoju przy rozsądnych kosztach. Alternatywą jest stanie w miejscu i dalsze korzystanie z najbardziej szkodliwych technologii rodem z PRL – pisze dyplomata.

Publikacja: 28.10.2014 16:11

Czysty patriotyzm

Foto: AFP

Kompromis dotyczący unijnej polityki klimatycznej po 2020 r., który przy ogromnym zaangażowaniu polskiego rządu został ostatnio wypracowany przez Radę Europejską, już spotyka się w Polsce z ostrą krytyką. Zdaniem niektórych polityków stanowi on „całkowitą klęskę" i jest „ubezwłasnowolnieniem" Polski. Ma on również oznaczać „zamykanie kopalń" i spowodować, że „nasz rozwój będzie nieporównanie droższy i nieporównanie trudniejszy". Brzmi tragicznie, ale czy tak jest naprawdę?

Jakość życia

Na wstępie od razu wyjaśnienie: jestem Ślązakiem i z dziada pradziada pochodzę z górniczej rodziny. Z dzieciństwa spędzonego w PRL w Świętochłowicach i w Chorzowie pamiętam brud i smród kanałków, „stawów" i innych zbiorników najbardziej trujących substancji, przy których chodziliśmy, bawiliśmy się i których opary wciąż wdychaliśmy. W powietrzu cały czas czuć było słodko-siarkowy zapach. Górny Śląsk był jednym z najbardziej zanieczyszczonych obszarów na Ziemi. Wtedy mówiło się nawet, że zgodnie z wynikami badań japońskich naukowców na Górnym Śląsku nie powinno było istnieć nie tylko życie ludzkie, ale w ogóle jakiekolwiek życie.

Było tak, ponieważ „władza ludowa" pozbawiła nas nie tylko podstawowych wolności i praw człowieka, ale także nie dbała o jakość życia Polaków. Obalenie komunizmu 25 lat temu oznaczało, że zostaje przywrócona wolność i demokracja, a wraz z nią demokratyczna władza, dbająca o podstawowe prawa obywateli, dążąca do zapewnienia dobrobytu i coraz wyższej jakości życia. O ile w czasach komunizmu przywileje niektórych branż, a nawet poszczególnych przedsiębiorstw liczyły się znacznie bardziej niż zdrowie i zamożność Polaków, o tyle w demokracji miało być na odwrót.

Od przełomu z 1989 r. pod względem jakości życia Polaków wiele się zmieniło, ale jeśli chodzi o ochronę naszego środowiska, wciąż jedną nogą jesteśmy w poprzedniej epoce. Polska nadal jest zanieczyszczona.

Latem w Warszawie, gdy temperatury osiągają 30 stopni, tak bardzo chciałoby się zanurzyć w Wiśle, ale nie można, bo ta piękna rzeka wciąż jest zbyt brudna. Potwornie zanieczyszczone jest nasze powietrze. Wspominają o tym nie tylko polscy naukowcy, osoby angażujące się na rzecz ochrony środowiska, ale także „Nasz Dziennik" („Zabójcze zanieczyszczone powietrze", 6 września 2014 r.) . Zdaniem tej gazety aż 45 tys. osób umiera rocznie w Polsce przedwcześnie z powodu zanieczyszczeń powietrza. To ponad dziesięciokrotnie więcej niż liczba śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych w naszym kraju.

Polska wraz z Bułgarią ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w Unii Europejskiej, a w rankingu dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych miast UE, który sporządziła Europejska Agencja Środowiska (EEA), figuruje aż sześć miast polskich – Katowice, Sosnowiec, Zabrze, Gliwice, Nowy Sącz i Kraków. Roczne stężenie pyłów PM2,5 (o wielkości 2,5 mikrometrów, które przedostają się do krwiobiegu) jest w Polsce dwukrotnie większe niż poziom określony w prawodawstwie unijnym.

Największymi emitentami zanieczyszczeń w naszym kraju są niepodłączone do sieci ciepłowniczych gospodarstwa domowe, przestarzałe elektrownie i transport drogowy. Zbyt często, zwłaszcza zimą, palimy złej jakości wysokosiarkowym węglem i odpadami, takimi jak stare opony, meble, zużyte opakowania, a nawet tkaniny. Wydzielane w ten sposób pyły przenikają do najgłębszych partii płuc, tam osiadają, powodują podrażnienie naskórka i śluzówki oraz prowadzą do zapalenia dróg oddechowych. Wywołują choroby alergiczne, astmę, nowotwory płuc, gardła i krtani. Koszty leczenia pacjentów cierpiących na te dolegliwości są dla państwa polskiego z pewnością ogromne.

Czy zachowanie tego stanu leży w naszym interesie?  Czy nowoczesny polski patriotyzm ma polegać na czerpaniu dumy z ogromnych emisji dwutlenku węgla, brudnych rzek i jezior, zaśmieconych plaż i lasów? Czy upierając się przy dalszym zanieczyszczaniu naszego umiłowanego kraju i truciu polskiego społeczeństwa, szczególnie naszych dzieci, naprawdę najbardziej na złość zrobimy Brukseli?

Beneficjenci budżetu UE

Brukselski kompromis daje Polsce czas i fundusze na rozbudowanie sieci ciepłowniczych, modernizację systemów grzewczych i przestarzałych bloków energetycznych. Mobilizuje nas do rozwoju przy rozsądnych kosztach. Alternatywą jest stanie w miejscu i dalsze korzystanie z najbardziej szkodliwych technologii rodem z PRL.

Polskie elektrownie muszą być bardziej innowacyjne. Muszą dołączyć do zaledwie 17,1 proc. przedsiębiorstw przemysłowych w naszym kraju, które – zgodnie z danymi GUS – w latach 2011–2013 wprowadziły nowe, istotnie ulepszone produkty lub procesy. Przy takim poziomie zanieczyszczenia, jaki jest w Polsce, nasze elektrownie nie mogą obniżać wydatków na działalność innowacyjną. Powinny się stać znaczącymi beneficjentami nowego wieloletniego budżetu UE, który duży nacisk kładzie właśnie na rozwój nowoczesnych technologii.

Nie oznacza to wcale, że żeby utrzymać polską niezależność w energetyce i zapobiec dramatycznej podwyżce cen energii, trzeba rezygnować z węgla. Można zastosować nowoczesne „czyste" technologie, które już są na rynku, np. potwierdzone przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu i przedstawione podczas ostatniej oficjalnej wizyty wielkiego księcia Luksemburga Henryka w Polsce rewolucyjne rozwiązanie luksemburskie pozwalające nawet na całkowitą eliminację emisji CO2 w procesie spalania węgla.

Kompromis, który został wypracowany przez szefów rządów i premier Ewę Kopacz, daje nam czas i środki na przeprowadzenie niezbędnych zmian w produkcji energii. Będzie ona wytwarzana bardziej nowocześnie i z większą korzyścią dla Polaków i polskiego środowiska. To zdrowy kompromis i czysty zysk.

Autor jest ambasadorem RP ?w Wielkim Księstwie Luksemburga. ?Tekst zawiera jego prywatne poglądy

Kompromis dotyczący unijnej polityki klimatycznej po 2020 r., który przy ogromnym zaangażowaniu polskiego rządu został ostatnio wypracowany przez Radę Europejską, już spotyka się w Polsce z ostrą krytyką. Zdaniem niektórych polityków stanowi on „całkowitą klęskę" i jest „ubezwłasnowolnieniem" Polski. Ma on również oznaczać „zamykanie kopalń" i spowodować, że „nasz rozwój będzie nieporównanie droższy i nieporównanie trudniejszy". Brzmi tragicznie, ale czy tak jest naprawdę?

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Sondaż. Hołownia ma powody do zmartwień dziś. Jutro też nie rysuje się na różowo
analizy
Na egzaminie ósmoklasisty dobre wyniki z angielskiego rzadko są zasługą szkoły
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Ambasador Izraela Jakow Liwne świadomie niszczy dorobek Szewacha Weissa
analizy
Atak na premiera Słowacji to niebezpieczny sygnał dla Polski. Robert Fico to początek
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Izraelscy jastrzębie przegrywają z amerykańskimi demokratami