Niedzielne przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy było pełne
sprzeczności, nacechowane emocjami i elementami teatru. W swym
niezwykle temperamentnym wystąpieniu podkreślał olbrzymią rolę
Wincentego Witosa w polskiej historii, jej tragizm związany z
osadzeniem przywódcy ludowców w twierdzy brzeskiej, a następnie
skazanie go wraz z innymi liderami opozycji w procesie politycznym.
Andrzej Duda przyznał, że jako zwolennik Józefa Piłsudskiego
uznaje, iż ten „popełnił błąd polityczny”, podejmując tamtą
decyzję. Dla historyków sympatyzujących z obozem piłsudczykowskim
gorzko zabrzmiały słowa prezydenta o nonsensowności alternatywy,
która niekiedy pojawia się w debacie publicznej: albo demokracja
albo niepodległość. „Nie wiem, czy był taki jednoznaczny wybór,
raczej chyba nie, skoro Rzeczpospolita upadła na skutek tych kłótni,
bezhołowia, arogancji politycznej”.