„A ty znowu oglądasz ten Szejm?” – zapytała mnie 12 grudnia moja pięcioletnia siostra cioteczna. Zważywszy na haniebne zachowanie jednego z parlamentarzystów jej przejęzyczenie wydaje się bardzo adekwatne („shame” z ang. – wstyd). To tego dnia poseł Grzegorz Braun zgasił przy pomocy gaśnicy świece palące się w holu głównym Sejmu z okazji żydowskiego święta Chanuka i zaatakował osoby biorące udział w uroczystości. Polityk Konfederacji został wykluczony z obrad, a jego zachowanie wywołało skandal i odbiło się szerokim echem w mediach na całym świecie.
Konfederacja straci wicemarszałka?
Wybryk posła Brauna nie jest jednak wyłącznie wydarzeniem kompromitującym polski parlament, ale najprawdopodobniej będzie on miał też konkretne konsekwencje polityczne, których preludium obserwujemy już teraz. Konfederacja bowiem niespodziewanie może wpaść w kryzys zagrażający jej egzystencji.
Czytaj więcej
Skandal z Grzegorzem Braunem jest na rękę wszystkim siłom politycznym. Każda z partii chce zyskać kosztem gorszącego wydarzenia, a najwięcej chce ugrać Janusz Korwin-Mikke, który planuje wrócić do Parlamentu Europejskiego.
Krótko po wspomnianej awanturze Lewica wespół z PiS zapowiedziała, że złoży wniosek o wykluczenie przedstawicieli Konfederacji z Prezydium Sejmu, jeśli Grzegorz Braun nie zostanie niezwłocznie usunięty z tej partii. Sądząc po wypowiedziach przedstawicieli pozostałych ugrupowań, większość dla takiego wniosku znajdzie się bez problemu.
Konfederaci stoją więc przed bardzo trudnym wyborem. Z jednej strony na szali leży utrzymanie prestiżowego stanowiska wicemarszałka, dającego wpływ na prace Sejmu i możliwość budowania pozycji politycznej partii. Jasne stało się też, że wyrzucenie Grzegorza Brauna jest warunkiem sine qua non dla normalizacji wizerunku Konfederacji w oczach wyborców, co jest szczególnie ważne w kontekście walki o schedę po PiS na prawicy. Z drugiej strony usunięcie Brauna mogłoby skutkować poważnym rozłamem w szeregach partii – obecnie stronnictwo Brauna jest jedną z trzech głównych sił tworzących Konfederację (to czterech z jej 18 posłów). Oznacza to, że jeśli Braun, odchodząc, pociągnąłby za sobą swoich sympatyków, to Konfederacja straciłaby status klubu parlamentarnego i zapewne zauważalną część poparcia.