Senator PO: Małostkowe referendum

Prezydentowi Dudzie czynię zarzut działania w gorączce wyborczej bez liczenia się z interesami państwa, które reprezentuje – pisze senator PO.

Aktualizacja: 01.09.2015 19:42 Publikacja: 31.08.2015 22:15

Senator PO: Małostkowe referendum

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Nie słabnie spór wokół wniosku prezydenta Andrzeja Dudy o referendum w dniu wyborów parlamentarnych. Padają argumenty, że charakter pytań jest małostkowy, inni mówią o uczuciu zawodu (premier Ewa Kopacz) czy oburzeniu z powodu nadużycia kampanii wyborczej dla celów politycznych. Jedynie PiS, wraz z Pawłem Kukizem, broni pomysłu swego wybrańca.

Z całą pewnością wątpliwości będzie miał Senat, który wcześniej z nadmierną dozą zaufania przystał na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Bądźmy jednak rzeczowi. Prezydent Duda – nieważne, czy wsłuchał się w głos PiS i związków zawodowych, czy wystąpił z własnej inicjatywy – rzeczywiście obiecywał podjęcie tematu wcześniejszych emerytur. Wskazywał na różne formy dotrzymania swej obietnicy wyborczej – od przywrócenia poprzedniego systemu emerytalnego po najnowszy pomysł zawarty w pytaniu referendalnym dotyczący obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawnień emerytalnych ze stażem pracy.

Nie mam pretensji o symbiozę poglądów prezydenta Dudy z poglądami PiS. Nawet jeśli przyjąć, że biuro polityczne PiS wylansowało go na kandydata w wyborach prezydenckich, to nie sposób zarzucić Andrzejowi Dudzie jałowości poglądów. Tak naprawdę spośród wszystkich dotychczasowych prezydentów jedynie Lech Wałęsa nie reprezentował żadnej partii, ale wyłącznie siebie.

Prezydentowi Dudzie czynię natomiast zarzut działania w gorączce wyborczej bez liczenia się z interesami państwa, które reprezentuje.

Spójrzmy choćby na pierwsze pytanie. Czy spełnia ono kryterium „sprawy o szczególnym znaczeniu dla państwa". To prawda, emerytury i renty to jest problem olbrzymiej wagi, ale powinien być traktowany systemowo, a nie jako kiełbasa wyborcza. To prawda, obecny system wymaga reformatorskiego namysłu, o co sam zresztą postulowałem w projekcie uchwały Senatu w maju 2012 roku, wzywającej klasę polityczną i partnerów społecznych do wspólnej pracy. Za taką pracę trudno, rzecz jasna, uznać „wrzutkę" Donalda Tuska nakazującą przechodzenie na emeryturę w wieku 67 lat, niezależnie od warunków i stażu pracy, bez uwzględnienia potrzeb rynku pracy.

Ale prezydent Duda, uciekając w minimalizm wyborczy, w gruncie rzeczy odrzuca możliwość zapewnienia Polakom godnej starości. Wręcz obecną sytuację konserwuje. Jeśli system degenerował się przez 25 lat, trudno go naprawić przez kartkę wyborczą zmieszaną z emocjami buzującymi w trakcie trójskokowej kampanii politycznej: referendum w sprawie JOW, wyborów do parlamentu i referendum prezydenta Dudy.

Wprawdzie pytanie referendalne nie wskazuje kierunku zmian, można go jednak wyczytać z kontekstu kampanii wyborczej – chodzi o obniżenie wieku emerytalnego. Tylko jak zrównoważyć związany z tym ubytek finansowy? Być może w zamyśle prezydenta tą formą będzie podwyższona składka lub zmniejszona emerytura, a może podwyższone podatki na dotacje dla ZUS i KRUS?

Ja jednak, konsekwentnie do zgłaszanych wcześniej propozycji popieranych przez senatorów PiS, a odrzucanych przez tych z PO, zauroczonych złotym strzałem Tuska, namawiam pana prezydenta do podjęcia wyzwania na miarę problemu i potencjału Kancelarii Prezydenckiej. Z udziałem wielu partnerów i rządu, który zostanie dopiero wyłoniony, a któremu nie można narzucać rozwiązań decydujących o 10 proc. budżetu. Poza tym, by takie nowe rozwiązania miały cechy trwałości i ugody społecznej, wymagają one uzgodnień. Pamiętajmy, że ubezpieczenia są umową zbiorową z całym społeczeństwem. To powiedziawszy, chcę jednak zaznaczyć, że tak podjęte ustalenia mogą się stać przedmiotem referendum.

Minimalizm referendalny odbija się także w pytaniu o formę funkcjonowania przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. Mogę zdradzić, że już wcześniej, gdy minister Jacek Rostowski szukał zabezpieczenia finansowego dla budżetu państwa m.in. w środkach Lasów Państwowych, senatorowie w trakcie szczerej rozmowy z Donaldem Tuskiem uzyskali przyrzeczenie, że rząd nie ma planów prywatyzacyjnych. „To jest i pozostanie dobro wspólne" – powiedział ówczesny premier o lasach.

Jedynym czytelnym pytaniem jest kwestia sześciolatków w szkołach. Ale czy naprawdę to sprawa o szczególnym znaczeniu dla państwa?

Senat staje zatem przed wyborem, czy poprzeć tę małą „grę referendalną" o wysokim koszcie politycznym i niepewnym rezultacie.

Autor jest senatorem Platformy Obywatelskiej. W okresie PRL i na początku lat 90. był działaczem NSZZ „Solidarność", a potem posłem Unii Demokratycznej i Unii Wolności

Nie słabnie spór wokół wniosku prezydenta Andrzeja Dudy o referendum w dniu wyborów parlamentarnych. Padają argumenty, że charakter pytań jest małostkowy, inni mówią o uczuciu zawodu (premier Ewa Kopacz) czy oburzeniu z powodu nadużycia kampanii wyborczej dla celów politycznych. Jedynie PiS, wraz z Pawłem Kukizem, broni pomysłu swego wybrańca.

Z całą pewnością wątpliwości będzie miał Senat, który wcześniej z nadmierną dozą zaufania przystał na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Bądźmy jednak rzeczowi. Prezydent Duda – nieważne, czy wsłuchał się w głos PiS i związków zawodowych, czy wystąpił z własnej inicjatywy – rzeczywiście obiecywał podjęcie tematu wcześniejszych emerytur. Wskazywał na różne formy dotrzymania swej obietnicy wyborczej – od przywrócenia poprzedniego systemu emerytalnego po najnowszy pomysł zawarty w pytaniu referendalnym dotyczący obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawnień emerytalnych ze stażem pracy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Dlaczego premier Donald Tusk nie lubi Brytyjczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Czy branża hodowlana jest równie groźna dla klimatu jak przemysł i transport?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Sondaże wyborcze. PiS utrzymuje przewagę, Tusk mobilizuje wyborców
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Co wpycha nas na głęboką europejską prowincję?
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Sędzia Tomasz Szmydt jak szpieg Stirlitz? Bzdura