Tutaj nie ma zbyt dużego ruchu „in-out", gdyż dzięki właśnie dobrej koniunkturze udało się zasadniczej większości firm dowieźć w minionym roku zadowalające ich właścicieli wyniki. Dotychczasowe częste zmiany top menedżerów na początku każdego nowego roku tym razem nie mają miejsca, co rodzi pewne frustracje u kadry menedżerskiej średniego szczebla. No bo jak się ma ona rozwijać, jeśli przełożony jest niezatapialny i przynajmniej w perspektywie roku nie ma szansy na zajęcie jego stanowiska? Wiele firm (głównie międzynarodowe koncerny) przewidziało taki stan rzeczy i już kilka lat temu wdrożyło u siebie plany rozwoju pracowników. Zakładają one przechodzenie na równoległe stanowiska w innych specjalizacjach bądź też przejmowanie przez kadrę menedżerską średniego szczebla dodatkowych obowiązków przy kilkuprocentowej podwyżce płac i trochę mglistej, lecz atrakcyjnej perspektywie objęcia wymarzonej wyższej funkcji (po spełnieniu długiej listy warunków, ale o tym już wprost nikt nie pisze ani nie mówi). Łatwo jest sprzedać taką bajkę części pracowników i utrzymać ich w organizacji. Jednakże dla sporej grupy wizja rosnących wyników firmy, a przez to i wzmacniająca się pozycja ich przełożonego, oznacza zamknięcie dalszej kariery w ramach danej organizacji. Tak oto rodzi się coraz większa grupa sfrustrowanych „korposkoczków".