Jeszcze o realności szybkich kolei

Adrian Furgalski, Dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR

Publikacja: 26.01.2012 04:11

Popieram decyzję ministra Sławomira Nowaka o odłożeniu do 2030 r. budowy linii kolei dużych prędkości (KDP). Pojawiają się zarzuty, zwłaszcza w Łodzi, że to marginalizacja tego miasta. W sytuacji, gdy w tym województwie wartość inwestycji transportowych sięga 15 mld zł, są to stwierdzenia nieuprawnione.

Poszkodowanym przy braku KDP mógłby być tylko Wrocław, gdyby nie równoczesny pomysł połączenia go z Warszawą z wykorzystaniem Centralnej Magistrali Kolejowej i rewitalizacją odcinka Włoszczowa – Częstochowa – Opole.

Argumenty, że stać nas na tę inwestycję i że stan sieci kolejowej nie jest tragiczny, odbiegają od rzeczywistości. Linie z prędkością do 160 km/h stanowią w Polsce raptem 5 proc. ogółu, a linie 120 – 160 km/h to 15 proc. Na Górnym Śląsku, w ruchu aglomeracyjnym, aż w 40 proc. linii pociągi osiągają prędkość do 40 km/h!

Nie jest także prawdą, że do 2015 r., a więc w okresie rozliczeniowym obecnej perspektywy finansowej Unii Europejskiej, zakończymy większość modernizacji linii. Poprawimy stan raptem 12 proc. Zaległości w remontach infrastruktury sięgają 50 mld zł.

Gdy doda się do tego koszty kolejnych modernizacji, zakupy i naprawy taboru oraz prace na dworcach, wychodzi kwota ok. 95 mld zł. Koszty modernizacji linii owszem są wysokie, ale minister zamierza uruchomić program tanich rewitalizacji.

Przykładowo, nakłady na poprawę stanu jednego kilometra wspomnianej linii między Włoszczową a Opolem wyniosą nieco ponad 3 mln zł. Prowadzona w związku z Euro 2012 rewitalizacja odcinka Poznań – Gdańsk kosztować nas będzie tylko

200 mln zł, a czas podróży ulegnie skróceniu z ponad pięciu do trzech godzin z groszami.

Pada propozycja, by zamiast pożyczać Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu 6 mld euro, wydać je na KDP. A pieniędzy z rezerw NBP nie można przeznaczać na bieżące wydatki czy inwestycje!

Chybiony jest argument, że na autostrady wydajemy więcej. Autostrad nie mamy. Linie kolejowe są, ale w opłakanym stanie, i na nich w pierwszej kolejności należy się skupić. Nie wierzmy w środki UE. Komisarz ds. transportu zapowiedział, że Polska nie otrzyma ani jednego euro na budowę KDP, jeżeli najpierw nie podniesie średniej prędkości pociągów na torach konwencjonalnych.

Popieram decyzję ministra Sławomira Nowaka o odłożeniu do 2030 r. budowy linii kolei dużych prędkości (KDP). Pojawiają się zarzuty, zwłaszcza w Łodzi, że to marginalizacja tego miasta. W sytuacji, gdy w tym województwie wartość inwestycji transportowych sięga 15 mld zł, są to stwierdzenia nieuprawnione.

Poszkodowanym przy braku KDP mógłby być tylko Wrocław, gdyby nie równoczesny pomysł połączenia go z Warszawą z wykorzystaniem Centralnej Magistrali Kolejowej i rewitalizacją odcinka Włoszczowa – Częstochowa – Opole.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację