Henryka Bochniarz: Samorząd gospodarczy? Osiem razy NIE

Obligatoryjny i finansowany z podatków samorząd gospodarczy to prezent nie dla przedsiębiorców, ale dla władzy.

Publikacja: 14.02.2023 03:00

Henryka Bochniarz: Samorząd gospodarczy? Osiem razy NIE

Foto: Adobe Stock

Nie wiem, skąd u polityków, ale i – co gorsza – u części przedsiębiorców bierze się natrętne powracanie do dawno już skompromitowanych pomysłów. Tak dzieje się i teraz. Przed zbliżającymi się wyborami odżywa oferta powołania powszechnego, obligatoryjnego samorządu gospodarczego, który miałby poprawić relacje władzy z przedsiębiorcami.

Niektórzy pomysłodawcy obiecują nawet, że zapewni to większy wpływ na legislację gospodarczą, wręcz pozwoli na bezpośrednie tworzenie tej legislacji przez taki samorząd w ramach współpracy z rządem i poprawi warunki działania przedsiębiorców.

Pierwsze NIE

O dziwo są środowiska przedsiębiorców, którym pomysł odpowiada i powołują się, bez znajomości rzeczy, np. na Niemcy. Tyle że w Niemczech taki samorząd ma zupełnie inne zadania, de facto przejął wiele obowiązków administracyjnych od państwa (rejestry, certyfikacja, edukacja zawodowa, szkolenia, mediacje, rzecznicy, sądownictwo polubowne itd.), zatrudnia ponad 20 tys. urzędników, a najsilniejsze organizacje przedsiębiorców i pracodawców wyrosły na sprzeciwie wobec niego, bo się z takim samorządem nie utożsamiały, wręcz zarzucając mu, że się zautonomizował. Część z tych organizacji ma status niezbędny dla możliwości bycia partnerem społecznym i uczestnikiem dialogu społecznego.

Drugie NIE

Idea jednej powszechnej organizacji samorządu gospodarczego jest chybiona także z powodu zróżnicowania interesów ze względu na: wielkość firm, branże, różne zdania w sprawie podatków, ochrony rynków, praw konsumenckich, priorytetów inwestycyjnych, systemów dofinansowania, pomocy publicznej, priorytetów szkolnictwa zawodowego, ram kwalifikacji, kodeksu pracy, funduszy unijnych, polityk regionalnych, renacjonalizacji i wielu innych.

Jaki więc sens ma powoływanie kosztownej struktury, która w żadnej sprawie nie będzie mogła wypracować wspólnych stanowisk legislacyjnych, poza jednym: żeby podatki były niższe, a przedsiębiorcom żyło się lepiej?

Zdecydowanie efektywniejsze byłoby zadbanie o dobre funkcjonowanie Rady Dialogu Społecznego, restrykcyjne i sprawdzalne przez sądy kryteria reprezentatywności organizacji pracodawców, przy jednoczesnym rozwijaniu dobrowolnych organizacji izb gospodarczych czy stowarzyszeń, jeśli ktoś chce działać w takiej właśnie formie. Mieszanie różnych porządków prawnych i tworzenie nowych nie niesie wartości dodanej, a przecież izby gospodarcze już dziś mogą korzystać ze swoich uprawnień opiniowania zmian w legislacji.

Trzecie NIE

Kolejnym niby-argumentem „za” tworzeniem samorządu gospodarczego jest niska przynależność pracodawców i przedsiębiorców do istniejących organizacji. Czy przymusowa przynależność do samorządu zmieni w jakikolwiek sposób ich zaangażowanie, choćby w wybory do samorządu, nie wspominając już o bieżącej działalności?

Jak przegłosować wspólne stanowiska w jednej, tak zróżnicowanej, wielopoziomowej organizacji, jak ustalić parytety w wyborach? Jedynym rezultatem będzie przekonanie władzy takiego samorządu, że reprezentuje wszystkich, nie reprezentując nikogo. To tak, jakby Polaków zapisać do jednej partii, skoro nie chcą działać w istniejących.

Czwarte NIE

Kluczowa jest niezależność obecnie działających organizacji, które same się finansują. Powszechny samorząd gospodarczy, finansowany z budżetu państwa, o takiej niezależności nie ma co marzyć, nie mówiąc o obciążaniu finansów publicznych.

Z kolei obciążanie przedsiębiorców składką (nie wiadomo za co i jak obliczaną – od obrotu, od dochodu, od funduszu płac) na rzecz obligatoryjnej organizacji oznacza kolejny koszt. Mało tego, rozbudowana administracja wielkiej struktury będzie przede wszystkim myślała o sobie, a nie o interesie przedsiębiorców.

Piąte NIE

Przy obecnej kulturze i praktyce politycznej w Polsce samorząd gospodarczy stanie się podmiotem politycznych rozgrywek. Chcemy gospodarki z maksymalnie ograniczoną rolą państwa? Nie twórzmy struktury, która tę rolę wzmacnia.

Dzisiejszy model wielu organizacji, które są finansowo i politycznie niezależne, a swoją pozycję konkurencyjną zawdzięczają bliskim relacjom z członkami i jakości ekspertyzy na poziomie regionalnym, krajowym i unijnym, jest optymalny. Tęsknota niektórych organizacji za samorządem wynika po części z tego, że sobie nie radzą z konkurencją, ale to ich problem.

Szóste NIE

Podpowiadanie politykom, że samorząd gospodarczy to dobre rozwiązanie na legislacyjny bałagan, jest szczególnie niebezpieczne teraz. Przed nami wybory, kryzys finansów publicznych, spadek wzrostu gospodarczego albo wręcz recesja, transformacja cyfrowa i zielona, a wszystko w trakcie wojny o wszystko po agresji Rosji na Ukrainę. To czas na maksymalne wykorzystanie istniejących narzędzi i instytucji dla tworzenia dobrych regulacji, a nie rewolucję. Tworzenie nowej instytucji zabierze lata, a nam zmiana podejścia do regulacji gospodarczych, które budowałyby przedsiębiorstwa i rynek pracy, a nie rujnowały, potrzebna jest natychmiast.

Siódme NIE

W Polsce nie mamy dobrych doświadczeń z samorządami zawodowymi. Mamy finansowany przez państwo samorząd rolniczy. I co? Są jakieś rezultaty? Nic prostszego dla władzy niż taki samorząd, którym można sterować, bo jego struktury będą się utożsamiać z interesem władzy, a nie członków.

Mamy też rzecznika małych i średnich przedsiębiorców. I co? Zmienił jakieś przepisy prawne, obronił choćby firmy małe i mikro przed Nowym Ładem? A budżet ma 60-milionowy. Gdyby takie pieniądze dać niezależnym organizacjom, z pewnością by je lepiej wykorzystały.

Na marginesie: sam koncept rzecznika dla firm mikro, małych i średnich jest źle pomyślany, bo co ma wspólnego firma zatrudniająca osiem osób czy 20 z firmą, która zatrudnia 70 czy 150 osób?

Ósme NIE

Obligatoryjny i finansowany z podatków samorząd gospodarczy to prezent nie dla przedsiębiorców, ale dla władzy. Jaka by nie była (może z małymi wyjątkami), po co zmagać się z wieloma organizacjami, i to niezależnymi, bo utrzymującymi się z własnych budżetów, które domagają się konstruktywnych zmian w regulacjach gospodarczych, które krytykują źle przygotowane projekty rządowe czy poselskie (bo to dziś powszechna praktyka, projekty poselskie nie muszą być wcześniej konsultowane, przywrócenie takiego obowiązku to jeden z kamieni milowych KPO), skoro można stworzyć jeden moloch państwowej organizacji przedsiębiorców, finansowany z budżetu państwa, a więc zależny od rządzących.

Konkluzje

Rządy nie radzą sobie z regulacjami gospodarczymi, a jednocześnie nie chcą i nie umieją reagować na stanowiska i propozycje, istniejących od lat na forum krajowym i europejskim, organizacji pracodawców czy przedsiębiorców, na co dzień lekceważą zasady i instytucje dialogu społecznego, więc powracają do dawno już odrzuconej koncepcji powszechnego samorządu gospodarczego.

Władza, jaka by nie była, powinna się skupić na w pełni profesjonalnej, dobrej i dobrze skonsultowanej legislacji gospodarczej, przejrzystym procesie stanowienia prawa, odpowiedniej ocenie skutków regulacji, także jej wpływu na konkurencyjność, odpowiednio długim vacatio legis i monitorowaniu jej wdrażania. Taka legislacja powinna być podporządkowana jasnej strategii rozwoju. To wymaga odpowiedzialnej polityki kadrowej, zatrudniania w urzędach i ministerstwach prawdziwych fachowców, a nie politycznych klakierów.

Dość fikcji, samorząd gospodarczy jako remedium na skandalicznie złe prawo gospodarcze z pewnością nim nie będzie.

Dr Henryka Bochniarz jest przewodniczącą Rady Głównej Konfederacji Lewiatan

Nie wiem, skąd u polityków, ale i – co gorsza – u części przedsiębiorców bierze się natrętne powracanie do dawno już skompromitowanych pomysłów. Tak dzieje się i teraz. Przed zbliżającymi się wyborami odżywa oferta powołania powszechnego, obligatoryjnego samorządu gospodarczego, który miałby poprawić relacje władzy z przedsiębiorcami.

Niektórzy pomysłodawcy obiecują nawet, że zapewni to większy wpływ na legislację gospodarczą, wręcz pozwoli na bezpośrednie tworzenie tej legislacji przez taki samorząd w ramach współpracy z rządem i poprawi warunki działania przedsiębiorców.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację