Można nad nim zapanować, ale wymaga to zastosowania metod rodem z Iranu, gdzie aktywność obywateli w sieci jest nadzorowana przez wyspecjalizowane tajne służby. Ale my żyjemy, jak dotąd, w demokratycznym świecie i próby wprowadzenia ograniczeń czy też kontroli nad komunikacją w internecie kończą się zawsze demonstracjami tysięcy ludzi i naciskami ze strony niezwykle oburzonych anonimowych obywateli. A tych każda władza boi się najbardziej, bo swoją złość mogą przełożyć na solidnym dokopaniu tejże. Również w sposób anonimowy. Ale wracając do tematu. Hejt w sieci rozwinął internetowego trolla, który zazwyczaj posiada kilkadziesiąt fałszywych kont na portalach społecznościowych i śmiga po różnych forach, rozlewając mowę nienawiści pod różnymi artykułami czy też postami całkiem uczciwych ludzi. Niestety, większość osób korzystających z internetu nie potrafi odróżnić normalnej wymiany zdań od trollowania, stając się w ten sposób ich ofiarami. Takie działania niezwykle nakręcają spiralę komentarzy, powodując, że całkiem niewinna dyskusja zamienia się w wymianę inwektyw.