Obserwując rynek wiele razy widziałem zmiany, które kompletnie były „od czapy”, zaś koszty niewspółmiernie wysokie (zarówno materialne, jak i czysto ludzkie). Niewiele jest jednak firm, które wprowadzają transformacje pod kątem pokolenia „Z”, które właśnie wchodzi na rynek pracy. Według mnie to duży błąd, którego konsekwencje mogą być widoczne już kilka lat.
Z różnych badań wyraźnie widać, że „Zetki” oczekują dobrej i przyjaznej atmosfery w pracy oraz szacunku do swojej osoby, a za idealne miejsce kariery zawodowej uznają małą lub średnią firmę. Tej młodzieży nie kuszą wielkie marki z branży dóbr konsumpcyjnych czy też z motoryzacji - nawet jeśli ich perspektywicznym celem mogą być ewentualnie znane firmy.
W całości odrzucają menedżerski model zarządzania. Dla nich albo nikt nie jest menedżerem, albo po prostu wszyscy nimi są. Relacje służbowe chcą opierać na zasadach dostawca-odbiorca, a nie przełożony-podwładny. Pragną wzajemnej samokontroli, czyli wszyscy sprawdzają wszystkich i siebie nawzajem. Chcą współpracować z najbliższym swoim otoczeniem, czyli de facto realizują model procesowy w najczystszej postaci.
Każdy z nich chce mieć indywidualną misję do zrealizowania, którą pragnie ustalać i – uwaga! – negocjować ze swoim otoczeniem dostawców i odbiorców. W tym momencie widzę wielkie zdziwienie na twarzy większości czytelników – przecież to prosta droga do anarchii! Otóż nie do końca, jeśli zostaną jasno określone cele i odpowiedzialność poszczególnych osób. Wtedy każdy z nich dołoży wszelkich starań, aby wypełnić swoją misję w sposób optymalny i będzie dbał o zarządzany obszar jak o własny biznes, czyli z wielkim oddaniem.
„Zetki” chcą być samozarządzającymi się ekspertami podejmującymi komunikację i koordynującymi swoje działania z innymi pracownikami oraz podmiotami zewnętrznymi, a którym nikt nie wydaje poleceń. Pracując w dużej organizacji chcą się czuć tak, jakby byli we własnej małej firmie. Nie chcą centralnych budżetów, a jedynie własny P&L, o który będą dbać zarówno w sferze przychodów, jak i wydatków, również zakupów niezbędnych do np. produkcji.