Ostatnio polska opinia publiczna zajęta była wyścigiem o Oscary, ale nie mniej emocjonująca rozgrywka toczy się w zaciszu pomieszczeń firm biorących udział w aukcji na częstotliwości 800 i 2600 MHz. Ujmując temat bardziej poważnie – tocząca się aukcja nie tylko nie wzbudza jakichkolwiek emocji, ale nie jest przedmiotem żadnych eksperckich analiz. Część mediów ogranicza się do suchego podawania wylicytowanych kwot na koniec dnia. Tymczasem mówimy o aukcji, której „przedmioty" są wyceniane na kilkaset milionów złotych. Nie mylił się poseł Napieralski, mówiąc na posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Cyfryzacji, że mamy do czynienia ze „srebrami narodowymi".
Brak rzeczowej analizy toczącej się aukcji i przewidywań co do rozstrzygnięć jest zaskakujący i dość niezrozumiały, tym bardziej że aukcja nie jest czymś, do czego nie można zastosować analitycznego podejścia. Modele matematyczne są w stanie przewidzieć nie tylko przebieg aukcji, ale też moment jej zakończenia. Oczywiście wszystko przy założeniu, że potencjalni kupujący kierują się ekonomiczną zasadą racjonalności, czyli że towar wystawiony na sprzedaż chcą kupić po jak najniższej cenie, a także nie przekroczą wartości odpowiadających rynkowej wycenie licytowanego pasma.
Z zainteresowaniem śledziłam przygotowania do aukcji, treść dokumentacji, wypowiedzi regulatora (UKE), zachowania potencjalnych uczestników. Wyraz obawom co do ryzyka potencjalnego oligopolu związanego z nieszczęśliwie skonstruowanym ograniczeniem w zakresie tzw. spektrum cap dałam w artykule „Niespodziewany powrót komórkowego oligopolu" („Rzeczpospolita" 13.03.2014). Ograniczenia, o których pisałam, zostały usunięte, a do dokumentacji aukcyjnej wprowadzono mechanizmy mające w założeniu zabezpieczać uczestników i odbiorców usług przed zniekształceniem konkurencji na skutek nadmiernego zgromadzenia częstotliwości przez jeden lub kilka podmiotów. Czy tak jest na pewno? Trwająca przerwa w licytacji wydaje się dobrym momentem na racjonalną analizę aukcji oraz przewidywania co do jej dalszego przebiegu.
Krótka analiza zachowań uczestników już na samym początku każe postawić pytanie o ich racjonalność. Nie można jednoznacznie założyć, że wszyscy licytujący kierują się wspomnianą wcześniej ekonomiczną zasadą racjonalności – oznacza to, że część uczestników, licytując, chce osiągnąć inne cele. Nie można wykluczyć scenariuszy, w których mamy do czynienia z istniejącą lub przyszłą współpracą dwóch lub więcej uczestników przy budowie jednej sieci i jej wpływem na przebieg aukcji. Taką współpracę już mają T-Mobile i Orange, które współdzielą częstotliwości 900 MHz i 1800 MHz i budują jedną sieć. Tego rodzaju przyszła współpraca jest też bardzo prawdopodobna w przypadku pozostałych graczy (Polkomtel, Play i NetNet).
Niewykluczone jest postępowanie, które doprowadzi do rozwiązań skrajnych, przez które rozumiem np. niekończącą się licytację i podbijanie ceny do poziomów pomijających rzeczywistą wycenę licytowanego dobra, jakim są częstotliwości. Przy nieracjonalnym zachowaniu jednego lub więcej graczy łatwo wywindować cenę do poziomu, przy którym inwestycja w budowę sieci 800 MHz straci sens. Pominę problemy formalnoprawne związane z aukcją i brak analizy wpływu wyników na konkurencyjność rynku.