Wyzwaniem i nowy, i stary zasób

W programie #RZECZoNIERUCHOMOSCIACH gościła Hanna Milewska-Wilk z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów.

Publikacja: 19.10.2023 21:00

Wyzwaniem i nowy, i stary zasób

Foto: mat. pras.

Wszystko wskazuje na to, że szykuje się nam szeroka koalicja rządowa, a jej członkowie mają dość zróżnicowane podejście do rynku mieszkaniowego: od kredytu 0 proc. przez dopłaty do czynszów dla młodych, plany uwalniania gruntów, budowy 300 tys. lokali na wynajem... Czym w ogóle państwo się powinno zajmować, jeśli chodzi o mieszkalnictwo i co by pani rekomendowała decydentom?

Czym państwo powinno się zajmować? Tworzyć warunki do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych, czyli przede wszystkim stabilne ustawodawstwo, długofalowe plany, a także finansowanie – z jednej strony budowy mieszkań, ale mamy przecież coraz większe wyzwania dotyczące remontowania i poprawy jakości. To nie jest tylko termomodernizacja, ale – tak jak już słyszeliśmy w kampanii wyborczej – zieleń, dostępne miejsca do relaksu, parkingi.

Dla mnie, jako specjalistki zajmującej się mieszkalnictwem, bardzo dobrym objawem tego, co się dzieje wokół mieszkaniówki, jest to, że w ogóle zaczynamy dyskutować, że rzeczywiście jest bardzo dużo opcji położonych na stole przez różne partie i to, co będzie w tej chwili bardzo ważne, to jest ustalenie priorytetów, szeroka dyskusja o tym, czego my oczekujemy, jak możemy to realizować. Może tego nie zauważamy, ale oczekiwania wobec tego, jak chcemy mieszkać, przez ostatnie 20 lat nam zdecydowanie urosły.

Wbrew pozorom mamy strategię długoterminową: Narodowy Program Mieszkaniowy z 2016 r., który nigdy nie został odwołany. To program stawiający na mieszkania na wynajem, na wsparcie najmu. Przy dyskusji, co państwo powinno robić w dłuższej perspektywie, istotne byłoby przedyskutowanie, co z NPM się sprawdziło, a co nie jest jednak najefektywniejszym wydawaniem pieniędzy publicznych. Jeśli chodzi o pomysł dopłat 600 zł do czynszów – takie dopłaty już są w programie „Mieszkanie na start” – trzeba przejrzeć, jak to funkcjonuje. Mamy Społeczne Agencje Najmu, które są pomostem między najmem rynkowym a dotowanym. Mieliśmy świadczenia 40 zł dziennie dla Ukraińców, którzy znaleźli się w Polsce po wybuchu wojny. Jest więc wiele elementów, które były testowane i które należałoby przeanalizować.

Czegoś zabrakło w kampanii?

Nie mieliśmy w ogóle wątku efektywności energetycznej budynków. To ważny temat, bo musimy rocznie remontować dwa razy więcej mieszkań i domów, niż wynosi nowa podaż, czyli około 500 tys., żeby doprowadzić nasze zasoby do stanu w miarę dobrego jakościowo – i tutaj naciska na nas bardzo koszt wszystkich nośników energii. Spójrzmy tylko na rynek domów jednorodzinnych, których dużo zostało zbudowanych pod koniec lat 70., głównie w latach 80. i 90. – one naprawdę wymagają gruntownej renowacji, a ich właścicieli często na to nie stać.

Ale mogą liczyć na wsparcie?

Są opcje – ale to kwestia pewnych strategii długoterminowych. Mamy już programy związane z wymianą pieców dla osób fizycznych, mamy wsparcie dla spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych w postaci grantu OZE, samorządy również mogą z tego korzystać. Bardzo dużym źródłem funduszy na remonty, poprawę jakości zamieszkiwania, usunięcie wszystkich źródeł zanieczyszczających powietrze jest po prostu Krajowy Program Odbudowy i kolejny budżet unijny, więc odblokowanie współpracy z Unią Europejską i źródeł finansowania będzie miało bardzo duży wpływ na to, jak będzie wyglądał nasz rynek mieszkaniowy.

Współpraca z UE jest niezwykle ważna. Dziś za politykę mieszkaniową w Polsce odpowiada głównie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów we współpracy z resortem rodziny i polityki społecznej, kwestie związane z klimatem i sprawy czysto społeczne łączą się, jeśli chodzi o źródła finansowania, także z Unii.

Wróćmy do rynku nowych mieszkań i roli państwa. Czy „Bezpieczny kredyt na 2 proc.” zdał egzamin?

To kolejny z serii programów wsparcia dla osób, które mają zdolność kredytową i zaciągają pożyczkę. Ten program polega na dopłacie do odsetek przez BGK z funduszy państwowych. Wcześniej mieliśmy „Mieszkanie dla młodych” czy „Rodzina na swoim”. Mamy doświadczenie i widzimy, jak to wpływa na rynek i na osoby, które korzystają z takich programów. Dla rynku nie jest to dobre, bo generuje się bardzo wysoka fala popytu, który trudno jest zaspokoić. Z kolei „Rodzina na swoim” pokazała, że nie do końca wielkość mieszkań odpowiada potrzebom w dłuższej perspektywie. To, co doskwiera specjalistom od polityki mieszkaniowej państwa, to fakt, że pieniądze nam uciekają z całego systemu mieszkaniowego, trafiają do osób prywatnych, zasilają rynek, a nie zasilają tych zasobów, które można byłoby później jeszcze jakoś wykorzystywać.

Wszystko wskazuje na to, że szykuje się nam szeroka koalicja rządowa, a jej członkowie mają dość zróżnicowane podejście do rynku mieszkaniowego: od kredytu 0 proc. przez dopłaty do czynszów dla młodych, plany uwalniania gruntów, budowy 300 tys. lokali na wynajem... Czym w ogóle państwo się powinno zajmować, jeśli chodzi o mieszkalnictwo i co by pani rekomendowała decydentom?

Czym państwo powinno się zajmować? Tworzyć warunki do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych, czyli przede wszystkim stabilne ustawodawstwo, długofalowe plany, a także finansowanie – z jednej strony budowy mieszkań, ale mamy przecież coraz większe wyzwania dotyczące remontowania i poprawy jakości. To nie jest tylko termomodernizacja, ale – tak jak już słyszeliśmy w kampanii wyborczej – zieleń, dostępne miejsca do relaksu, parkingi.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Popyt, podaż, polityka. Dokąd zmierza mieszkaniówka
Budownictwo
Elita polskich deweloperów błyszczy marżami
Rynek nieruchomości
Co czeka polskich deweloperów po wyborach
Nieruchomości mieszkaniowe
Deweloperzy dostali skrzydeł po decyzji RPP. Zarobią na wzroście cen mieszkań
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Patodeweloperka. Kto ponosi większą winę: deweloperzy czy państwo?