To sedno orzeczenia Sądu Najwyższego określającego rolę biegłego w tych sprawach.
Nie dziwi nic
Dwoje współwłaścicieli atrakcyjnej działki wystąpiło o ustanowienie na niej, za wynagrodzeniem, służebności przesyłu na rzecz spółki komunalnej operatora kanalizacji. Miejscowy sąd rejonowy ustanowił służebność korzystania przebiegającej przez ich działkę podziemnej rury kanalizacji sanitarnej o dużej przepustowości, dostęp do niej w celu konserwacji, napraw, modernizacji oraz kontroli w pasie eksploatacyjnym po 2 m od osi przewodu, a na pewnym odcinku po 2,5 m. I zasądził dość wysokie wynagrodzenie, gdyż ów pas ograniczał potencjalną zabudowę. Jego szerokość była uzależniona od głębokości zalegania kanalizacji w ziemi, gdyż miała znaczenie przy wykopach w razie awarii sieci.
Sąd Okręgowy w Gliwicach orzeczenie utrzymał, w szczególności nie podzielił zarzutów pełnomocnika spółki przesyłowej mec. Bartosza Ostrowskiego, że pas eksploatacyjny sąd ustalił na podstawie opinii biegłego geodety, który niewiele wiedział o sieciach wodociągowo-kanalizacyjnych, i czy można usuwać awarie bez rozkopywania. W ocenie sądu biegły wykazywał się w opinii odpowiednią znajomością. Spółka nie dała za wygraną i odwołała się do SN.
Czytaj także:
Proces o ustanowienie służebności przesyłu może być na raty - uchwała SN