Natalie Portman aktywnie udziela się w ruchu Time's Up, który walczy z molestowaniem seksualnym oraz dyskryminacją kobiet.

 

Aktorka powiedziała w wywiadzie dla portalu BuzzFeed, że żałuje tego, że w 2009 roku podpisała petycję w obronie Romana Polańskiego. Reżyser został wówczas aresztowany w Szwajcarii, w związku z sprawą sprzed lat. Polański w 1977 roku został uznany przez sąd w Los Angeles winnym uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey. Reżyser spędził 42 dni w zakładzie karnym, ale przed ogłoszeniem wyroku opuścił Stany Zjednoczone, gdyż obawiał się, że nie zostaną dotrzymane warunki ugody.

Po wypłynięciu sprawy Polańskiego, gwiazdy światowego kina apelowały, aby go uwolnić. Wśród tych osób znaleźli się między innymi Martin Scorsese, Woody Allen, Wim Wenders, Tilda Swinton oraz Natalie Portman. Ostatnia z wymienionych, w rozmowie z BuzzFeed News podkreślała, że żałuje swojej decyzji w tej sprawie. - Tę petycję dał mi ktoś, kogo szanuję. Powiedział „podpisałem” i zachęcał, żebym i ja to zrobiła. Zgodziłam się i to był błąd - powiedziała aktorka. - To doświadczenie nauczyło mnie empatii wobec osób, które popełniają błędy. Żyliśmy wtedy w innym świecie, ale to niczego nie usprawiedliwia - dodała.

Natalie Portman podkreślała także, że kobiet, które doświadczyły molestowania seksualnego, często się nie słucha. - Czy ja kwestionowałbym słowa mężczyzny, który powiedziałby: Ktoś dźgnął mnie nożem? Nigdy! To jest kuriozalne - powiedziała. - Notorycznie nie słucha się tego, co mówią ofiary molestowania seksualnego - zaznaczyła.