Elektryczny słuch

Nowoczesne, dyskretne aparaty i implanty słuchowe nie tylko ułatwiają życie dorosłym, ale coraz częściej umożliwiają prawidłowy rozwój dzieciom

Publikacja: 04.03.2010 06:00

Nie zawsze aparat słuchowy okazuje się pomocny, czasem nawet głośne dźwięki nie stymulują powstania

Nie zawsze aparat słuchowy okazuje się pomocny, czasem nawet głośne dźwięki nie stymulują powstania impulsów nerwowych

Foto: Fotorzepa, Jakub Dobrzyński

Słyszymy dzięki impulsom nerwowym. Pobudzane dźwiękiem (drganiami akustycznymi) komórki słuchowe wytwarzają impulsy nerwowe, które nerwy słuchowe przekazują następnie do kory słuchowej w mózgu, jeśli oczywiście nie mamy kłopotów ze słyszeniem. A te lekarze diagnozują coraz częściej.

Obecnie cierpiący na niedosłuch mają do dyspozycji nowoczesne, niewielkie aparaty cyfrowe, które wychwytują dźwięki gorzej słyszalne bez niepotrzebnego wzmacniania tych wyraźniejszych.

Nie zawsze jednak aparat słuchowy okazuje się pomocny, czasem nawet głośne dźwięki nie stymulują powstania impulsów nerwowych. Nie można ich usłyszeć. Wtedy właśnie konieczne okaże się wszczepienie choremu implantu słuchowego. Urządzenie przetworzy dźwięki i pobudzi nerw słuchowy, czyli, dostarczając impulsy nerwowe do kory słuchowej, sprawi, że pacjent będzie słyszał. Dziś wskazaniem do implantacji nie jest już całkowity brak słuchu. Coraz częściej implanty otrzymują pacjenci z tzw. częściową głuchotą, którym „elektryczny słuch” daje możliwość sprawnego funkcjonowania w społeczeństwie.

Jak wygląda takie urządzenie? Składa się z części zewnętrznej, czyli zasilanego baterią procesora mowy przypominającego aparat, umieszczanego za uchem, oraz części wewnętrznej – implantu. Chirurg wszczepia ją choremu w kość skroniową, a następnie wprowadza elektrody do ucha wewnętrznego – ślimaka. Implant odbiera przetworzone przez procesor mowy i przesyłane jako fale radiowe bodźce elektryczne, które stymulują nerw słuchowy, co w konsekwencji sprawia, iż informacja o dźwięku trafia do mózgu. Tak działa najbardziej rozpowszechniony implant ślimakowy. Podobnie funkcjonują implanty tzw. pniowe, z tą różnicą, że ich elektrody mocowane są na pniu mózgu, aby bezpośrednio stymulować jądra słuchowe w pniu mózgu. W ten sposób dźwięki docierają do najwrażliwszych struktur centralnego układu nerwowego, a przetwarzające je urządzenia oddają nieocenione usługi pacjentom, których słuch został uszkodzony np. przez nowotwory. Implanty pniowe wszczepiane są głównie dorosłym. Z kolei trzeci rodzaj implantów – ucha środkowego – otrzymują przede wszystkim pacjenci, u których konieczna jest korekta przewodzenia dźwięku przez ucho środkowe (niedosłuchy przewodzeniowe). Na założenie procesora mowy czeka się około miesiąca od wszczepienia implantu.

U dorosłych, u których rozwinięta jest umiejętność mowy (tzw. pacjenci postlingwalni), wszczepienie implantu pozwala na odbudowę funkcji ucha wewnętrznego odpowiedzialnego za przetwarzanie dźwięków. Z kolei dzieciom – pacjentom tzw. prelingwalnym, czyli takim, którzy jeszcze nie posiedli umiejętności mowy – implanty pozwalają na harmonijny rozwój, zwiększają się szanse na to, że dziecko zacznie mówić w tym samym czasie i tak samo jak jego prawidłowo słyszący rówieśnicy. Dziś możliwe jest już wszczepianie protez do obydwu uszu. Operacje przeprowadzane są nawet u rocznych dzieci. Polska jest jednym z trzech krajów europejskich, obok Niemiec i Hiszpanii, gdzie wprowadzany jest program implantowania niemowląt. W naszym kraju z głęboką wadą słuchu rodzi się 10 – 20 na 10 tys. noworodków. U ponad połowy wada ta ma przyczyny genetyczne.

W tego typu operacjach specjalizuje się Instytutut Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie, którego jednostką jest Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy w podwarszawskich Kajetanach. Dyrektor placówki prof. Henryk Skarżyński przeprowadził pionierską operację wszczepienia zminiaturyzowanych implantów półrocznym dzieciom.

– Rocznie w Kajetanach wszczepia się implanty ponad 450 osobom – dorosłym i dzieciom. Wszczepienie implantu nie gwarantuje jednak odzyskania słuchu – opowiada dr Artur Lorens, bioakustyk, kierownik Zakładu Implantów i Percepcji w Kajetanach. – Trzeba bowiem to urządzenie dopasować do potrzeb pacjenta. Oczywiście jest to łatwiejsze w wypadku dorosłych i nastolatków. Trudniej dopasować implanty u małego dziecka, ale nam przez lata udało się opracować program, w którym pod uwagę bierzemy wyniki tzw. badań obiektywnych, sprawdzamy, jak pobudzany jest nerw słuchowy pacjentów. Implantu nie da się dopasować na całe życie. Stałych korekt wymagają zwłaszcza u dzieci.

Wszyscy pacjenci współpracują z logopedami, mają do dyspozycji psychologa. Jego pomoc przydatna jest bardzo również osobom starszym. Po wszczepieniu implantu biorą nie tylko udział w treningach słuchowych. Specjaliści z Kajetan uczą ich również, jak usprawnić komunikację z otoczeniem. – Często są to ludzie, którzy odłożyli aparaty i przyznają, że słyszą, ale nie rozumieją – tłumaczy dr Lorens. – Po operacji muszą się przyzwyczaić do działania implantu, ale też nauczyć się unikać niekomfortowych dla nich sytuacji.

Słyszymy dzięki impulsom nerwowym. Pobudzane dźwiękiem (drganiami akustycznymi) komórki słuchowe wytwarzają impulsy nerwowe, które nerwy słuchowe przekazują następnie do kory słuchowej w mózgu, jeśli oczywiście nie mamy kłopotów ze słyszeniem. A te lekarze diagnozują coraz częściej.

Obecnie cierpiący na niedosłuch mają do dyspozycji nowoczesne, niewielkie aparaty cyfrowe, które wychwytują dźwięki gorzej słyszalne bez niepotrzebnego wzmacniania tych wyraźniejszych.

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej