Architekci dzielą się na wegetatywnych i heroików. Pierwsi budują tylko dla pieniędzy, to pasożyty płynące z prądem, drudzy zaś wbrew swemu interesowi walczą o ideały, chcą dać światu szczęście – pisał Juliusz Żórawski, polski modernista, dumnie zaliczając się do tej drugiej, bezkompromisowej grupy. Twórca luksusowych kamienic dwudziestolecia międzywojennego doczekał się monografii, cennej nie tylko dla niedzisiejszego idealizmu głównego bohatera.

Książkę Dariusza Błaszczyka rozpoczyna biografia architekta – legionisty, bywalca salonów, cenionego profesora Politechniki Warszawskiej. Poznajemy historię jego ucieczki z sowieckiego obozu po 17 września 1939 r. i powolne usuwanie się w cień po roku 1945. To historia indywidualisty, który wchodził w ostre spory ideowe nawet za Stalina. Podtytuł „przerwane dzieło modernizmu" nawiązuje do powojennej kariery Żórawskiego. Ze swoim przywiązaniem do rzemiosła i detalu architekt nie odnalazł się w czasach państwowych biur, tępiony za „formalizm" niezgodny z socrealistyczną doktryną.

Słabym momentem biografii jest rok 1938, kiedy Stowarzyszenie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej wprowadziło do statutu „paragraf aryjski", usuwając z organizacji Żydów. Z tekstu nie sposób wywnioskować, jaka była w tym rola Żórawskiego, naonczas prezesa Oddziału Warszawskiego SARP. Czytamy jedynie w przypisach (!), że miał „poglądy prawicowe, lecz nie radykalne". Jakby autor, omijając temat, chciał postawić swemu bohaterowi pomnik koniecznie trwalszy od spiżu.

Natomiast dorobek architekta przedstawia Błaszczyk, hi-storyk sztuki z wykształcenia, wnikliwie i systematycznie, bez nadmiaru nostalgii pokazuje świat, z którego dziś niewiele zostało. Obok najbardziej znanych warszawskich realizacji, wciąż w dobrej formie, jak „apartamentowiec" w al. Przyjaciół, Dom Wedla  czy Szklany Dom przy ul. Mickiewicza, gdzie w 1948 r. przyjmowano z honorami Picassa, oglądamy m.in. piękne, nieistniejące już wnętrza kina Atlantic i domu Hoffmana, który przebudowany po wojnie całkowicie zatracił swój charakter, oraz niezrealizowane projekty Żórawskiego. Książka imponuje ogromem pracy włożonej w wyłowienie tej postaci znanej tylko pasjonatom z gąszczu archiwaliów. Szkoda tylko, że polskie awangardowe formacje jak Praesens i Blok zaledwie wspomniano, kładąc nacisk na inspiracje odległym Le Corbusierem. Jest to jednak świetny przewodnik po modernistycznych motywach w polskiej architekturze, ich związkach z art déco, po detalach, które tak często umykają oku.