Stefan Szczepłek po meczu Polska - Łotwa: Miło, że to już koniec

Zwycięstwo nad Łotwą należało do kategorii obowiązku, więc 2:0 to wynik nie odbiegający jakoś drastycznie od oczekiwań.

Publikacja: 21.11.2023 23:19

Zwycięstwo nad Łotwą należało do kategorii obowiązku

Zwycięstwo nad Łotwą należało do kategorii obowiązku

Foto: PAP/Piotr Nowak

Ale można było się spodziewać, że mając słabego przeciwnika i grając bez presji piłkarze będą chcieli za wszelką cenę przekonać trenera, że dokonał właściwych wyborów. Zobaczyliśmy jednak grę chaotyczną, w wolnym tempie, bez zaangażowania, jakie wypadałoby zademonstrować nawet w meczu towarzyskim i przed publicznością, która tym razem zajęła mniej więcej dwie trzecie trybun.

Ludzie mieli nosa. Gra reprezentacji nie jest na tyle atrakcyjna, żeby bić się o bilety na jej mecze. Już nie. Można by przyjąć, że zwycięstwem nasi odbudowali nieco swój wizerunek. Tak by było, gdyby wbili gościom więcej bramek i zrobili to w stylu, który się zapamięta. Niestety, tak się nie stało.

Czytaj więcej

Polska - Łotwa 2:0. Stypa na PGE Narodowym

Mecz był chyba najbardziej potrzebny Michałowi Probierzowi. Pokazał nam trzech debiutantów (bramkarz Marcin Bułka, obrońca Bartłomiej Wdowik, pomocnik Karol Struski), spróbował w obronie Mariusza Wieteskę. Linia pomocy tym razem nie składała się z trzech defensywnych graczy (jak przeciw Czechom).

Zamiast Bartosza Slisza zobaczyliśmy Sebastiana Szymańskiego, który jest piłkarzem kreatywnym. To wiemy, ale zbyt rzadko nas o tym przekonywał. Lepiej grali na skrzydłach Przemysław Frankowski i Nicola Zalewski. Mogli hasać do woli, bo nie mieli przeciw sobie przeciwników, których musieliby pilnować.

Polska - Łotwa: Gra się nie kleiła, niemoc Lewandowskiego

Gra się nie kleiła, Robert Lewandowski potrzebował 49 minut, żeby wreszcie przełamać niemoc. Przez ten czas wielokrotnie tracił piłkę. Pod tym względem nie różnił się od swoich partnerów. Niecelne podania, rwane, przewidywalne akcje - to spory mankament widoczny od dawna i nawet w meczu z tak mało wymagającym przeciwnikiem jak Łotysze.

W dalszym ciągu nie ma zgrania, co tym razem można wytłumaczyć nowym zestawieniem. W każdym meczu jest nowe i po czterech trener będzie musiał się już na coś zdecydować, bo czas eksperymentów się skończył. Obrońcy grają zbyt ryzykownie, proste podania Łotyszy kilkakrotnie siały popłoch w naszej defensywie.

Czytaj więcej

Polska poznała rywala w barażach o Euro 2024 i czeka na losowanie finału

To był dobry mecz z jeszcze jednego powodu. Pierwszym przeciwnikiem Polaków w barażach do finałów mistrzostw Europy będzie Estonia. Gra na poziomie zbliżonym do Łotwy. Nie powinniśmy się bać, ale musimy uważać. Kiedy Probierz pokaże zawodnikom kilka sytuacji z tego meczu w obronie i ataku, zrozumieją dlaczego.

To był ostatni występ kadry w tym roku. I bardzo dobrze, bo radości to nam ona nie dawała.

Ale można było się spodziewać, że mając słabego przeciwnika i grając bez presji piłkarze będą chcieli za wszelką cenę przekonać trenera, że dokonał właściwych wyborów. Zobaczyliśmy jednak grę chaotyczną, w wolnym tempie, bez zaangażowania, jakie wypadałoby zademonstrować nawet w meczu towarzyskim i przed publicznością, która tym razem zajęła mniej więcej dwie trzecie trybun.

Ludzie mieli nosa. Gra reprezentacji nie jest na tyle atrakcyjna, żeby bić się o bilety na jej mecze. Już nie. Można by przyjąć, że zwycięstwem nasi odbudowali nieco swój wizerunek. Tak by było, gdyby wbili gościom więcej bramek i zrobili to w stylu, który się zapamięta. Niestety, tak się nie stało.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji
Komentarze
Artur Bartkiewicz: W obozie PiS nikt nie zna Tomasza Szmydta, czyli Stirlitz do kwadratu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sprawa sędziego Szmydta może pomóc Tuskowi przed wyborami, ale niesie i ryzyko