Czytaj więcej
Premier Mateusz Morawiecki, Donald Tusk, Szymon Hołownia, Joanna Scheuring-Wielgus, Krzysztof Bosak i Krzysztof Maj zmierzyli się w debacie TVP, prowadzonej przez Michała Rachonia i Annę Bogusiewicz-Grochowską.
To nie była debata, tylko wyścig Formuły 1 wzbogacony o akcenty z meczu hokeja na lodzie. Myślę o rzucaniu przeciwnikiem o bandy, w czym mistrzami okazali się premier Mateusz Morawiecki i Donald Tusk. Przy okazji wyjaśniło się, dlaczego w debacie nie wziął udziału Jarosław Kaczyński. Przy minutowych, iście rewolwerowych odpowiedziach na długaśne pytania nie miałby najmniejszej szansy; tu liczył się przede wszystkim refleks.
Pytania zabierały więcej czasu niż odpowiedzi
Co do formuły zadawania pytań, najlepiej ją spointował Donald Tusk: pytania zabierały więcej czasu niż odpowiedzi. Co więcej, wszystkie były napisane wedle formuły swoistej opozycji: kompromitujące rozwiązania poprzedniej władzy versus słuszna polityka aktualnie rządzących. Stronniczość zagwarantowana.
Kto dobrze wypadł w debacie TVP, a kto zawiódł
Przebieg debaty udowodnił przede wszystkim sprawność techniczną uczestników, wszyscy nieźle radzili sobie z limitami czasowymi. Retorycznie najlepiej wypadli Krzysztof Bosak i Szymon Hołownia. Rzeczowością i jasnym przekazem pozytywnie zaskoczył Krzysztof Maj z Bezpartyjnych Samorządowców. Joanna Scheuring-Wielgus zaliczyła tylko jedną wpadkę (nadzwyczaj mało, jej przeciwnicy liczyli na więcej): w imieniu lewicy zobowiązała się do wybudowania zaledwie 300 mieszkań. Za to główni antagoniści w debacie: Mateusz Morawiecki i Donald Tusk, dla których cała reszta miała być tylko tłem, zdecydowanie zawiedli.
Mateusz Morawiecki nie odnalazł się na debacie
Morawiecki w retoryce nadużywał tanich „grepsów” w stylu: „wszyscy na jednego, banda rudego”. Chwyt raczej z osiedlowej siłowni niż z debat na politycznym szczycie. Do kogo było to adresowane? Nie wiem. Rechotał z tego dowcipu zapewne jedynie dół dołów elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Odniesienia do osoby i partii Donalda Tuska nie schodziły zresztą Morawieckiemu z ust.