PZPN Zbigniewa Bońka i Cezarego Kuleszy to różne instytucje. Pierwszy miał charyzmę wynikającą z pięknej przeszłości piłkarskiej, co z kolei stanowiło efekt jego talentu i charakteru. Szybkość przeminęła, charakter pozostał. Drugiemu nie miało co pozostać, bo jego pierwszoligowy epizod w Jagiellonii pamiętają tylko kibice tego klubu. Więcej talentu niż do piłki miał i ma do robienia pieniędzy.
Zainwestowanie w branżę fonograficzną disco polo uczyniło z niego multimilionera, chyba najbogatszego prezesa w historii PZPN. Za tą umiejętnością nie szły inne przymioty. Wystąpienie Kuleszy na zjeździe wyborczym trwało około 3 minut nie tylko dlatego, że nie lubi publicznych wystąpień, ale i dlatego, że nie ma nic do powiedzenia. A poza tym wybór załatwił sobie wcześniej.