„Instrumentalizacja tragedii ludzi, którzy cierpieli i ginęli w niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz – po jakiejkolwiek stronie politycznego sporu – uwłacza pamięci ofiar. To smutny, bolesny i niedopuszczalny przejaw moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej” – zareagowało błyskawicznie Muzeum Auschwitz, gdy sztab PiS przekroczył w środę rano kolejną granicę, kręcąc spot reklamowy, w którym postanowił wykorzystać tragedię Holokaustu do uderzenia w marsz 4 czerwca.
Brzmi absurdalnie? Powiem więcej: brzmi jak z serii memów w stylu: „Ale marszu 4 czerwca z Holokaustem to nie powiążesz” – a ktoś ze sztabu PiS na to: „Potrzymaj mi piwo”. Dostajemy długie ujęcia Muzeum Auschwitz, widzimy informację, ile osób tam zginęło, ile wymordowali Niemcy w Polsce, a potem bezpośrednią sugestię, że marsz 4 czerwca odbędzie się pod antysemickim hasłem „Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora”, bo tak napisał jeden z byłych dziennikarzy. To nie tylko jest wzorzec z Sèvres politycznego krindżu, ale i przekroczenie jakichkolwiek granic obrzydliwości. A mamy dopiero czerwiec, strach więc pomyśleć, co czeka nas na jesieni przed samymi wyborami.