Tyle że Messi ma dobre nazwisko, robiące od lat wrażenie na tych, którzy nie śledzą na bieżąco wydarzeń na największych stadionach, tylko głosują „z klucza". W tym plebiscycie głos fachowego elektora z Anglii, Niemiec, Hiszpanii czy Włoch ma taką samą wagę jak punkty przyznawane przez mających mgliste pojęcie o piłce dziennikarzy z egzotycznych krajów. Przekonywałem się o tym wielokrotnie podczas swoich dziennikarskich podróży po świecie.
Wyboru dokonują więc fachowcy i dyletanci. Dziennikarze obiektywni i tacy, którym bliżej do swoich rodaków, jeśli zostali nominowani.
Czytaj więcej
Argentyńczyk po raz siódmy wygrał plebiscyt magazynu "France Football". Polakowi na pocieszenie pozostał tytuł napastnika roku.
Plebiscyt przypomina więc trochę dawną jazdę figurową na lodzie, gdzie można było zostać zwycięzcą, jeśli zrobiło się na jurorach „wrażenie artystyczne". Messi robi je od lat. Jednak trzeba pamiętać, że wrażenie jest tylko efektownym dodatkiem do jego umiejętności.
Od kilkunastu lat Argentyńczyk jest jednym z najefektowniejszych piłkarzy świata. Stanowi symbol zwycięskiej Barcelony, jej tiki-taki, został namaszczony na następcę Diego Maradony, więc już osiągnął status legendy.