W pierwszej połowie tego roku zbankrutowało 7339 konsumentów, co oznacza spadek rok do roku aż o 19 proc. – wynika z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczych. Ale wcale nie znaczy to, że sytuacja finansowa Polaków nagle się poprawiła.
Czytaj więcej
Inflacja oraz wielokrotne i drastyczne podniesienie stóp procentowych znacznie pogorszyło sytuację finansową Polaków. Prognozy na najbliższe pół roku także nie napawają optymizmem.
Po pierwsze, w marcu 2020 r. zmieniły się przepisy ułatwiające ogłoszenie upadłości (zniknął wymóg, by była ona niezawiniona przez dłużnika), w efekcie czego ich liczba w I półroczu 2021 r. gwałtownie wzrosła do ok. 9 tys. wobec ok. 4 tys. rok wcześniej. Poza tym liczba bankructw w pierwszej połowie tego roku i tak jest niemal równa ich liczbie w całym 2019 r.
– Na horyzoncie pojawiają się nowe zagrożenia dla wypłacalności Polaków – komentuje Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów, w najnowszej analizie przygotowanej przez KRD. Chodzi o wzrost stóp procentowych i rat kredytów hipotecznych oraz inflacji, co podnosi koszty życia gospodarstwa domowych. – Efekt zderzenia z drożyzną, rosnącymi odsetkami od kredytów czy cenami energii poznamy za rok, dwa lata – mówi Łącki.
A swojej analizie KRD zaznacza, że kłopoty konsumentów bankrutów zaczynają się długo przed oficjalną upadłością. Okazuje się, że aż 64 proc. z nich w dniu ogłoszenia niewypłacalności było notowanych na czarnej liście dłużników KRD (pół roku wcześniej – 59 proc., a dwa lata wcześniej – 52 proc.). Oznacza to, że większość dłużników, którzy popadają w kłopoty, nadal zaciąga kolejne zobowiązania, robią to nawet do ostatniej chwili przed ogłoszeniem upadłością.