Ryzyko polityczne znów mocno daje o sobie znać na rynkach, co szczególnie widać w notowaniach złota – kruszcu tradycyjnie uznawanego za dobrą formę zabezpieczania majątku w czasach kryzysowych. Złoto zdrożało do poziomu sprzed wyborów prezydenckich w USA. Za uncję kruszcu płacono w środę po południu nawet 1278 dol., o prawie 11 proc. więcej niż na koniec zeszłego roku. Przez ostatni miesiąc kruszec zdrożał o niemal 6 proc., co analitycy tłumaczą głównie wzrostem ryzyka geopolitycznego.
Czynników tego ryzyka jest wiele: niedawne amerykańskie bombardowania Syrii, możliwa konfrontacja USA z Koreą Północną, pogorszenie relacji Waszyngtonu z Moskwą, zamachy terrorystyczne w Europie, zbliżające się referendum konstytucyjne w Turcji, kryzys polityczny w RPA czy nadchodzące wybory prezydenckie we Francji.
Katalog gróźb
– Przy napięciach geopolitycznych wzrost ceny złota może być podtrzymany również w czasie długiego świątecznego weekendu. Nasz wstępny cel dla złota to 1307 dol. za uncję, ale musiałoby dojść do poważnej eskalacji napięć geopolitycznych, by został on przebity. Taka eskalacja mogłaby doprowadzić do wzrostu cen do 1380–1400 dol. za uncję, ale sprawa musiałaby być naprawdę poważna – twierdzi Jeffrey Halley, analityk z firmy Oanda Corp.
Niepokój daje o sobie również znać na rynku walutowym, ale w sposób ograniczony. Dolar umacniał się na początku tygodnia wobec złotego, tak że w środę płacono w ciągu sesji już 4 zł za 1 dolara. Kurs wrócił więc na poziom sprzed 20 marca. Amerykańska waluta umacniała się również w ostatnich dniach wobec euro. Za 1 euro płacono w środę 1,06 dolara, czyli tyle co w pierwszej połowie marca.
Analitycy wskazują, że na osłabienie wspólnej europejskiej waluty mają wpływ sondaże przed wyborami prezydenckimi we Francji (w których dobrze wypada Marine Le Pen, kandydatka opowiadająca się za wyjściem Francji ze strefy euro). Przypominają jednak również, że aprecjacja dolara nie ma już takiej siły jak w końcówce zeszłego roku, po wyborach prezydenckich w USA. Spadł bowiem entuzjazm inwestorów wobec reform gospodarczych zapowiedzianych przez prezydenta Donalda Trumpa.