Polska prokuratura ponad rok temu zablokowała blisko 800 tys. złotych i ponad 912 tys. dolarów (co odpowiada 5 mln zł) na kontach bankowych ambasady Rosji, a niedawno zmieniła formę zabezpieczenia – uznała je za dowody rzeczowe w śledztwie i przelała na swój rachunek.
Ten ruch, chociaż dokuczliwy dla strony rosyjskiej, nie spotkał się z reakcją ambasadora Federacji Rosyjskiej. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", Siergiej Andriejew decyzji nie zakwestionował i nie odwołał się od niej.
Czytaj więcej
Rosyjski ambasador nie zażalił się na decyzję prokuratury, która 5 mln zł zajęła jako dowody rzeczowe. Sprawa jest prawomocnie zakończona.
W piątek rzeczniczka MSZ Rosji była pytana, jak Rosja zamierza odpowiedzieć na sprawę. - Przede wszystkim należy zauważyć, że ta historia nie zaczęła się dziś czy wczoraj - odparła Maria Zacharowa. Dodała, że konta bankowe ambasady Rosji i przedstawicielstwa handlowego Federacji Rosyjskiej w Polsce zostały zablokowane przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w lutym ubiegłego roku.
Rzeczniczka resortu kierowanego przez Siergieja Ławrowa oceniła, że środki zablokowano pod absurdalnym pretekstem i że rażące działania polskich władz naruszają "tradycyjne zasady komunikacji między cywilizowanymi państwami" oraz "wszelkie normy prawne, w tym Konwencję Wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r.".