Żeby zarobić, kluby inwestują w zawodników

Kluby PKO BP Ekstraklasy zarabiały na transferach młodych Polaków, a Raków Częstochowa oraz Legia Warszawa pokazały, że zyski warto także inwestować.

Publikacja: 26.09.2023 03:00

Dawid Szwarga, trener Rakowa Częstochowa

Dawid Szwarga, trener Rakowa Częstochowa

Foto: PAP / Zbigniew Meissner

Mistrzowie Polski wydali na nowych graczy ponad 4 mln euro. Podobne kwoty ligowcy do tej pory przeznaczali na transfery bardzo rzadko. Było warto, skoro piłkarze z Częstochowy awansowali do fazy grupowej Ligi Europy i już dziś wiadomo, że zyski z pucharowej jesieni znacząco przekroczą wydatki.

Transfery gotówkowe Johna Yeboaha (Śląsk Wrocław, 1,5 mln euro) oraz Dawida Drachala (Miedź Legnica, 600 tys. euro) ożywiły rynek wewnętrzny, ale te Łukasza Zwolińskiego (Lechia Gdańsk) i Kamila Pestki (Cracovia) – już mniej, bo przeprowadzili się do Częstochowy za darmo. Raków kupował także za granicą: 1,3 mln euro kosztował Ante Crnac (Slaven Belupo), a 800 tys. euro – wykupienie Stratosa Svarnasa (AEK Ateny). Sonny Kittel (HSV Hamburg) i Adnan Kovacević (Ferencvaros Budapeszt) przyjechali do Polski jako wolni zawodnicy. Klub zapłacił im jedynie za podpis.

Czytaj więcej

Śląsk Wrocław idzie na sprzedaż. Tylko tydzień na zebranie ofert

Nowy trener Dawid Szwarga dostał bogatszy i silniejszy skład niż ten, z którym Marek Papszun sięgnął po mistrzostwo kraju. Zwoliński oraz Kittel strzelali już ważne gole w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale poszerzenie kadry kluczowe znaczenie może mieć jesienią, kiedy Raków będzie łączył rywalizację w lidze oraz na europejskiej arenie.

Inwestycyjna czołówka

Gotowa na intensywną rundę jest także Legia. Cena, jaką wicemistrzowie Polski zapłacili za Juergena Elitimego (Watford) oraz Marco Burcha (FC Luzern) pozostaje tajemnicą. 450 tys. euro kosztował Steve Kapuadi (Wisła Płock), ale generalnie warszawiacy celowali w transfery bezgotówkowe – tak na Łazienkowską trafili Patryk Kun (Raków), Marc Gual (Jagiellonia Białystok) oraz Radovan Pankov (Crvena Zvezda Belgrad). Wszystkie te ruchy firmował Jacek Zieliński, którego zatrudnienie w roli dyrektora sportowego mogło być najlepszym ruchem wojskowych od wielu lat.

Bilans transferowy Legia ma dodatni, bo 5 mln euro za Maika Nawrockiego zapłacił Celtic Glasgow. Kadra jest szeroka, trener Kosta Runjaić na każdej pozycji ma co najmniej dwóch zawodników, a Zielińskiemu sen z powiek spędzają jedynie piłkarze zatrudnieni przez poprzedników, bo Ihor Charatin, Jurgen Celhaka czy Lindsay Rose podpisali dobre i długie kontrakty, a do gry zespołu od wielu miesięcy wnoszą niewiele albo nic.

Czytaj więcej

Ponad 1,2 mld na sport w Polsce. Głównie od państwowych spółek

Spory udział w letnich wydatkach klubów Ekstraklasy – nieoficjalnie tylko na kwoty odstępnego ligowcy przeznaczyli ponad 10 mln euro – miał Lech Poznań. Kolejorz zakontraktował następców odchodzących piłkarzy i poszerzył kadrę także pod kątem występów międzynarodowych, skoro sprowadzony za 1,8 mln euro Ali Gholizadeh z RSC Charleroi do zdrowia oraz gry wróci dopiero w październiku. Dziś już wiadomo, że klub z inwestycjami przestrzelił, bo zespół nie awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.

Inną politykę kadrową przyjęła Pogoń Szczecin, która do rywalizacji na międzynarodowej arenie przystąpiła z dwoma nowymi piłkarzami – Efthymios Koulouris (LASK Linz, 900 tys. euro) zastąpił Pontusa Almqvista, a Joao Gamboa (OH Leuven) – Damiana Dąbrowskiego – aby dwóch kolejnych (Valentin Cojocaru, Fredrik Ulvestad) zakontraktować dopiero pod koniec okienka transferowego, choć klub już wcześniej miał do wydania 3 mln euro za Mateusza Łęgowskiego do Salernitany.

Młodość się opłaca

Ligowcy latem zarobili na piłkarzach ponad 23 mln euro. Przekonaliśmy się, że największy zysk przynoszą inwestycje w młodych Polaków. Dowód to nie tylko transfery Skórasia, Nawrockiego i Łęgowskiego, ale także 20-letniego Szymona Włodarczyka (2,2 mln euro z Górnika Zabrze od Sturmu Graz), 22-letniego Łukasza Łakomego (1,4 mln euro z Zagłębia Lubin do Young Boys Berno) czy 19-letniego Mateusza Kowalczyka (1,2 mln euro z ŁKS-u Łódź do Brondby IF). Ten ostatni opuścił ligowe gniazdo, choć nie zdążył jeszcze nawet zadebiutować w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Czytaj więcej

Gdyby nie samorządy, nie byłoby w Polsce zawodowej koszykówki

Kolejka kandydatów do wyjazdu czeka. Nie brakuje głosów, że na jej czele jest Marchwiński, choć jego potencjał transferowy obniżyło odpadnięcie Lecha z europejskich pucharów. Zagranicznym klubom na międzynarodowej arenie pokażą się za to legioniści: Kacper Tobiasz oraz Bartosz Slisz. Niewykluczone, że szukających okazji zainteresują Kajetan Szmyt (Warta Poznań) lub Tomasz Pieńko (Zagłębie Lubin). Raków wkrótce będzie mógł zarobić na bramkarzu Vladanie Kovaceviciu.

Wśród ponad 200 zawodników, którzy latem podpisali umowy z klubami Ekstraklasy, dominowały zakupy bezgotówkowe. Spory ruch panował w zespołach beniaminków, którzy uzupełniali swoje składy doświadczonymi piłkarzami. Ponownie do polskiej ligi przyjechało sporo obcokrajowców, którzy dominują w składach większości drużyn – wyjątek to Ruch Chorzów, który ma w kadrze tylko Czecha Jana Sedlaka.

Pule do zgarnięcia

Raków i Legia swoje już zarobiły. Mistrzowie Polski – choć przed nimi jeszcze cała pucharowa jesień – dostaną z UEFA co najmniej 9 mln euro. To kwota, na którą składają się występy w eliminacjach Ligi Mistrzów (400 tys.), awans do rundy play-off (4 mln), udział w fazie grupowej Ligi Europy (3,63 mln), premia za dziesięcioletni ranking historyczny (132 tys.) oraz nieznany jeszcze zysk z puli praw marketingowych. To mogą uzupełnić kolejne premie.

Czytaj więcej

Relacje sportowe w streamingu to porażka. Platformy myślą, co z tym zrobić

Zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Europy oznacza 630 tys. euro, remis – 210 tys. euro. Nieco niższe są stawki w Lidze Konferencji Europy: odpowiednio 500 oraz 160 tys. euro. Warszawiacy powiększą w tym sezonie stan swojego konta o co najmniej 4 mln euro, a niezmiennie mówimy o wypłacie gwarantowanej przez europejską federację. Zysk – zwłaszcza w przypadku stołecznego klubu – wzbogacą przecież jeszcze chociażby przychody z dnia meczowego.

Środki na inwestycje dwa najlepsze polskie kluby mają. Lech za wyniki z poprzedniego sezonu, kiedy awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji, dostał od UEFA 8,5 mln euro. Latem Kolejorz zainwestował, ale już w Europie nie gra, bo na boisku lepszy był Spartak Trnawa. Zatem pozycja polskich klubów – również sportowa – nie jest na tyle mocna, żeby sukcesem się zachłysnąć. Chłodna głowa i zdrowy rozsądek niezmiennie pozostają w cenie.

Mistrzowie Polski wydali na nowych graczy ponad 4 mln euro. Podobne kwoty ligowcy do tej pory przeznaczali na transfery bardzo rzadko. Było warto, skoro piłkarze z Częstochowy awansowali do fazy grupowej Ligi Europy i już dziś wiadomo, że zyski z pucharowej jesieni znacząco przekroczą wydatki.

Transfery gotówkowe Johna Yeboaha (Śląsk Wrocław, 1,5 mln euro) oraz Dawida Drachala (Miedź Legnica, 600 tys. euro) ożywiły rynek wewnętrzny, ale te Łukasza Zwolińskiego (Lechia Gdańsk) i Kamila Pestki (Cracovia) – już mniej, bo przeprowadzili się do Częstochowy za darmo. Raków kupował także za granicą: 1,3 mln euro kosztował Ante Crnac (Slaven Belupo), a 800 tys. euro – wykupienie Stratosa Svarnasa (AEK Ateny). Sonny Kittel (HSV Hamburg) i Adnan Kovacević (Ferencvaros Budapeszt) przyjechali do Polski jako wolni zawodnicy. Klub zapłacił im jedynie za podpis.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Cybernetyczna wojna nęka firmy i instytucje
Biznes
Kierunek zielone miasta. Inwestorzy szansą dla metropolii
Biznes
Futurystyczny projekt Arabii Saudyjskiej budzi kontrowersje. „Kazano zabijać”
Biznes
Sankcje działają. Miliarderzy wracają do Rosji, ale boją się nacjonalizacji
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Biznes
Orły Rzeczpospolitej 2024 wybrane