Prastary europejski skarb na polskiej wsi

Obiekt rangi Wieliczki – kopalnia z epoki kamienia – czeka na ratunek. Jeżeli nikt nie pomoże, jej ślady znikną z powierzchni ziemi

Aktualizacja: 18.04.2008 18:37 Publikacja: 17.04.2008 20:00

Prastary europejski skarb na polskiej wsi

Foto: Rzeczpospolita

Niezwykłe stanowisko sprzed 5 tys. lat – pole, na którym ludzie wydobywali spod ziemi krzemień – nosi nazwę Krzemionki. Jest to unikalny w skali światowej pomnik pradziejowej myśli technicznej. Znajduje się blisko rzeki Kamiennej i Ostrowca Świętokrzyskiego. Wydobywano tam krzemień. Ze względu na wygląd nazywany pasiastym.

Niestety, jeżeli nie zostaną podjęte radykalne kroki, ten fantastyczny zabytek może zostać zniszczony. Zagraża mu przemysł, turystyka i rolnictwo. Uratować go mogą władze samorządowe, centralne i środowisko archeologiczne. Pod warunkiem że połączą siły i zaczną współpracować.

Pokłady tego pięknego surowca powstały około 155 mln lat temu, gdy na Ziemi dominowały dinozaury. Człowiek sięgnął po niego około 4 tys. lat p. n. e. Przestał go używać ok. 1600 lat p. n. e., gdy tereny Polski wkroczyły w epokę brązu. Z tego pięknego krzemienia wytwarzano głównie siekiery. Docierały tam, gdzie nie brakowało krzemieni innych gatunków, nawet lepiej nadających się do wyrobu narzędzi, ale nie tak rzucających się w oczy. W pradziejach taka kategoria jak estetyka również istniała.

Pole górnicze w Krzemionkach obejmuje 78 500 metrów kwadratowych. Przez blisko 2,5 tys. lat ludzie wydrążyli na nim około 4 tys. szybów (kopalń). Głębokość niektórych z nich sięgała 9 metrów.

Pokłady tego surowca powstały około 155 mln lat temu, gdy na naszej planecie dominowały dinozaury

Skałę wapienną z drążonego szybu wydobywano na powierzchnię, tworzyła ona charakterystyczne koliste wzgórki, tzw. leje. Tuż przy nich wyspecjalizowani rzemieślnicy obrabiali bryły wydobytego krzemienia, formowali z nich półwytwory siekier, które następnie szlifowano piaskiem i wodą na kamieniach polerskich (już w innych miejscach, w osadach odległych o kilka kilometrów).

Górnicy pracowali przez cały rok, ponieważ temperatura w podziemiach jest stała, zimą i latem wynosi od 5 do 9 st. C.

W korytarzach stosowano stemplowanie stropów, wymuszano obieg powietrza systemem ognisk. Skruszoną, niepotrzebną skałę wypełniano chodniki i komory, aby nie następowały tąpnięcia. To są podstawy górniczego fachu, zasady stosowane w epoce kamienia są aktualne do dziś, zmieniły się jedynie warunki technologiczne.

Ludzkość dysponuje innymi surowcami: żelazem, stalą. A jednak studenci Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie właśnie tutaj zapoznają się z tym, co najbardziej podstawowe w kopalnictwie, co istniało już 5 tys. lat temu.

Złej jakości krzemienia, spękanego, nie transportowano na powierzchnię, tylko pozostawiano w podziemiach. Dobry surowiec obrabiano od razu koło szybu – dlatego przybywało odpadów po produkcji siekier, a hałdy wokół szybów rosły. W ten sposób powstał unikalny w skali światowej krajobraz nakopalniany.

Archeolodzy odkryli nawet doskonale zachowane ścieżki, którymi chodzili górnicy kilka tysięcy lat temu! Największy rozkwit kopalni nastąpił od 3 do 2,4 tys. lat p. n. e. Siekiery z pasiastego krzemienia miały charakter prestiżowy, wskazywały na rangę społeczną posiadacza. Rozchodziły się wówczas w promieniu kilkuset kilometrów od kopalni, najdalsze okazy znajdowane są w odległości 660 km od Krzemionek.

Teoretycznie wszystko jest w porządku: w Krzemionkach utworzony jest wielohektarowy rezerwat archeologiczny i przyrodniczy, rośnie w nim unikalna flora. Rezerwatem administruje Muzeum Historyczno-Archeologiczne w Ostrowcu Świętokrzyskim, które posiada tam filię – oddział Krzemionki i szerokie plany rozwoju.

Placówka ta zarządza 193,44 ha najbardziej wartościowej (zabytkowo) części rezerwatu. Reszta znajduje się w gestii Lasów Państwowych – nadleśnictwa Ostrowiec.

Taka struktura nie zapewnia jednak Krzemionkom optymalnych warunków rozwoju i badań. Może się bowiem okazać, że muzeum w Ostrowcu dysponuje zbyt skromnymi funduszami i doświadczeniem, natomiast nadleśnictwo siłą rzeczy ma niewielkie kompetencje i możliwości w ochronie zabytków.

Przez lata opiekę merytoryczną nad Krzemionkami sprawowało Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie. Układ ten został rozwiązany (mniejsza o powody, teraz to już historia nauki polskiej). Ale fakt pozostaje faktem: merytorycznej, profesorskiej opieki nad Krzemionkami nie ma.

Tymczasem zagrożeń jest wiele. Najnowsze, jakie się pojawiło, to zbieranie krzemieni na terenie kopalni w związku z modą na jubilerskie wyroby z tego surowca (spinki do mankietów, kolczyki, zawieszki itp).

Wielkie niebezpieczeństwo wiąże się z przemysłowym zaśmiecaniem rezerwatu przez odpady z ostrowieckiej huty. Niedopuszczalne jest wywożenie śmieci z pobliskich wsi na teren rezerwatu.

Niepowetowane szkody powoduje eksploatacja wapienia. Nie pomaga rezerwatowi parking dla turystów tuż przy polu górniczym ani droga przecinająca to zabytkowe pole. Jak temu zapobiec, nie doraźnie, ale w sposób systemowy?

Krzemionki zostały uznane w 1994 roku za pomnik historii. Czas pokazał, że to za mało. W 1998 roku podjęto prace zmierzające do wpisania tego obiektu na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Krajobraz nakopalniany z epoki kamienia, podziemne chodniki, resztki obozowisk górników – wszystko to razem stanowi zespół zabytkowy niemający sobie równego w świecie. Komitet Nauk Pra- i Protohistorycznych Polskiej Akademii Nauk, będący ustawowym reprezentantem archeologicznego środowiska naukowego w naszym kraju, od początku gorąco popiera tę inicjatywę.

Podobnie jak uczeni z Polskiej Akademii Umiejętności, którzy wyrazili to na piśmie.

Gorącymi orędownikami takiego rozwiązania są naukowcy z Państwowego Muzeum Archeologicznego, którzy położyli największe (90 proc.) zasługi dla poznania Krzemionek.

Wpisanie tego miejsca na listę UNESCO tylko z pozoru jest formalnością, honorowym dyplomem, papierowym sukcesem. W rzeczywistości obiekt ten byłby monitorowany na szczeblu europejskim. Co to oznacza i jak duża jest to siła sprawcza, pokazała sprawa Rospudy.

Krzemionki to największa i najlepiej zachowana na świecie kopalnia krzemienia. Czynna była niemal 2,5 tys. lat. Starożytne pole górnicze ma kształt paraboli, bumerangu długości prawie pięciu kilometrów. Jego szerokość sięga od 25 do 200 metrów. Kopalnia została odkryta w 1922 roku przez geologa Jana Samsonowicza, ale duch dziejów na razie nie jest jej przychylny. W ciągu kilkudziesięciu lat powstało kilka planów, które miały doprowadzić do utworzenia tam ośrodka badawczego, konserwatorskiego i turystycznego na miarę XXI wieku i odpowiadającego randze tego zabytku. Jak dotąd pozostały na papierze.

Na szczęście nie muszę rozstrzygać, kto ma zawiadywać Krzemionkami, władze centralne czy regionalne, na razie wypowiadam się jako ekspert, który nie ma monopolu na rację. Dlatego mogę nakreślić wizję przyszłości Krzemionek. Zacznę od tego, o czym wiedzą archeolodzy i niewielu laików: jest to obiekt unikatowy. Zamków i pałaców, nawet w spustoszonej wojnami Polsce, jest wiele, Wilanów nie jest bardziej wartościowy od Łańcuta czy Baranowa. Osiedli rangi Biskupina też jest wiele, najbliższe po sąsiedzku w Izdebnie, identycznie rozplanowane, takiej samej wielkości. Mamy wspaniałe zabytki romańskie i gotyckie. Ale ani my w Polsce, ani nikt na świecie nie ma tak dobrze zachowanej kopalni jak Krzemionki, choć są w Belgii czy w Anglii. To jest dziedzictwo światowe, obiekt rangi Wieliczki. Los zrządził, że mamy je w „depozycie”. Proszę zwrócić uwagę na zasięg siekier z krzemienia pasiastego: ponad 600 km. Posługiwały się nimi społeczności nie lokalne, z jakiejś małej doliny rzecznej, ale globalne, zamieszkujące wielkie połacie Europy, od Niemiec po Ukrainę. Dlatego ochrona i badania Krzemionek muszą być prowadzone na taką skalę. Nie wiem, komu powinny podlegać, ale uważam, że musi to być obiekt państwowy. Najchętniej widziałbym go w randze muzeum narodowego. No i przede wszystkim powinien mieć radę naukową złożoną z wybitnych specjalistów, a nie prawie wyłącznie z urzędników, obojętne jakiego szczebla, ministerialnego czy samorządowego, nawet pełnych najlepszych chęci. Takich specjalistów w Polsce jest pod dostatkiem, co najmniej kilkunastu archeologów zajmuje się u nas kopalnictwem krzemienia.

Niezwykłe stanowisko sprzed 5 tys. lat – pole, na którym ludzie wydobywali spod ziemi krzemień – nosi nazwę Krzemionki. Jest to unikalny w skali światowej pomnik pradziejowej myśli technicznej. Znajduje się blisko rzeki Kamiennej i Ostrowca Świętokrzyskiego. Wydobywano tam krzemień. Ze względu na wygląd nazywany pasiastym.

Niestety, jeżeli nie zostaną podjęte radykalne kroki, ten fantastyczny zabytek może zostać zniszczony. Zagraża mu przemysł, turystyka i rolnictwo. Uratować go mogą władze samorządowe, centralne i środowisko archeologiczne. Pod warunkiem że połączą siły i zaczną współpracować.

Pozostało 93% artykułu
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”