Zgoda na korzystanie z prądu w urzędzie

Zanim podłączysz telefon do gniazdka, np. w przychodni czy sądzie, zapytaj o zgodę. To nic nie kosztuje.

Publikacja: 19.01.2013 08:30

Zgoda na korzystanie z prądu w urzędzie

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Sala gminnego ośrodka kultury. Odbywa się posiedzenie rady gminy. Na sali jest publiczność, a między widzami mężczyzna, który rejestruje przebieg sesji na magnetofonie. W pewnym momencie w urządzeniu wyczerpuje się akumulator, więc mężczyzna wstaje i podłącza ładowarkę do gniazdka elektrycznego w ścianie.

– Co pan robi? – pyta go przewodniczący rady.

I za chwilę sam sobie i zdumionemu mężczyźnie odpowiada: pan kradnie prąd!

Inna scena. Poczekalnia w przychodni. Przed gabinetem tłum pacjentów oczekujących na swoją kolejkę. Jeden z nich postanawia wykorzystać czas i nadgonić pilną pracę. Wyjmuje laptop, chwilę się rozgląda, wreszcie znajduje gniazdko elektryczne i podłącza urządzenie. Chwilę pracuje w skupieniu. Przerywa mu przechodząca korytarzem pielęgniarka:

– Co pan robi? – pyta oburzona mężczyznę. Ten, zdumiony, nie wie, co odpowiedzieć.

– Przychodnia to nie miejsce prywatne, to nie pana dom, my za prąd płacimy – wyjaśnia pielęgniarka  i dodaje władczym tonem: – proszę wyłączyć komputer!

Pacjent odłącza wtyczkę i chowa laptop do torby.

Takich przykładów można podać więcej. Bezrobotny doładowujący swoją komórkę w urzędzie pomocy społecznej (to z oszczędności). Zabiegany dziennikarz podłączający swój laptop  w budynku sądu (bateria słabnie, a sprawozdanie z rozprawy musi jak najszybciej trafić do redakcji). Pacjenci szpitali (bo gdzie niby mają naładować padającą baterię w telefonie).

Każdy z nich, a więc każdy z nas, może usłyszeć  w najmniej spodziewanym momencie: To kradzież prądu! Proszę odłączyć urządzenie!

Na szczęście na tym się na razie kończy. Policji nikt jeszcze nie wzywa.

A co na to prawo? W poświęconym przestępstwom przeciwko mieniu rozdziale kodeksu karnego znajduje się przepis, który wyjaśnia, że kradzież prądu jest przestępstwem. I to poważnym, ponieważ zagrożonym karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Wartość nie ma znaczenia

Przy przestępstwie kradzieży energii bez znaczenia jest to, ile prądu i o jakiej wartości ukradliśmy.

– Przestępstwem jest czyn zabroniony przez ustawę pod groźbą kary – wyjaśnia Mariusz Filipek, radca prawny z Kancelarii Prawnej Filipek & Kamiński Sp. kom. – Gdy jednak   sprawca ukradnie rzecz o wartości nieprzekraczającej 250 zł, popełnia wykroczenie i może liczyć na łagodniejsze potraktowanie przez sąd – dodaje.

W przypadku kradzieży prądu ta zasada jednak nie obowiązuje.

Nawet jeśli był wart  tylko 1 grosz, popełniamy przestępstwo, a nie wykroczenie. Potwierdza to orzecznictwo Sądu Najwyższego, który w wydanej 13 grudnia 2000 r. (sygn. I KZP 43/2000) uchwale stwierdził, że zawarte w art. 278 § 5 k.k. sformułowanie „przepisy § 1, 3 i 4 stosuje się odpowiednio", oznacza zastosowanie do wypadku kradzieży energii  wyłącznie znamion przestępstwa kradzieży i przewidzianych za to przestępstwo sankcji. Przepis art. 119 § 1 kodeksu wykroczeń, w którym przedmiot czynności wykonawczej określony został jako „cudza rzecz ruchoma", nie ma zatem zastosowania do kradzieży energii .

Przekonał się o tym Janusz Z. skazany przez jeden ze stołecznych sądów na trzy miesiące pozbawienia wolności za kradzież energii elektrycznej o wartości 70 gr.

Pacjenci rozgrzeszeni

Jest też dobra wiadomość dla leczących się w szpitalach.

Pacjenci mają prawo korzystać ze szpitalnego prądu bez konieczności płacenia za to

Zdaniem Narodowego Funduszu Zdrowia mają oni prawo korzystać z energii elektrycznej, a więc ładować telefony czy podłączać laptopy do gniazdek w salach.

„Zgodnie z art. 5 pkt 38 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, świadczeniem towarzyszącym jest zakwaterowanie i wyżywienie w zakładzie opieki całodobowej lub całodziennej" – czytamy w opinii Narodowego Funduszu Zdrowia sporządzonej w odpowiedzi na pytanie rzecznika praw pacjenta.

A ponieważ pojęcie „zakwaterowania" nie zostało nigdzie zdefiniowane, to należy rozumieć je potocznie. A zatem jako umieszczenie szpitalnego pacjenta w pomieszczeniu spełniającym przewidziane prawem wymagania.

– W takim pomieszczeniu musi być zapewniony dostęp do energii elektrycznej, świadczeniobiorcy podczas hospitalizacji mogą korzystać z gniazdek elektrycznych w zwykły sposób, podobnie jak w hotelu, pensjonacie czy miejscu pracy – wyjaśnia NFZ. I dodaje, że korzystanie z energii elektrycznej w szpitalu mieści się w pojęciu zakwaterowania, a ono z kolei objęte jest świadczeniem towarzyszącym finansowanym przez Narodowy Fundusz Zdrowia. A skoro tak, to przynajmniej w tym wypadku  o kradzieży nie może być mowy.

Pacjenci szpitali mają jeszcze jeden powód do zadowolenia. Nie tylko mogą korzystać z prądu, ale do tego bez konieczności ponoszenia opłat (choć część szpitali próbowała takie zryczałtowane opłaty za prąd wprowadzić). Przeciwko takim praktykom wypowiedział się jednak Urząd Regulacji Energetyki, stwierdzając, że aby takie opłaty pobierać, szpital powinien posiadać koncesję na sprzedaż energii elektrycznej (opinia z 10 listopada 2010 r. przygotowana na zlecenie rzecznika praw pacjenta).

Takiej koncesji, z oczywistych względów, placówki służby zdrowia nie mają. Tak jak i liczników mierzących, ile prądu pobrał z gniazdka konkretny pacjent, i umożliwiających precyzyjne naliczenie stosownej opłaty.

Gdyby któraś z placówek postanowiła jednak takie zryczałtowane opłaty za prąd pobierać, to prezes URE przestrzega: obrót energią bez koncesji jest wykroczeniem zagrożonym grzywną albo karą ograniczenia wolności.

Gmina to jej mieszkańcy

A co z mieszkańcami gminy, którzy nagrywając sesję rady, korzystają z „urzędowego" prądu?

– Analizując przepisy o samorządzie gminnym, stwierdzimy, że mieszkańcy gminy tworzą z mocy prawa wspólnotę samorządową. Ilekroć w ustawie jest mowa o gminie, należy przez to rozumieć właśnie tę wspólnotę – mówi Mariusz Filipek. – W mojej ocenie można uznać, że majątek gminy jest majątkiem jej mieszkańców. Ważne w tym jest również to, że zarówno rada gminy, jak i wójt to właśnie przedstawiciele mieszkańców, społeczności gminnej – dodaje radca prawny.

Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt