Mistrzynie na dnie

Piłkarki TKKF Stilon Gorzów Wielkopolski mają na koncie trzy mistrzostwa Polski i 23 sezony w najwyższej klasie kobiecych rozgrywek. Teraz spadły tak nisko, jak nie były jeszcze nigdy – do drugiej ligi. Perspektywy? Nieciekawe.

Publikacja: 04.08.2017 00:01

Zawodniczki TKKF Stilon Gorzów Wielkopolski od maja 2016 r. czekają na ligowe zwycięstwo.

Zawodniczki TKKF Stilon Gorzów Wielkopolski od maja 2016 r. czekają na ligowe zwycięstwo.

Foto: APPA/NEWSPIX.PL, Artur Kraszewski

Gorzowska piłka kobiet swoje powstanie zawdzięcza w dużej mierze Niemcom. W umowie pomiędzy Gorzowem a przygraniczną miejscowością Eisenhüttenstadt (dosłowne tłumaczenie z niemieckiego to „miasto huty żelaza") zawarto bowiem punkt mówiący o tym, że 1 maja 1984 roku, czyli w Dzień Pracy, ma dojść do meczu piłkarskiego damskich reprezentacji obu miast. „I wszystko byłoby jak najbardziej normalne, gdyby nie subtelny drobiazg: w Gorzowie zespołu damskich futbolistek zwyczajnie nie było" – pisał niegdyś we wspomnieniach dziennikarz Jan Delijewski.

Tym „drobiazgiem" zajął się Bogdan Jakubczak z Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej przy gorzowskich zakładach chemicznych Stilon. Do trenowania zaangażowany został Jan Suwary, były piłkarz męskiego Stilonu. – Doskonale pamiętam pierwszy trening, który zorganizowaliśmy w hali przy ul. Czereśniowej. Przyszło 35 dziewcząt, zdecydowana większość pracowała na produkcji w Stilonie. Przyszły dlatego, że lubiły grać w piłkę i czyniły to w spartakiadzie zakładowej, która w tamtych czasach była mocno rozbudowana – wspominał Suwary w rozmowie z portalem echogorzowa.pl w 2014 r. Wówczas po raz ostatni piłkarki znajdowały się w krajowej czołówce.

Pasmo sukcesów

W 1984 r. Suwary po pierwszych treningach był przerażony. – Ale pocieszałem się tym, że to tylko na jeden mecz – opowiadał. Mecz z zespołem z Eisenhüttenstadt okazał się jednak zbyt wielkim sukcesem, by projekt uznać za jednorazowy. Gorzowianki wygrały 8:0, co na stadionie Warty oklaskiwała dwutysięczna widownia. Niektórzy kibice twierdzili, że widowisko było ciekawsze niż mecze piłkarzy Stilonu, grających wówczas w II lidze.

Działacze poszli więc za ciosem. Po kolejnych kilku sparingach zapadła decyzja o zgłoszeniu kobiet do ligi. Najpierw, w marcu 1985 r., Stilon zorganizował jeszcze halowe mistrzostwa Polski, zajmując w nich czwarte miejsce, a wiosną drużyna przystąpiła do nowo powstałych drugoligowych rozgrywek. Przez te ostatnie przeszła jak burza – wygrała 12 z 14 spotkań i z łatwością awansowała do pierwszej ligi – wówczas najwyższego szczebla.

Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. Gdy piłkarze po roku przerwy wracali do II ligi, piłkarki zajęły trzecie miejsce w I lidze, zgarnęły srebro w mistrzostwach halowych, dokładając jeszcze finał Pucharu Polski. To był początek wieloletniego pasma sukcesów, które w dużej mierze umożliwiło wsparcie zakładów Stilon. – Był czas, że mieliśmy takie warunki bytowe, jak mają koszykarki – wspomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Jan Suwary. – Teraz to już nie jest tak poukładane, jak powinno być – dodaje.

Jan Suwary jak mało kto może porównywać drogi, jakimi podążyły różne drużyny wielosekcyjnego Stilonu. Jego córka Alicja była koszykarką. Brat bliźniak Alicji, Piotr, oraz starszy z braci Tomasz – piłkarzami. Ten ostatni zresztą jest kojarzony przez całkiem sporą grupę kibiców, bo z Amicą Wronki dwukrotnie zdobywał swego czasu puchar Polski.

Legendarny trener gorzowskich piłkarek ma więc pełen przegląd. Koszykarki z najwyższej klasy rozgrywkowej spadły tylko raz – gdy upadały zakłady Stilon, drużynę trzeba było rozwiązać, ale w 2004 r. kontynuatorki tradycji z AZS PWSZ (obecnie Akademii im. Jana z Paradyża) awansowały do ekstraklasy ponownie. Czterokrotnie stawały na podium i choć ostatnio nie grają o medale, to spokojnie w lidze się utrzymują. Zespół piłkarzy Stilonu o awans do pierwszej ligi ocierał się na początku lat 90. Później spadł, na trzy lata do niej wrócił, ale od 2011 r. krąży między ligą trzecią a czwartą, w zależności również od tego, czy akurat PZPN wprowadza kolejne reformy rozgrywek, czy nie.

Piłkarki natomiast spadły ostatnio tak nisko, jak jeszcze nigdy nie były – do drugiej ligi. – Gorzów to miasto, w którym lubią przede wszystkim żużel. Piłka męska próbuje się przebijać, a piłka kobiet jest w tle innych dyscyplin – podsumowuje Jan Suwary, tłumacząc, że całe zło rozpoczęło się od upadku słynnych na całą Polskę z produkcji kaset magnetofonowych zakładów chemicznych.

Regres

Po drodze były jednak „tłuste" lata. Po brązowych medalach w 1986 r. na kolejne gorzowianki musiały czekać trzy sezony. W 1992 r. po raz pierwszy sięgnęły po tytuł najlepszej drużyny w kraju, zdobywając także pierwszy z trzech kolejnych pucharów Polski. Później Stilon wygrywał I ligę jeszcze w 1995 i 1996 r. Oczywiście z Janem Suwarym.

Gdy zawodniczki Stilonu zdobywały mistrzostwa, pierwsze kroki na najwyższym szczeblu rozgrywek stawiał Medyk Konin. Obecnie drużyna założona przez Romana Jaszczaka jest bez wątpienia najlepszą polską drużyną kobiecą. W Gorzowie tymczasem nastąpił regres. W 1997 r. lepsze od drużyny Jana Suwarego okazały się największe rywalki – Czarni Sosnowiec. Później już tylko raz gorzowiankom udało się stanąć na podium – w 2001 r. Po pięciu latach i przegranym barażu z AZS AWF Biała Podlaska, niegdysiejsze mistrzynie pierwszy raz spadły z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Z powrotem Stilon awansował jeszcze dwa razy. W obu przypadkach były to jednoroczne epizody. W sezonie 2010/11 gorzowianki wygrały tylko dwa spotkania z osiemnastu i zajęły ostatnie miejsce w ekstralidze (spadły notabene razem z wspominanymi Czarnymi Sosnowiec). Cztery lata później do utrzymania zabrakło trzech punktów.

Wydawało się, że coraz bardziej odmładzany zespół stać na to, by walczyć o powrót do ekstraligi. Nic z tego. W sezonie 2015/16 gorzowianki przegrały dziesięć z osiemnastu meczów, niechlubnie wsławiając się najgorszym w lidze bilansem spotkań na wyjeździe.

W zakończonym w maju sezonie Stilon w 18 meczach uzbierał... dwa punkty i sześć bramek. Żeby dopełnić obraz rozpaczy, dodajmy, że jedno spotkanie – z rezerwami ekstraklasowego SMS Łódź – podopieczne trenera Romana Mielcarka wygrały, ale PZPN zweryfikował wynik jako obustronny walkower. W obu drużynach na boisko wybiegły bowiem nieuprawnione zawodniczki... W ostatnim spotkaniu, przegranym z Błękitnymi Stargard Szczeciński 2:5, z konieczności w bramce musiała stanąć zawodniczka z pola. Właśnie absencje w kadrze były zdaniem Janusza Kałuzińskiego, prezesa TKKF Stilon, jedną z głównych przyczyn spadku. – Nasz zespół nigdy nie grał w pełnym składzie. Zawsze kogoś brakowało – mówił w Radiu Zachód. – Cały czas mamy ten sam problem, po każdej rundzie odchodzi jakaś zawodniczka – dodawał trener Mielcarek, który po spadku zrezygnował z prowadzenia drużyny.

Kto poprowadzi ją w następnym sezonie? Na razie nie wiadomo. Być może będzie to sam prezes Kałuziński, który pociesza się tym, że w klubie trenują zdolne, młode zawodniczki. Ostatnio piłkarki Stilonu wystąpiły w finałach mistrzostw Polski juniorek (niestety, wszystkie spotkania przegrały). – I w tej, i w ligowej drużynie brakuje jednak snajperki – mówił prezes Kałuziński. Zwracał też uwagę, że jego zawodniczki grają za darmo. – Tam gdzie jest kasa, są wyniki, bo tam ciągną dziewczyny z całej Polski. Gdybyśmy mieli budżet na poziomie 200 tys. zł, mielibyśmy spokojnie ekstraligę – powiedział w rozmowie z lubuską rozgłośnią Polskiego Radia.

Smutek i nadzieja

Co ciekawe, zawodniczki Stilonu drugą ligę „zaatakowały" z dwóch stron, bo spadł do niej pierwszy zespół, ale rezerwy wygrały grupę lubuską trzeciej ligi. Awansować jednak oczywiście nie mogły. Zainteresowane startem w wyższej klasie nie były zawodniczki MUKS 11 Zielona Góra, drugim lubuskim zespołem w drugiej lidze kobiet będzie więc kolejny zespół w trzecioligowej tabeli – Maks-Lubuszanin Drezdenko.

Jan Suwary, twórca sukcesów kobiecego Stilonu, ze smutkiem patrzy na obecną sytuację tej drużyny, ale i na całą kondycję damskiego futbolu. Zauważa, że choć ciągle mówi się o rozwoju tej dyscypliny, polskie piłkarki mogą oglądać trwające właśnie mistrzostwa Europy tylko w telewizji. Sam, mimo już prawie 70 lat, wciąż pozostaje aktywny, ale z trenowaniem kobiet skończył 13 lat temu. Teraz chce wprowadzić do okręgówki piłkarzy Błękitnych Lubno. Sezon 2016/17 jego zespół kończył passą 18 meczów bez porażki. Dziewczyny ze Stilonu na ligowe zwycięstwo czekają od 14 maja 2016 r. Na wygraną na wyjeździe – niemal równo rok dłużej.

Gorzowska piłka kobiet swoje powstanie zawdzięcza w dużej mierze Niemcom. W umowie pomiędzy Gorzowem a przygraniczną miejscowością Eisenhüttenstadt (dosłowne tłumaczenie z niemieckiego to „miasto huty żelaza") zawarto bowiem punkt mówiący o tym, że 1 maja 1984 roku, czyli w Dzień Pracy, ma dojść do meczu piłkarskiego damskich reprezentacji obu miast. „I wszystko byłoby jak najbardziej normalne, gdyby nie subtelny drobiazg: w Gorzowie zespołu damskich futbolistek zwyczajnie nie było" – pisał niegdyś we wspomnieniach dziennikarz Jan Delijewski.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego