Skazani na sukces

Obserwuję przeciwników – mówi Tomasz Łapiński, doradca zarządu Widzewa ds. sportowych, rekordzista pod względem występów w meczach ligowych tego klubu.

Aktualizacja: 04.10.2017 15:53 Publikacja: 03.10.2017 20:00

Skazani na sukces

Foto: PAP, Grzegorz Michałowski

Rz: Oglądaliśmy razem mecz Polonii z Sokołem Ostróda i kiedy Polonia strzeliła bramkę, pan powiedział: zaraz będzie 1:1, Sokół strzeli po rogu. Pomylił się pan o jeden róg. Gdybym był właścicielem klubu, zatrudniłbym pana. Widzew to właśnie zrobił.

Tomasz Łapiński: Co mam powiedzieć? Kiedy ma się za sobą lata spędzone na boisku lub w jego pobliżu, to takie przepowiednie są wynikiem znajomości rzeczy. Patrzę na zawodników, widzę, co potrafią, jak się w różnych sytuacjach zachowują, ustawiają, jak współpracują ze sobą formacje. Reszta to wyciąganie z tej wiedzy wniosków. Czasami można przewidzieć, co wydarzy się na boisku za kilka minut.

A dlaczego robił pan notatki akurat na meczu Polonii?

Bo pod koniec października na Konwiktorską przyjeżdża Widzew. Podzielę się wiedzą na temat Polonii z trenerem Franciszkiem Smudą.

To on sprowadził pana do Widzewa?

Najpierw zadzwoniono do mnie z klubu z pytaniem, czy nie zechciałbym wrócić do miejsca, w którym spędziłem 12 lat. Okazało się, że Franciszek Smuda, mój trener w Widzewie, odtwarza grupę współpracowników, z którymi w różnych miejscach pracował wcześniej i którym ufa.

To chyba miał z kogo wybierać.

Niezupełnie. Nie chodziło przecież o względy towarzyskie, tylko zawodowe. A ja jeszcze w poprzednim sezonie byłem dyrektorem sportowym Sokoła Aleksandrów Łódzki, współpracowałem z trenerem Piotrem Kupką. Znam więc dobrze kluby województwa i specyfikę trzeciej ligi. Oczywiście trener ma swoją stałą grupę. Jego asystentem jest Marcin Broniszewski, trenerem bramkarzy Zbyszek Małkowski, a Zdzisław Kapka odpowiada za skauting.

Na czym polega pańska rola w tym sztabie?

Formalnie jestem doradcą zarządu do spraw sportowych. Jedno z moich zajęć już pan widział na stadionie Polonii. Obserwuję przeciwników Widzewa i przekazuję informacje o nich trenerowi. Jestem na co dzień przy drużynie, przyglądam się zawodnikom na treningach, współpracuję ze Zdzisławem Kapką, oceniając piłkarzy kandydujących do gry w Widzewie.

Ma pan na to wszystko czas? Przecież ja pana teraz znam głównie z telewizji. Gdzie pan mieszka?

W Warszawie lub Łodzi, zresztą dziś z jednego miasta do drugiego jedzie się godzinę. Teraz jestem cały czas w Łodzi. Jakoś udało mi się ułożyć współpracę z Polsatem w taki sposób, aby żadne z tych moich zajęć nie ucierpiało kosztem drugiego.

Znam łódzkich dziennikarzy sportowych i wielu kibiców. Praktycznie wszyscy mówią jednym głosem, że od kiedy w klubie jest Franciszek Smuda, a głównym sponsorem został Murapol, Widzew jest skazany na sukces. Też pan tak uważa?

Rozumiem te nadzieje, bo skojarzenia z nazwą Widzew są jednoznaczne. Nie dziwię się sympatykom klubu, ale widzę też w ich optymizmie pewne zagrożenie. Mamy piękny stadion i bardzo poważnego sponsora, ale nie przestaliśmy być zespołem trzecioligowym. Ten stadion, frekwencja na meczach jak w ekstraklasie, najlepsze nazwiska w sztabie trenerskim nie sprawią, że z dnia na dzień w Łodzi będzie Liga Mistrzów. Do tego jeszcze daleka droga.

Trzeba zacząć od drużyny. Widzew zajmuje drugie miejsce w tabeli grupy I trzeciej ligi. Poniósł jedną porażkę w dziesięciu meczach, a od kiedy w sierpniu przyszedł Franciszek Smuda, drużyna jest niepokonana. Nic dziwnego, że kibice robią sobie nadzieje.

Oczywiście, ja też się nie dziwię. Ale to prawda, że trzeba zacząć od drużyny. Mamy taką koncepcję, aby w Widzewie grali młodzi zawodnicy, w miarę możliwości z klubowej akademii, wspólnie ze starszymi, znanymi piłkarzami, którzy mogliby być dla tych młodych wzorcami.

To na razie chyba nie za bardzo się udaje. Aleksander Kwiek przyszedł z Górnika Zabrze, ale gdyby ktoś o tym nie wiedział, to patrząc na niego, by się nie zorientował. Z Danielem Gołębiewskim jest podobnie. Nie widać go było w poprzednim sezonie w Polonii, jest zagubiony i teraz, w Widzewie. Jest przynajmniej jakaś zdolna młodzież?

Jestem daleki od wystawiania indywidualnych cenzurek, tym bardziej że oficjalnie prawo do tego ma pierwszy trener. Młodzież jest w naszej akademii, szukamy też talentów w innych klubach. Proszę pamiętać, że Franciszek Smuda pracuje w Widzewie od niecałych dwóch miesięcy. On też musi się przyjrzeć, jak funkcjonuje klub i jego pracownicy. Proszę wybaczyć, ale nie znam drużyny ligowej, którą zbudowano w dwa miesiące. A Widzew trzeba budować.

Ja to rozumiem, ale niech pan to powie kibicom.

Kibice chyba też to rozumieją. Wszyscy w klubie mamy poczucie, że dzięki nowemu właścicielowi i stadionowi finansowo i organizacyjnie znajdujemy się kilka pięter wyżej niż nasi konkurenci w trzeciej lidze. Ale to też oznacza wyzwanie i odpowiedzialność. Nie chcę powiedzieć, że musimy w tym sezonie awansować do drugiej ligi, bo różne rzeczy w piłce widziałem i nauczyłem się pokory. Faworyt nie zawsze wygrywa. Jednak trudno mi sobie wyobrazić nastrój w tej części Łodzi, która kibicuje Widzewowi, gdybyśmy nie awansowali.

Pan może o tym nie wie, ale do klubu, który ma ambicje odegrania za kilka lat roli takiej, jaką odgrywał w Polsce w latach 90., nie można się dodzwonić, bo nikt nie odbiera telefonu. Z drugiej strony, na stronie internetowej Widzewa doliczyłem się dziesięciu sponsorów, wśród nich takie giganty, jak Murapol, LV Bet, Polska Grupa Energetyczna i Blachy Pruszyński oraz ponad 60 firm mających status partnerów. To jest potęga większa niż w niejednym klubie z wyższej klasy.

To jest właśnie magia Widzewa. Zarówno liczba sponsorów i partnerów, jak i rekord Europy pod względem liczby karnetów kupionych na sezon na poziomie trzeciej ligi świadczą o wyjątkowości klubu i zjawisku wykraczającym poza sport. Jest coś takiego jak moda na Widzew, widoczna nie tylko w Łodzi.

Obserwuję to nawet w Warszawie. Widzew z jednej strony uchodzi od lat za jednego z głównych przeciwników, żeby nie powiedzieć „wrogów", Legii, a z drugiej jest szanowany za „widzewski charakter" i sukcesy z okresu gry pańskiej i fenomenu Marka Citki. Pokolenie kibiców i dziennikarzy, którzy wtedy mieli nad łóżkiem zdjęcia Widzewa z Ligi Mistrzów, ma dziś po trzydzieści kilka lat.

Ja to też pamiętam. Kiedy przechodziłem z Widzewa do Legii, nie byłem traktowany jak wróg, tylko zawodnik, który może Legii pomóc. Miałem pecha, bo z powodu kontuzji to się nie udało. Ale nikt na mnie przy Łazienkowskiej nie gwizdał. Dobrze się czuję i w Łodzi, i w Warszawie.

CV

Tomasz Łapiński (urodzony 1 sierpnia 1969 roku w Łapach). Środkowy obrońca. 36-krotny reprezentant Polski (1992–1999). Wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992). Dwukrotny mistrz Polski z Widzewem (1996, 1997) i zdobywca Superpucharu Polski. Uczestnik Ligi Mistrzów (1996).

Zawodnik Pogoni Łapy (1986/1987), Widzewa Łódź (281 meczów w latach 1987–1999, klubowy rekord), Legii (2000–2003, tylko jeden mecz w lidze), Piotrcovii Piotrków Trybunalski), Widzewa (2004) i Mazowsza Grójec (2005). Występował też w zespole Canal+ (2011/2012), złożonym z dziennikarzy i komentatorów – byłych piłkarzy, w rozgrywkach o Puchar Polski.

Rz: Oglądaliśmy razem mecz Polonii z Sokołem Ostróda i kiedy Polonia strzeliła bramkę, pan powiedział: zaraz będzie 1:1, Sokół strzeli po rogu. Pomylił się pan o jeden róg. Gdybym był właścicielem klubu, zatrudniłbym pana. Widzew to właśnie zrobił.

Tomasz Łapiński: Co mam powiedzieć? Kiedy ma się za sobą lata spędzone na boisku lub w jego pobliżu, to takie przepowiednie są wynikiem znajomości rzeczy. Patrzę na zawodników, widzę, co potrafią, jak się w różnych sytuacjach zachowują, ustawiają, jak współpracują ze sobą formacje. Reszta to wyciąganie z tej wiedzy wniosków. Czasami można przewidzieć, co wydarzy się na boisku za kilka minut.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego