Górnik jak zecer. Bez planu to zawód skazany na wymarcie

Śląsk jest zagłębiem kadrowym dla zagranicznych i rodzimych koncernów dostarczających innowacyjnych rozwiązań. Absolwenci katowickiej Politechniki trafiają też do prężnie rozwijających się w regionie startupów czy zakładają własne.

Publikacja: 11.04.2017 22:30

Aneta Wieczerzak-Krusińska

Aneta Wieczerzak-Krusińska

Foto: Fotorzepa / Kompala Waldemar

Młodzi nie garną się już gremialnie do pracy w kopalniach, które dawały chleb ich dziadkom i rodzicom. Choć nie brakuje kierunków specjalistycznych.

Na koniec lutego branża zatrudniała niespełna 84 tys. osób, a liczba pracowników w górnictwie węgla kamiennego stopniała od początku ubiegłego roku o ponad 8 tys. W najbliższych miesiącach – po finalizacji połączenia Polskiej Grupy Górniczej i Katowickiego Holdingu Węglowego – prawdopodobnie ta liczba przynajmniej się podwoi. Część ekspertów wskazuje, że z pracy w sektorze powinno zrezygnować przynajmniej połowę dziś zatrudnionych, by w ogóle mówić o efektywnym kosztowo górnictwie.

Można powiedzieć: na Śląsku idzie nowe, choć stare jeszcze nie odeszło. To wyzwanie dla każdej transformującej się gospodarki czy w skali mikro- jak region, czy makro, kiedy mówimy o ewolucji miksu energetycznego Polski.

Jednak każda przemiana powinna się odbywać w sposób planowy. Problem w tym, że koncepcji na Śląsk jutra u decydentów na razie nie widać. Tak samo jak nie ma jasnej wizji co do transformacji gospodarki kraju na mniej emisyjną czy zróżnicowania struktury wytwarzania, w ponad 80 proc. opierającego się dziś na węglu.

Plan dla Śląska pozostawiony przez poprzednią ekipę rządową (PO–PSL) już dawno odszedł w zapomnienie. Z tego powodu trudno dziś powiedzieć, czy dziś w górnictwie nadal jest zbyt dużo rąk do pracy lub czy za chwilę ich nie zabraknie. Co prawda spółki wydobywcze chwalą się złowieniem młodego narybku, ale czy są to wystarczające moce, by zasypać tworzącą się lukę pokoleniową?

Tego nie będziemy wiedzieć, dopóki nie poznamy długofalowej strategii energetycznej państwa, która wynikałaby ze zrównoważonej polityki surowcowej.

Dziś podjęcie decyzji o budowie kolejnej elektrowni jest wyzwaniem, bo inwestor nie wie, czy polityka klimatyczna Brukseli nie doprowadzi do powolnej śmierci tego paliwa w perspektywie kolejnych 20 lat. Nie ma też pewności, czy młodzi ludzie nadal będą gotowi pracować pod ziemią. Kurs na dekarbonizację energetyki, ale też brak politycznego planu co do przyszłego miksu, skutecznie odwodzą od wkraczania na ścieżkę górniczej kariery. Choć nadal średnia płaca w tym zawodzie jest wyższa niż średnia krajowa pensja, to jednak mniej zachęcająca w porównaniu z zarobkami w kwitnących na Śląsku sektorze IT czy branży automotive. A ryzyko zawodowe zdecydowanie większe.

Młodzi Ślązacy są pragmatykami, co widać także w wyborach ścieżki zawodowej. Bo w powszechnym odczuciu – zawód górnika niedługo może podzielić losy takich specjalizacji, jak zecer, bednarz czy klikon.

Młodzi nie garną się już gremialnie do pracy w kopalniach, które dawały chleb ich dziadkom i rodzicom. Choć nie brakuje kierunków specjalistycznych.

Na koniec lutego branża zatrudniała niespełna 84 tys. osób, a liczba pracowników w górnictwie węgla kamiennego stopniała od początku ubiegłego roku o ponad 8 tys. W najbliższych miesiącach – po finalizacji połączenia Polskiej Grupy Górniczej i Katowickiego Holdingu Węglowego – prawdopodobnie ta liczba przynajmniej się podwoi. Część ekspertów wskazuje, że z pracy w sektorze powinno zrezygnować przynajmniej połowę dziś zatrudnionych, by w ogóle mówić o efektywnym kosztowo górnictwie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego