Tajemnice cmentarza na Unickiej

Lubelski IPN przeprowadził pierwszą ekshumację żołnierzy podziemia niepodległościowego rozstrzelanych w 1952 r. na Zamku Lubelskim. To prawdopodobnie szczątki Mariana Pilarskiego „Jara" i Stanisława Biziora „Eama".

Publikacja: 09.02.2017 22:30

Pierwsze ekshumacje miały miejsce 16 stycznia. Kolejne możliwe są jeszcze w tym roku.

Pierwsze ekshumacje miały miejsce 16 stycznia. Kolejne możliwe są jeszcze w tym roku.

Foto: materiały prasowe

Dariusz Pilarski, wnuk majora Mariana Pilarskiego, jest przekonany, że odnalezione przez IPN szczątki należą do jego dziadka. Żałuje, że tej chwili nie mógł doczekać jego ojciec Janusz, który przez dziesiątki lat prowadził poszukiwania i bezskutecznie pisał do przeróżnych instytucji, szukając grobu ojca. – Najważniejsze, że w końcu wieloletnie starania zarówno ojca, jak i moje doprowadzą do pomyślnego zakończenia rodzinnej sprawy i szczątki dziadka zostaną godnie pochowane – mówi Dariusz Pilarski.

Brutalne śledztwo

Jego dziadek (ur. w 1902 r.) walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. W okresie międzywojennym był zawodowym żołnierzem, chorążym w 82. pułku piechoty w Kobryniu. Po kampanii wrześniowej osiadł w Tyszowcach na Zamojszczyźnie, gdzie uczestniczył w tworzeniu struktur konspiracyjnych ZWZ, a potem AK. Był komendantem miejscowej placówki.

Po wejściu Armii Czerwonej pozostał w konspiracji. W 1948 roku odtworzył sztab tzw. II inspektoratu AK i stanął na jego czele jako inspektor. Według historyków to była prawdopodobnie największa i najsilniejsza liczebnie inicjatywa konspiracyjna po 1947 roku w kraju. Nieformalną siedzibą inspektoratu był klasztor bernardynów w Radecznicy.

Marian Pilarski został aresztowany 12 kwietnia 1950 r. Trafił na Zamek Lubelski, przeszedł brutalne śledztwo. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiedli jego najbliżsi współpracownicy, m.in. Stanisław Bizior „Eam", komendant Lotnej Żandarmerii, zakonnicy z Radecznicy. Łącznie 11 osób. Zarzucono im udział w kontrrewolucyjnej organizacji zbrojnej, która przemocą chciała obalić ustrój Polski, działalność szpiegowską, mordowanie członków PPR, funkcjonariuszy UB, MO, oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego oraz Armii Czerwonej.

Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie 16 października 1951 roku skazał Pilarskiego i Biziora na karę śmierci, pozostałych na długoletnie więzienie. Obu rozstrzelano 4 marca 1952 r. o godz. 5.30 w podziemiach budynku administracyjnego więzienia na Zamku. Ich ciał nigdy nie wydano rodzinom. Rodzina Pilarskiego symboliczną mogiłę urządziła na cmentarzu w Tyszowcach.

Szczątki należące prawdopodobnie do „Jara" i „Ema" 16 stycznia wydobyli spod jednego z nagrobków z lat 60. i 70. naukowcy z biura poszukiwań i identyfikacji IPN w Lublinie. – Czekamy na wyniki badań DNA. Na razie mogę tylko powiedzieć, że ekshumowaliśmy szczątki dwóch mężczyzn w wieku lat 30 i 50 rasy białej – mówi prokurator Jacek Nowakowski, naczelnik oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie.

Precyzyjne typowanie

Badacze nie ukrywają, że pierwsza ekshumacja potwierdza skuteczność metody poszukiwań, którą przyjęli naukowcy IPN w Lublinie. Najpierw ustalono listę wszystkich straconych i zmarłych na Zamku Lubelskim. W kilkunastu przypadkach w materiałach poubeckich znaleziono lakoniczną informację o miejscu pochówku rozstrzelanych. Porównano ją z dokumentacją cmentarną z tamtego okresu.

– I często z dokumentacji cmentarnej wynikało, że konkretny grób był pusty i został zajęty 20 lat później – mówi Marcin Krzysztofiak, szef pionu archiwalnego lubelskiego IPN.

Potem badacze próbowali odtworzyć pierwotny układ pochówków na cmentarzu przy ul. Unickiej z lat 1944–1954. Było to o tyle ułatwione, że cmentarz ten powstał w 1934 r. Zmarłych chowano w sposób uporządkowany, sekcja po sekcji, rząd po rzędzie, miejsce po miejscu.

– Wytypowaliśmy kilkanaście pustych miejsc w obrębie jednej sekcji. Porównywaliśmy daty pochówków z sąsiednich grobów i uznaliśmy, że pozostawienie przez grabarzy pustych miejsc na cmentarzu tak uporządkowanym jest bez sensu. Wykorzystaliśmy też zdjęcia lotnicze Lublina z 1954 r., na których można zauważyć, że w miejscach, które według dokumentacji cmentarza były miejscami pustymi, usypane były ziemne kopce grobowe – mówi Marcin Krzysztofiak.

Pracownicy lubelskiego IPN wytypowali wstępnie kilkanaście miejsc, gdzie mogą znajdować się szczątki żołnierzy. Niewykluczone, że dalsze ekshumacje odbędą się jeszcze w tym roku.

Na wyniki śledztwa czekają rodziny innych ofiar zamordowanych na Zamku w Lublinie. Między innymi Adam Broński, syn Zdzisława Brońskiego ps. Uskok, dowódcy AK, a potem Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie, który zginął od wybuchu granatu w obławie w miejscowości Nowogród. Jego zwłoki przywieziono do Lublina i pochowano w nieznanym miejscu. Wśród poszukiwanych jest też ppor. Henryk Wieliczko ps. Lufa, jeden z najbliższych współpracowników mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki", stracony w egzekucji w marcu 1949 roku.

Siedziba muzeum

Sowieci więzienie na Zamku Lubelskim przejęli w lipcu 1944 r. po zajęciu Lubelszczyzny przez Armię Czerwoną. Początkowo przeszło ono pod zarząd NKWD, a następnie – Departamentu Więziennictwa Resortu Bezpieczeństwa PKWN. Z części przylegającej do baszty wydzielono areszt śledczy dla lubelskiego WUBP. Na przełomie 1944/1945 r. na zamku funkcjonował też Sąd Wojskowy Lubelskiego Garnizonu (od 1945 r. – Wojskowy Sąd Okręgowy). Pierwszych „wrogów ludu" komuniści osadzili w zamkowym więzieniu we wrześniu 1944 r., a do lutego 1954 przez Zamek Lubelski „przeszło" ok. 35 tys. osób, represjonowanych głównie z powodów politycznych.

Ogółem w Lublinie wydano wyroki śmierci na 515 osób, a w zamkowym więzieniu uśmiercono ponad 400 skazańców. Wielu z nich było działaczami i żołnierzami podziemia niepodległościowego. Egzekucje wykonywano poprzez rozstrzelanie na dziedzińcu lub w piwnicy nieistniejącego już obok zamku budynku, mieszczącego administrację i kwatery załogi. Ostatnia egzekucja Edwarda Bukowskiego miała miejsce 12 stycznia 1954 r., niespełna miesiąc przed likwidacją więzienia. Ofiary grzebano na cmentarzu przy ul. Unickiej, w nieoznakowanych mogiłach.

– Na tym cmentarzu grabarze zawsze mieli wykopanych kilka jam na zapas. Nie było problemu, aby w nocy przywieźć zwłoki, wrzucić do dołu, zakopać i odjechać – mówi Marcin Krzysztofiak.

Po likwidacji więzienia w 1957 r. zamek stał się siedzibą Muzeum Lubelskiego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: robert.horbaczewski@rp.pl

Dariusz Pilarski, wnuk majora Mariana Pilarskiego, jest przekonany, że odnalezione przez IPN szczątki należą do jego dziadka. Żałuje, że tej chwili nie mógł doczekać jego ojciec Janusz, który przez dziesiątki lat prowadził poszukiwania i bezskutecznie pisał do przeróżnych instytucji, szukając grobu ojca. – Najważniejsze, że w końcu wieloletnie starania zarówno ojca, jak i moje doprowadzą do pomyślnego zakończenia rodzinnej sprawy i szczątki dziadka zostaną godnie pochowane – mówi Dariusz Pilarski.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego