Bogdan Serwiński, szkoleniowiec siatkarek Muszynianki, odszedł po 30 latach z pracy

Szkoleniowiec siatkarek Muszynianki zrezygnował po 30 latach z pracy. Mało kto się tego spodziewał.

Aktualizacja: 09.01.2017 07:46 Publikacja: 08.01.2017 20:00

Bogdan Serwiński otrzymał tytuł trenera roku przyznany przez Polski Komitet Olimpijski za całokształ

Bogdan Serwiński otrzymał tytuł trenera roku przyznany przez Polski Komitet Olimpijski za całokształt pracy w 2009 roku.

Foto: Fotorzepa

Pod sam koniec starego roku na stronie internetowej klubu ukazało się krótkie oświadczenie: „Wynik oraz poziom sportowy zespołu to najistotniejsze kryteria oceny pracy trenera. Ani jedno, ani drugie nie jest dla mnie satysfakcjonujące. W profesjonalnym sporcie, jakim jest siatkówka, pierwszy trener obciążony jest jednoznaczną odpowiedzialnością. Stąd też moja decyzja o rezygnacji z prowadzenia zespołu. Po wnikliwej analizie, z której jasno wynikało, że parametry sportowe są zdecydowanie niższe niż w sezonach poprzednich oraz po długiej dyskusji z prezesem Jeżowskim oraz trenerami Litwinem i Wojtowiczem moja wizja zmian została zaakceptowana. Jestem przekonany, że Ryszard i Marcin natchną zespół wiarą i nadzieją i na koniec sezonu wszyscy będą usatysfakcjonowani". Podpisał Bogdan Serwiński.

Co prawda w tym sezonie „Mineralne", jak mówi się o miejscowych siatkarkach, nie zachwycały, ale nikt tego od nich nie oczekiwał. Okres hegemonii zespołu z Muszyny skończył się wraz z odejściem możnego sponsora przed paru laty. Kiedy trener ogłaszał rezygnację, drużyna miała na koncie sześć wygranych i siedem porażek i zajmowała 8. miejsce w tabeli (na 14 drużyn występujących w Orlen Lidze, czyli ekstraklasie kobiet). To nie był tragiczny bilans, zwłaszcza biorąc pod uwagę kontuzje czołowych zawodniczek: Anny Grejman i Małgorzaty Lis.

Z teściową na plaży

Serwiński jeszcze niedawno wydawał się w świetnej formie. W liście otwartym adresowanym do dyrektora Chemika Police na początku grudnia, opublikowanym na klubowej stronie, w swoim stylu zwracał się do Radosława Anioła: „Aniele z Polic, Przyjacielu mój!". W dalszej części listu odpowiadał na zarzuty sformułowane wcześniej przez dyrektora klubu z Polic (poszło o to, że Muszynianka nie zgodziła się na przełożenie ligowego meczu, o co zabiegał Chemik). Zawsze mówił, co myślał, nie owijał w bawełnę, nawet jeśli nie było to w smak trenerom reprezentacji albo władzom siatkarskiego związku. Nie był ulubieńcem siatkarskich salonów, pewnie dlatego, że na nich nie bywał. Wolał siedzieć w Muszynie i robić swoje. Posługiwał się barwnym językiem. „Dziewczyny, tak to możecie grać z teściową na plaży" – takie perły można było wyłapać, kiedy w czasie meczu brał przerwę na żądanie, a mikrofony telewizji pozwalały podsłuchać uwagi trenerów.

W Ameryce o takich jak Serwiński mówią self-made man, człowiek, który sam wykuł swój sukces. Tam takich ludzi na ogół się szanuje i życzy kolejnych sukcesów, w Polsce raczej wyśmiewa i czeka na upadek. Więc z trenera Muszynianki żartowano i podważano jego metody, nazywano wuefistą albo Dyzmą siatkówki. Ale nawet jego przeciwnicy muszą przyznać, że dodawał żeńskiej siatkówce, która w naszym sportowym świecie schodzi na coraz dalszy plan, nieco kolorytu. A przede wszystkim poprowadził klub do sukcesów, o jakich w Muszynie nikt nawet nie śnił.

Małe miasteczko nad Popradem, znane uzdrowisko na polsko-słowackim pograniczu, nie miało siatkarskich tradycji. Sekcja siatkówki powstała w 1982 roku. Do tego momentu w klubie LZS Poprad Muszyna wychowywano piłkarzy. Serwiński, który kiedyś grał w piłkę nożną, był szkoleniowcem trampkarzy Popradu. Poza tym uczył w szkole wychowania fizycznego. Po pewnym czasie objął też drużynę siatkarek, chociaż nie miał wtedy o siatkówce wielkiego pojęcia.

Na początku lat 90. razem z Grzegorzem Jeżowskim założyli Międzyszkolny Klub Sportowy Kurier Muszyna, który szkolił młodzież. Jeżowski, przyjaciel Serwińskiego, też uczył w szkole (biologii) i też miał słabość do sportu: kiedyś podnosił ciężary. Tych dwóch zbudowało w małej Muszynie wielką siatkówkę. Kiedy Poprad zlikwidował drużynę seniorek, Kurier zgłosił do rozgrywek młodziutki zespół. W ten sposób udało się uratować siatkówkę w Muszynie.

Przez lata Serwiński i Jeżowski byli nierozłączni. Serwiński był równocześnie trenerem i prezesem klubu, Jeżowski dyrektorem, potem Serwiński skupił się na trenowaniu, a Jeżowski został prezesem i jest nim do dzisiaj (z przerwą). Ale tak naprawdę robili wszystko, poczynając od najdrobniejszych spraw. W latach 90. jeździli razem na targ do Krakowa, gdzie kupowali warzywa, które potem trafiały na stragan w Muszynie – utarg zasilał klub. Później prowadzili też sklep i wynajmowali szkołę na kolonie. Siatkarki długo grały w szkolnej sali gimnastycznej, gdzie ledwo mieściły się ławki rezerwowych, a sekretarz zawodów nie miał stolika i trzymał protokół na kolanach.

– Wspomnienia tamtych czasów sprawiają, że łza się w oku kręci – mówi Bogdan Serwiński. – Próbowaliśmy z Grześkiem udowodnić, że można w malutkim mieście zbudować profesjonalny sport. Robiliśmy to początkowo w nietypowy sposób, ale udało się – wspomina. Wzięli się też do lokalnej polityki. Bogdan Serwiński był przewodniczącym rady miasta, a jego brat Waldemar burmistrzem Muszyny (w 2009 roku zginął w wypadku samochodowym).

Gwiazdy odpieprzają fuchę

W 1999 roku zespół awansował do II ligi, pozyskał sponsora i od tego momentu funkcjonuje jako Muszynianka. W 2001 roku wywalczył awans do Serii B I ligi, a dwa lata później do Serii A (tak wtedy nazywały się rozgrywki). Po wspaniałych mistrzostwach Europy w 2005 roku Muszynianka po raz pierwszy sięgnęła po gwiazdy, złotka z kadry Andrzeja Niemczyka: Joannę Mirek, Milenę Rosner i Natalię Bamber. Mimo takich transferów drużyna spisywała się słabo. Serwiński w końcu nie wytrzymał: – Jako trener tej drużyny nie mam nic do powiedzenia. Ale jako prezes mogę. Te dziewczyny mają tu cholernie wysokie kontrakty, a odpieprzają zwykłą fuchę. Jedynie Aśka Mirek gra na poziomie. Pozostałe... Lepiej grają zmienniczki. Wciąż słyszę o zmęczeniu sezonem reprezentacyjnym. A co mnie to obchodzi? Czy pierwszego któraś z nich powie, że chce 50 procent wypłaty, bo gra słabiej? Nie! Leżymy na łopatkach. Może w głowie była im dziś Warszawa i Bal Mistrzów Sportu? – cytował Serwińskiego „Super Express".

Czy pamięta tamte słowa? – Nie wykluczam, że coś takiego powiedziałem. Miałem dużo barwnych wypowiedzi, może i gorszych niż ta. Z jednej strony bardzo lubię i szanuję siatkarki, ale z drugiej nieraz mnie denerwowały – przyznaje ze śmiechem. – Czasami mówi się coś w emocjach, innym razem z premedytacją, żeby zmotywować zawodniczki do lepszej gry. Ja miałem to szczęście, że mogłem być autentyczny – tłumaczy.

Mocne słowa podziałały na gwiazdy z Muszyny, bo wkrótce świętowały pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski, mimo że sezon zasadniczy zakończyły dopiero na piątym miejscu. W kolejnych latach do uzdrowiska trafiały zastępy najlepszych siatkarek i już nikogo to nie dziwiło. W klubie na przestrzeni lat występowały czołowe siatkarki polskie i zagraniczne: Mariola Zenik, Aleksandra Jagieło, Izabela Bełcik, Sylwia Pycia, Anna Werblińska, Joanna Kaczor, Holenderki Caroline Wensink i Debby Stam-Pilon, Chorwatka Sanja Popović, Czeszka Ivana Plchotova czy Australijka Rachel Rourke. To tylko niektóre z tych najbardziej znanych. Wszystkie grały w narodowych reprezentacjach.

A Serwiński prowadził je do kolejnych zwycięstw. Muszynianka zdobyła cztery mistrzostwa Polski: 2006, 2008, 2009 i 2011, dwa wicemistrzostwa, dwa brązowe medale i Puchar Polski. Siatkarki z sukcesami rywalizowały też w europejskich pucharach – w 2013 roku wywalczyły Puchar CEV, drugie najcenniejsze trofeum w żeńskiej siatkówce, w finale pokonując Fenerbahce Stambuł. Serwiński pytany o swoje najpiękniejsze wspomnienie od razu zaznacza, że jeszcze nie jest na etapie podsumowania swoich dokonań, ale szczególnie docenia tytuł trenera roku przyznany mu przez Polski Komitet Olimpijski za całokształt pracy w 2009 roku.

Piękne wspomnienia na razie trzeba odłożyć, rzeczywistość nie jest tak kolorowa. Najlepsze siatkarki grają gdzie indziej, bo gdzie indziej są dzisiaj wielkie pieniądze. Co dalej z Bogdanem Serwińskim? Przestał być trenerem, ale z klubu nie odchodzi. – Nie będę narzekał na brak obowiązków – mówi i precyzuje, że będzie pełnił funkcję podobną do dyrektora sportowego (oficjalnej nazwy jego stanowiska jeszcze nie ma).

Może znajdzie nieco więcej czasu na historię XVII wieku, która jest jego pasją. – Zaczęło się chyba od „Trylogii" Sienkiewicza przeczytanej w dzieciństwie. Szkoda, że już nie ma „Wielkiej gry", bo może wziąłbym udział na emeryturze – mówi. Swoją wielką grę już wygrał – razem z siatkarkami z Muszyny w ich najlepszych czasach. A na emeryturę się nie wybiera, powrotu na trenerską ławkę nie wyklucza. Mecz „Mineralnych" z Pałacem w Bydgoszczy śledził w domu. Polski Cukier Muszynianka Muszyna (tak brzmi pełna nazwa zespołu) prowadzi teraz Ryszard Litwin, wieloletni drugi trener drużyny. W klubie nie będzie więc rewolucji, chociaż brak gestykulującego przy bocznej linii trenera Serwińskiego będzie widoczny.

Pod sam koniec starego roku na stronie internetowej klubu ukazało się krótkie oświadczenie: „Wynik oraz poziom sportowy zespołu to najistotniejsze kryteria oceny pracy trenera. Ani jedno, ani drugie nie jest dla mnie satysfakcjonujące. W profesjonalnym sporcie, jakim jest siatkówka, pierwszy trener obciążony jest jednoznaczną odpowiedzialnością. Stąd też moja decyzja o rezygnacji z prowadzenia zespołu. Po wnikliwej analizie, z której jasno wynikało, że parametry sportowe są zdecydowanie niższe niż w sezonach poprzednich oraz po długiej dyskusji z prezesem Jeżowskim oraz trenerami Litwinem i Wojtowiczem moja wizja zmian została zaakceptowana. Jestem przekonany, że Ryszard i Marcin natchną zespół wiarą i nadzieją i na koniec sezonu wszyscy będą usatysfakcjonowani". Podpisał Bogdan Serwiński.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego