Rz: Brązowy medal dla Zagłębia Lubin to wielki sukces beniaminka, ale i pana, bo to pierwszy krążek w karierze trenerskiej.
Piotr Stokowiec: Dla nas wszystkich w klubie to nagroda za dwa sezony ciężkiej pracy i ma wielkie znaczenie. Z tym że ja nie pracuję dla statuetek czy medali. Dla mnie liczy się droga do sukcesu, a nie sam sukces. Ważna jest jakość pracy i jej standard. Rozwój mój, drużyny, współpracowników. Chciałbym, żeby wszyscy, których mam w zespole i w sztabie, mieli poczucie, że nie tracą czasu i idą naprzód. Sam wynik może być raz lepszy, raz gorszy, ale postęp w życiu sportowców i trenerów jest najistotniejszy.
Ale pracodawca rozlicza trenera za wyniki?
Nasz sponsor KGHM pomoc dla Zagłębia traktuje jako element działalności w ramach Społecznej Odpowiedzialności Biznesu. Firma, angażując się w piłkę nożną, stwarza warunki do uprawiania sportu. Nie wszyscy muszą odnosić sukcesy, dobrze, jeśli młodzi ludzie wychodzą z domu, sprzed komputera, angażują się w sport albo w życie klubu. Przed sezonem nie wymagano od nas medali. Podstawowym zadaniem dla Zagłębia i trenerów tu pracujących jest współpraca pierwszego zespołu z Akademią Piłkarską, wprowadzanie wychowanków do drużyny. Zagłębie ma być oknem wystawowym szkółki piłkarskiej. W Polsce nie ma klubu, który postawiłby na tak odważną strategię, i nie bał się jej realizować.
Pan się tego nie bał? Dla trenera wprowadzanie młodych zawodników do drużyny zawsze obarczone jest wysokim ryzykiem.