Były szef rządu odnosił się do wypadku premier Beaty Szydło, do którego doszło w poprzedni piątek. - Jeżeli chodzi o wypadek, jak to miało miejsce, to już nie jest prywatna sprawa. Opinia publiczna oczekuje jak najwięcej informacji na ten temat – mówił o stanie zdrowia premier Szydło.
Miller powiedział, że być może płeć decyduje o tym, że nie ma takiego dostępu do premier Szydło, jak to było, gdy on sam będąc szefem rządu kontaktował się z dziennikarzami. - Mamy daleko idącą lakoniczność. Uwzględniam jednak fakt, że pani premier jest kobietą. Mają one większy dyskomfort, aby pokazywać się nie będąc w dobrej formie – powiedział Miller.
Miller powiedział, że lekarze powinni informować regularnie, na tyle ile mogą to robić, o stanie zdrowia premier Szydło.
- Wydaje mi się, że między pierwszym samochodem, a tym, w którym jechała premier Szydło, jest zbyt duża odległość – oceniał Miller. - Pamiętam, jak poruszała się moja kolumna. Nie było siły, żeby ktoś się wcisnął między samochody – dodał. Jak argumentował, wymaga to synchronizacji wszystkich aut tworzących kolumnę. - Być może ci ludzie zbyt krótko ze sobą pracują.
- Przecież auta, które wiozą polityków, to nie są karetki pogotowia, które mkną na sygnale, bo ratują komuś życie – Miller mówił o nadużywaniu sygnałów dźwiękowo-świetlnych.