Bez osobnej grupy limitowej dla leków dla dzieci po przeszczepach

Nie stworzyliśmy osobnej grupy limitowej dla leków dla dzieci po przeszczepach, bo byłaby to podstawa do podobnych roszczeń w odniesieniu do innych leków – tłumaczył w Sejmie wiceminister zdrowia.

Aktualizacja: 07.12.2017 13:31 Publikacja: 06.12.2017 17:49

Bez osobnej grupy limitowej dla leków dla dzieci po przeszczepach

Foto: 123RF

Proszek do sporządzania roztworu leku immunosupresyjnego dla dzieci po przeszczepach, który jeszcze w zeszłym roku kosztował 3,20 zł, w styczniu 2017 r. zdrożał do 316 zł, w maju kosztował już 558 zł, w lipcu 666 zł, we wrześniu 702 zł, a w listopadzie 785 zł.

– Dlaczego pozwala pan na to, by rodzice dzieci po przeszczepach, którzy walczą codziennie o ich życie i chronią je przed konsekwencjami przeszczepu, płacili tyle za lek? – pytał w środę poseł Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia i były minister zdrowia.

Marcin Czech, wiceminister zdrowia odpowiedzialny za politykę lekową, odpowiedział, że resort wynegocjował z producentem leku nieodpłatne podawanie leku w tej postaci dzieciom w szpitalach.

– Ze względu na ceny referencyjne między krajami trudno przekonać międzynarodowego gracza, by obniżył cenę. Gdybyśmy próbowali stworzyć odrębną grupę limitową, byłoby to przeciwko mechanizmowi ustawowemu. Możemy sobie wyobrazić, że w całym systemie pojawia się, mówiąc biznesowo, różnicowanie leków ze względów na ich formę – dodał wiceminister.

– Chce mi pan powiedzieć, że dla Ministerstwa Zdrowia priorytetem jest regulacja ustawowa? Co ma zrobić matka dwuletniego dziecka po przeszczepie, której resort mówi, że lek w syropie kosztuje 780 zł z powodu utrzymywania stabilności ustawowej? Podawał pan kiedyś tabletki dwuletniemu śmiertelnie choremu dzieciakowi leżącemu w łóżku? Pan jest w ministerstwie po to, by regulować system, a nie wpasowywać się w jego mechanizmy – odpowiadał Czechowi Bartosz Arłukowicz.

Dodał, że jako lekarz przez wiele lat zajmował się dziećmi chorymi onkologicznie, w tym dziećmi po przeszczepach.

Zdaniem prof. Tomasza Grodzkiego, chirurga klatki piersiowej i transplantologa, który od wielu miesięcy walczy o wyjaśnienie podwyżek, podejście resortu jest również bulwersujące i świadczy o niezrozumieniu roli ministerstwa.

To już drugie specjalne posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia poświęcone problemowi leków dla chorych po przeszczepach. O problemie pisaliśmy wielokrotnie. Zawiesinę valcyte, która jest jedyną dostępną na rynku płynną postacią leku, podaje się najmłodszym dzieciom, którym nie da się odmierzyć właściwej dawki tabletkami, i tym starszym, które nie chcą lub nie potrafią połknąć tabletki. Wbrew opinii lekarzy i ekspertów ministerstwo sugeruje, że można je zastąpić zamiennikiem w postaci tabletki.

Drastycznie zdrożały też leki dla dorosłych. Za tabletki ceglar, do tej pory kosztujące 3,20 zł, trzeba będzie teraz zapłacić 286,70 zł. Rekordowa podwyżka dotyczyła tabletek valcyte, które w kwietniu kosztowały 3,20 zł, w maju 1327,15 zł, w lipcu zdrożały do 1916,83 zł, we wrześniu do 2427,13 zł, a w listopadzie w ogóle wycofano je z aptek.

Proszek do sporządzania roztworu leku immunosupresyjnego dla dzieci po przeszczepach, który jeszcze w zeszłym roku kosztował 3,20 zł, w styczniu 2017 r. zdrożał do 316 zł, w maju kosztował już 558 zł, w lipcu 666 zł, we wrześniu 702 zł, a w listopadzie 785 zł.

– Dlaczego pozwala pan na to, by rodzice dzieci po przeszczepach, którzy walczą codziennie o ich życie i chronią je przed konsekwencjami przeszczepu, płacili tyle za lek? – pytał w środę poseł Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia i były minister zdrowia.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów