Lekarze i szpitale już zaczynają się obawiać przepisów, które wejdą w życie w sierpniu 2016 r. Chodzi o rozporządzenie ministra zdrowia o łagodzeniu bólu porodowego. Daje ono każdej kobiecie prawo do znieczulenia na życzenie.
Większość kobiet już teraz domaga się znieczuleń na porodówkach, bo od ubiegłego roku refunduje je NFZ. W lipcu 2015 r. prezes Funduszu podpisał zarządzenie, mocą którego refunduje wszystkim kobietom znieczulenia przy porodzie, płacąc za nie szpitalowi 413 zł. A przyszłe matki są coraz bardziej świadome swoich praw i egzekwują je w szpitalach. Przed lipcem 2015 r. znieczulenie było dostępne tylko wtedy, gdy kobieta miała do tego wskazania medyczne, czyli nie była w stanie rodzić siłami natury. Kobiety, które chciały znieczulenie bez wskazań do niego, musiały płacić za dodatkową usługę w szpitalach ok. 600 zł.
Niektóre kobiety nie czekają na nowe przepisy i już teraz próbują pozywać lekarzy. Jedna z pacjentek po wyjściu z porodówki postanowiła wytoczyć sprawę ginekologowi za to, że nie dostała znieczulenia i musiała rodzić w bólach. Jej skarga trafiła do komisji lekarskiej.
– Lekarzowi udało się w końcu ją przekonać, że to nie jego wina, bo znieczulenie musi podać anestezjolog, a takiego nie było na oddziale. Za jego brak odpowiada zaś szpital, który nie zapewnił dostępności specjalisty pacjentom – tłumaczy Oskar Luty, adwokat z kancelarii DFL Legal. Zaznacza, że sprawy o brak znieczulenia przeciwko szpitalom będą coraz częstsze.
Takie jednostkowe przypadki to dopiero preludium do tego, co może czekać szpitale w drugiej połowie 2016 r., kiedy zacznie obowiązywać nowe rozporządzenie.