Polski rynek suplementów diety jest jednym z najszybciej rozwijających się w Unii Europejskiej. Tymczasem nie zawsze wiadomo, co dokładnie spożywają konsumenci, gdyż wprowadzanie do obrotu i sprzedaż suplementów w Polsce są praktycznie poza skuteczną kontrolą - wskazywała w opublikowanym w lutym raporcie Najwyższa Izba Kontroli. W nawiązaniu do ustaleń swojej kontroli NIK, wspólnie z Europejskim Trybunałem Obrachunkowym oraz Uniwersytetem Medycznym w Łodzi, zorganizowała konferencję pod hasłem "Zdrowie pod kontrolą".
Jak wskazywała w lutym NIK, rynek suplementów diety wymaga pilnej poprawy regulacji dotyczących tych produktów. Jest to o tyle ważna kwestia, że polscy konsumenci spożywają coraz więcej suplementów diety, traktując je nierzadko jako panaceum na różne dolegliwości.
Na pytanie czym właściwie są suplementy diety odpowiedział w swoim wystąpieniu prof. dr hab. Andrzej Stańczak z Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Kwestię bezpieczeństwa zdrowotnego w kontrolach Europejskiego Trybunału Obrachunkowego przedstawił członek ETO, Janusz Wojciechowski. Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski, odwołując się do wyników kontroli, przypomniał, że z suplementami diety mają do czynienia niemal wszyscy.
- Według danych CBOS aż 89 proc. Polaków zażywa leki bez recepty i suplementy diety. W 2015 r. Polacy kupili blisko 190 mln opakowań suplementów diety. Statystyczny Polak kupił więc sześć opakowań suplementów i wydał na nie ok. 100 zł. Średnia cena opakowania suplementu diety w Polsce wynosi ok. 16 zł. - mówił Kwiatkowski. Nie zawsze wiadomo jednak, co dokładnie spożywają konsumenci, gdyż wprowadzanie do obrotu i sprzedaż suplementów są praktycznie poza skuteczną kontrolą.
Prezes NIK zwrócił też uwagę na ważny problem: