Z roku na rok przybywa procesów o odszkodowanie za szkody wyrządzone przez służbę zdrowia w sądach rejonowych, okręgowych i apelacyjnych. W 2015 r. w sądach rejonowych statystyki pokazały jednak spadek. W 2011 r. do rejonu wpłynęło 279 takich spraw, w 2015 r. tylko 196. Odwrotny trend jest w sądach okręgowych, tu liczba spraw rośnie (w 2011 r. było ich 613, w 2015 r. – 753).
– To może być zupełny przypadek albo dowód na to, że kiedy ostatnio lekarze się mylili, to sprawy były tak poważne, że trafiały do sądów okręgowych, a nie rejonowych – mówi dr Janusz Kapuściński, specjalista od prawa medycznego. Twierdzi, że globalnie spraw dotyczących błędów medycznych będzie w sądach coraz więcej. Po pierwsze, pacjenci są coraz bardziej świadomi swoich praw. Po drugie, postęp medyczny sprawia, że z wielu złych stanów można wyjść dzięki leczeniu i rehabilitacji. A ta dużo kosztuje.
– Procesy o błędy medyczne są bardzo trudne – mówi sędzia Barbara Jankowska, która ma w referacie 25 takich spraw. Są bardzo złożone, wymagają specjalistycznej wiedzy i rzetelnych opinii biegłych. – Chodzi przecież o to, by winny błędu zapłacił takie pieniądze, które przywrócą w miarę samodzielne życie ofiarom – dodaje.
– Szpitale przyznają się, że doszło u nich do błędu w sztuce lekarskiej, ale nigdy się nie zgadzają, by od razu ustalić kwotę, jaka zostanie wypłacona pacjentowi – mówi sędzia Mateusz Woliński. Dodaje, że żądają procesu, który kosztuje, i czekają latami na wyrok. Wszystko po to, by odłożyć w czasie wypłatę odszkodowania. Nikt im nie zarzuci, że bez potrzeby wydali pieniądze.
O złożoności takich spraw mówią też adwokaci.