Przesunięcie o kwartał wejścia w życie zmian, stanowiących odwrócenie obecnego porządku w ochronie zdrowia, eksperci określają jako rozsądne. Obecne zapisy nie pozwalały bowiem właścicielom szpitali na przygotowanie się do reformy. Chodzi zwłaszcza o dodany ostatnio zapis umożliwiający podmiotom mniejszym i prywatnym łączenie się z placówkami publicznymi. Tylko one mają bowiem szansę na wejście do sieci, a tym samym finansowanie ze środków publicznych.

Marek Wójcik, były wiceminister administracji i cyfryzacji i ekspert Związku Miast Polskich zauważa jednak, że zmiana o kwartał terminu wejścia sieci wymusza także nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, w której zapisano, że obecne umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia obowiązują tylko do 30 czerwca 2017 r.

Dodatkowe trzy miesiące to także, jak powiedziała premier Beata Szydło, „czas na dobre przepracowanie tego projektu w Sejmie i Senacie, ale również dłuższy czas na lepsze przygotowanie się do wprowadzenia tych zmian”. Szefowie placówek liczą na kolejne korekty ustawy.

Ustawa o sieci szpitali przewiduje bowiem, że publiczne pieniądze w formie ryczałtu dostaną tylko placówki włączone do szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ). Warunkiem jest posiadanie przez nie umowy z NFZ od co najmniej dwóch lat i izby przyjęć albo szpitalnego oddziału ratunkowego. Pozostałe placówki będą mogły się ubiegać o kontrakt z NFZ lub jego odpowiednik na starych zasadach. 91 proc. budżetu NFZ przeznaczone zostanie na ryczałt dla szpitali w sieci. 9 proc. może nie wystarczyć dla placówek prywatnych, tym bardziej że o te pieniądze będą mogły się starać szpitale publiczne, którym ryczałt przyznano tylko na część oddziałów.