Główny Inspektor Sanitarny o projekcie powołania Urzędu Zdrowia Publicznego

Główny Inspektorat Sanitarny zajmuje się profilaktyką, od promocji szczepień po walkę z dopalaczami.

Aktualizacja: 17.02.2017 07:15 Publikacja: 17.02.2017 06:32

Marek Posobkiewicz: Dziś, kiedy borykamy się z epidemią grypy, obowiązkowe szczepienia wydają się ko

Marek Posobkiewicz: Dziś, kiedy borykamy się z epidemią grypy, obowiązkowe szczepienia wydają się koniecznością.

Foto: materiały prasowe

Rz: Nieujawniony projekt ustawy o Urzędzie Zdrowia Publicznego zakłada likwidację Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, Krajowego Centrum ds. AIDS i Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Co pan sądzi o tym pomyśle?

Dr Marek Posobkiewicz, główny inspektor sanitarny: Urząd zdrowia publicznego istnieje w Polsce od wielu lat. Na szczeblu centralnym jego funkcję pełni GIS, a lokalnie 16 wojewódzkich i 318 powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Pozostałe podmioty zajmujące się zdrowiem publicznym nie działają tak szeroko. Logiczne więc wydaje się, że przyszła struktura urzędu musi się oprzeć na inspekcji sanitarnej.

Sanepid bardziej niż ze zdrowiem publicznym kojarzy się z badaniem wody.

Zadania Państwowej Inspekcji Sanitarnej są bardzo szerokie – począwszy od badania wody, bezpieczeństwa żywienia i żywności, zabezpieczenia przed chorobami zakaźnymi przez program szczepień ochronnych, po promocję zdrowia i higieny środowiska, medycynę pracy, a także ochronę przed szkodliwymi substancjami.

To dlatego jako raper GIS przestrzega pan przed dopalaczami?

Nie tylko. Także przed papierosami, trującymi grzybami, nieszczepieniem dzieci. Zastanawiam się nad kawałkiem poświęconym smogowi. To jednak moje prywatne, nieco chałupnicze inicjatywy, bardziej jako lekarza niż szefa GIS. Inspektorat tworzy profesjonalne kampanie profilaktyczne. Ostatnia to „Melanż. Oczekiwania vs. rzeczywistość", która pokazuje młodzieży, jak substancje psychoaktywne zmieniają postrzeganie rzeczywistości. Zajmujemy się też twardym zwalczaniem handlu dopalaczami. Inspekcja sanitarna nie ma możliwości robienia zakupów kontrolowanych, wejścia siłowego czy przeszukań. Ale od dwóch lat przeprowadzamy akcje z policją, dzięki którym udało się zatrzymać wiele ton produktów i czołowych rozgrywających tego rynku.

Więcej słychać o walce GIS z przeciwnikami szczepień.

Trudno tu mówić o walce. Możemy przypominać. Ostrzegać, że niezaszczepienie dzieci grozi konsekwencjami prawnymi, ale przede wszystkim groźnymi chorobami, mogącymi prowadzić do śmierci lub kalectwa. Antyszczepionkowcy nie są ruchem licznym, ale mocno mieszającym ludziom w głowach i bardzo sprawnym informatycznie. Kiedy na naszym Facebooku pojawił się mem z hasłem: „Nie musisz szczepić wszystkich swoich dzieci. Wystarczy te, które chcesz, żeby z tobą zostały", natychmiast się uaktywnili. Zarzucali nam eksterminację polskich dzieci metodą szczepień, dyskryminację, pytali, czy tworzymy polski Jugendamt i co za pracownik zawiesił „tak skandaliczne hasło". Wyglądało to tak, jakby naszą stronę śledzili pilniej niż dziennik telewizyjny. A oni po prostu są zorganizowani.

W zeszłym roku znów im się pan naraził, podpisując nowy kalendarz szczepień obowiązkowych.

Wprowadzenie do kalendarza szczepień przeciw pneumokokom jest spełnieniem naszych wieloletnich postulatów i na pewno poprawi stan zdrowia polskich dzieci. Kolejnym celem są obowiązkowe szczepienia przeciw grypie, najpierw dla pracowników służby zdrowia. Dziś, kiedy borykamy się z prawdziwą epidemią, takie szczepienia wydają się koniecznością. Oczywiście, można założyć, że lekarze, pielęgniarki i salowe w przychodniach i szpitalach szczepią się z poczucia odpowiedzialności i obowiązku. Chciałbym w to wierzyć, ale wielu z nich o szczepieniu na grypę nie pamięta albo nie chce pamiętać. Albo żałuje 20 zł. I zaraża pacjentów. A niektórych, np. pozbawionych odporności chorych onkologicznie, grypa może wręcz zabić.

Jak ich zmusić do szczepień?

Rozwiązaniem mógłby być akt legislacyjny, który określałby, jakie grupy zawodowe zobowiązane są do szczepienia przeciw grypie. Chodzi tu zarówno o bezpieczeństwo personelu, jak i – a może przede wszystkim – pacjentów.

—rozmawiała Karolina Kowalska

Rz: Nieujawniony projekt ustawy o Urzędzie Zdrowia Publicznego zakłada likwidację Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, Krajowego Centrum ds. AIDS i Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Co pan sądzi o tym pomyśle?

Dr Marek Posobkiewicz, główny inspektor sanitarny: Urząd zdrowia publicznego istnieje w Polsce od wielu lat. Na szczeblu centralnym jego funkcję pełni GIS, a lokalnie 16 wojewódzkich i 318 powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Pozostałe podmioty zajmujące się zdrowiem publicznym nie działają tak szeroko. Logiczne więc wydaje się, że przyszła struktura urzędu musi się oprzeć na inspekcji sanitarnej.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów