W biznesie trzeba dobrze wyglądać

Specjalista dermatologii estetycznej dr Marcin Ambroziak opowiada o wizytach mężczyzn w gabinetach urody.

Aktualizacja: 17.06.2018 13:46 Publikacja: 17.06.2018 00:01

W biznesie trzeba dobrze wyglądać

Foto: archiwum prywatne

Rzeczpospolita: Kiedy pan zauważył, że zaczęło przybywać męskich pacjentów?

Dr Marcin Ambroziak: To nie stało się nagle. Jeszcze 20 lat temu w gabinecie zdarzał nam się jeden mężczyzna na miesiąc, wzbudzając spore zaciekawienie. Praktycznie od tamtego czasu z roku na rok systematycznie przybywa panów zainteresowanych zabiegami poprawiającymi wygląd. W tej chwili stanowią już ok. 25 proc. naszych pacjentów. I będzie ich coraz więcej, bo taki jest trend.

Panowie zaczęli bardziej o siebie dbać?

To część stylu życia, który zakłada inwestowanie w wygląd jako element wizerunku. Naszymi pacjentami są prawnicy, biznesmeni, politycy, menedżerowie. Nikt w ich przypadku nie wysunąłby zarzutu, że nadmiernie zabiegają o urodę czy są zniewieściali. To bardzo męscy mężczyźni. Przychodzą do nas zadbani panowie, którzy mają poczucie, że aby być dobrze postrzeganym w biznesie, trzeba też dobrze wyglądać. Są wśród nich również osoby młode, po trzydziestce, zainteresowane zabiegami profilaktycznymi, które zapobiegają starzeniu się skóry. I to jest zjawisko zupełnie nowe.

W przypadku kobiet to nic dziwnego, bo coraz młodsze inwestują w swoją urodę.

Tak, ale z mężczyznami jest jednak inaczej. Jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji fizjologiczno-anatomicznej. Mamy grubszą, bardziej tłustą i lepiej nawilżoną skórę, długo wyglądamy na nienadgryzionych zębem czasu. Uogólniając, panowie zaczynają korzystać z zabiegów odmładzających 10 lat później niż panie.

Co jeszcze nas różni w podejściu do zabiegów?

Praktycznie wszystko. Męscy pacjenci są zadaniowi. Chcą przychodzić jak najrzadziej, powiedzmy raz na rok, i wszystkie zabiegi wykonać za jednym zamachem, żeby sobie już nimi nie zawracać więcej głowy. Panie natomiast wizytę w gabinecie często traktują podobnie jak zakupy, czyli jako sposób na poprawienie sobie nastroju. Przychodzą np. raz w miesiącu, rozkładają sobie zabiegi na etapy, myślą o nich.

Bo chyba też więcej o nich wiedzą?

To prawda. Mężczyźni polegają na opinii lekarza, do którego się zgłaszają, proszą o ocenę stanu skóry i plan leczenia. Wśród pań przeważają pacjentki, które mają już gotową wizję tego, jakim zabiegom powinny się poddać i jaki efekt mają one przynieść. Czasami chcą dyskutować, pytają, czy dany zabieg sprawdzi się u nich. Ale bywa, że oczekują podania konkretnego preparatu, w konkretnej ilości, czy zastosowania konkretnego urządzenia. Wśród panów takie przypadki zdarzają się niesłychanie rzadko.

Są zabiegi szczególnie popularne wśród mężczyzn?

Do pierwszej trójki należą: toksyna botulinowa, czyli botoks, który wygładza zmarszczki, kwas hialuronowy, który jest w stanie wypełnić głębokie bruzdy, i zabiegi laserowe, które poprawiają gęstość skóry, ujędrniają ją i odświeżają. Chyba najbardziej panowie cenią sobie kwas hialuronowy, bo gwarantuje natychmiastowy efekt. Przychodzi mężczyzna do lekarza z głębokimi bruzdami nosowo wargowymi, których nie lubi, a wychodzi bez nich. Zapłacił i pozbył się kłopotu. Wszelkie efekty odroczone w czasie, nie mówiąc już o efektach domniemanych, są przez mężczyzn nie do zaakceptowania.

No, ale topową trójkę doceniają też kobiety. Czy są zabiegi, które panowie stosują częściej niż panie?

Oczywiście, bo przecież jesteśmy inni. Problemem ponad połowy mężczyzn jest łysienie androgenowe, więc wielu pacjentów decyduje się na zabiegi wspomagające jego leczenie. To na przykład mezoterapia, czyli mikroiniekcje preparatami, które odżywiają mieszki włosowe i pobudzają odrost włosów. Obok nich stosujemy też przeszczep własnych włosów. Pobiera się je z tyłu głowy, gdzie mieszki włosowe nie są podatne na zamieranie, i przeszczepia w łysiejące obszary, np. nad czołem. Takie włosy będą odporne na wypadanie. Niejako na drugim biegunie jest pozbywanie się włosów z miejsc, w których panowie ich nie chcą. Najczęściej poddają się laserowej depilacji pleców, ramion, brzucha. Każdego pacjenta, który do mnie przychodzi, namawiam też do częstszych nieinwazyjnych zabiegów pielęgnacyjnych, dzięki którym opóźnia się objawy starzenia. Systematyczne nawilżanie i odżywianie skóry – tego mężczyzn trzeba uczyć. Na szczęście coraz częściej używają kosmetyków do twarzy. Oczywiście pod warunkiem, że jeden będzie służył do wszystkiego [śmiech]. Nie ma mowy o tonikach, osobnych kremach na dzień, na noc, pod oczy... Ja też używam jednego.

Czy któreś techniki są bardziej na lato niż na zimę?

Latem odpadają wszelkie zabiegi z użyciem lasera. Zarówno złuszczanie naskórka, jak i depilacja. Skóra jest po nich zbyt wrażliwa, żeby wystawiać ją na słońce. W lato nie będzie przeszkadzać botoks i wypełnianie bruzd kwasem hialuronowym, a zamiast lasera można wybrać odmładzające zabiegi z użyciem fal radiowych czy ultradźwięków. Latem jednak najbardziej odmładzający jest urlop. ©? —rozmawiała Małgorzata Kaferska-Łysek

Rzeczpospolita: Kiedy pan zauważył, że zaczęło przybywać męskich pacjentów?

Dr Marcin Ambroziak: To nie stało się nagle. Jeszcze 20 lat temu w gabinecie zdarzał nam się jeden mężczyzna na miesiąc, wzbudzając spore zaciekawienie. Praktycznie od tamtego czasu z roku na rok systematycznie przybywa panów zainteresowanych zabiegami poprawiającymi wygląd. W tej chwili stanowią już ok. 25 proc. naszych pacjentów. I będzie ich coraz więcej, bo taki jest trend.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Choroby zakaźne wracają do Polski. Jakie znaczenie mają dziś szczepienia?
Zdrowie
Peru: Liczba ofiar tropikalnej choroby potroiła się. "Jesteśmy w krytycznej sytuacji"
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej