Zarówno z policyjnych statystyk, jak i z doświadczenia ratowników wynika, że ratowanie osoby tonącej należy do jednej z najtrudniejszych i zarazem najbardziej niebezpiecznych akcji. – Zwarcie w wodzie to walka determinacji tonącego, który walczy o życie, z umiejętnościami ratownika – mówi Marcin Siwek, ekspert ratownictwa wodnego. Są trzy zasady, których, jak przekonuje, trzeba bezwzględnie przestrzegać, jeśli nie mając doświadczenia, decydujemy się  ruszyć na pomoc człowiekowi w wodzie.

Nie wskakujmy do wody na ratunek. Osoba, która nie jest doświadczonym pływakiem lub ratownikiem, może skutecznie pomóc tonącemu wyłącznie pozostając na brzegu. Nawet zawodowi ratownicy starają się udzielać pomocy ze wsparciem sprzętu i z asekuracją. Najpierw dzwonimy po pomoc na numer alarmowy 112  lub 984, który łączy z osobami dyżurującymi nad wodą. Podajemy możliwie dokładną lokalizację dyspozytorowi i dopiero wtedy zaczynamy pomagać tonącemu.   

Rzucamy coś, co pływa. Rozglądamy się wokół siebie, w promieniu czterech metrów zwykle leży coś, co unosi się na wodzie i nadaje się do rzucenia tonącemu. To może być plastikowa butelka po napoju, torba termiczna, kijki od parawanu, nadmuchany plastikowy worek, piłka, torba chipsów, związany wór ze śmieciami z kosza, lodówka turystyczna, a nawet sama przykrywka od lodówki (jest jak deska do pływania), itp.

Nigdy nie podajemy ręki. Siła osoby tonącej jest ogromna. Dla dorosłego mężczyzny nawet dziecko jest zagrożeniem. Dlatego nie podajemy ręki tonącemu, bo nie zdołamy jej już uwolnić. Osoba, która tonie, jest w dramatycznej sytuacji, zachowuje się w sposób nieprzewidywalny i irracjonalny. Bezwzględnie unikamy z nią bezpośredniego kontaktu. Jeśli tonący jest blisko, podajmy mu ręcznik, kij, swoją koszulkę - cokolwiek, co możemy w razie czego puścić.