Według danych Światowej Organizacji Zdrowia na osteoporozę cierpi co trzecia kobieta i co dziewiąty mężczyzna na całym świecie, a powikłania choroby są jednymi z najczęstszych przyczyn zgonów w krajach rozwiniętych. Rosnąca liczba chorych spowodowała, że osteoporoza uznana została za jedną z chorób cywilizacyjnych. Mimo skali problemu, o osteoporozie mówi się znacznie rzadziej niż np. o chorobach serca.
– Osteoporoza ciągle nie jest w modzie, niektórzy nawet uważają, że wymyśliły ją firmy farmaceutyczne i w ogóle, że jest to efekt nieuchronnego starzenia się – mówił w wywiadzie dla Termedia prof. dr hab. med. Edward Czerwiński, dyrektor Krakowskiego Centrum Medycznego, kierownik Zakładu Chorób Kości i Stawów Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W Polsce wg danych Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji na osteoporozę choruje ok. 2 mln osób, przy czym wraz ze starzejącym się społeczeństwem tendencja ta będzie rosła. Co ciekawe w Polsce tylko 10% chorych na osteoporozę jest leczonych. Pacjentami są głównie kobiety po 50.roku życia i mężczyźni po 65 roku życia.
– Możemy powiedzieć, ze osteoporoza to choroba „starszych wdów” i z tego powodu są mało interesujące dla polityków i mediów Dla mediów nośnym tematem jest przeszczep serca, a dla polityków walka o władzę i wyborców, a ponieważ politykami są mężczyźni około pięćdziesiątki, to nikt nie myśli o wdowach… – dodaje profesor Czerwiński.
Cicha złodziejka kości
Osteoporoza zwykle przebiega bezobjawowo, dlatego nazywana jest „złodziejką kości”, „cichą epidemią” czy „tykającą bombą”. Najczęściej dowiadujemy się o niej dopiero wtedy, gdy niespodziewanie dochodzi do złamania. Jesteśmy zaskoczeni, bo nie trzeba wcale groźnego upadku czy uderzenia, by powstał poważny uraz.