Anna Słojewska z Brukseli
Belgijscy śledczy ciągle nie mają pewności, kim był człowiek w kapeluszu, czyli trzeci zamachowiec na lotnisku Zaventem. Dwóch wysadziło się na miejscu, ale trzecia i najcięższa bomba nie została zdetonowana, a osoba ją transportująca prawdopodobnie uciekła z miejsca zdarzenia.
Taksówkarz, który we wtorek rano wiózł trójkę zamachowców z ich mieszkania w dzielnicy Schaerbeek, rozpoznał człowieka w kapeluszu i twierdzi, że to Faycal Cheffou, znany publicznie radykalny dziennikarz, któremu ostatnio zarzucano werbowanie dżihadystów spośród uchodźców w Brukseli. Cheffou został zatrzymany przez policję w ostatni czwartek wieczorem, ale policja po kilka dniach po raz kolejny opublikowała nagrania z kamery przemysłowej z lotniska i poprosiła o kontakt, jakby jednak nie była pewna, czy aresztowała właściwego człowieka. W poniedziałek prokuratura wypuściła Cheffou na wolność.
W belgijskich miastach dochodzi do rewizji i zatrzymań, w ostatnią niedzielę zatrzymano kolejne osoby – trzy z nich aresztowano pod zarzutem udziału w grupach terrorystycznych. Świadczy to o nadzwyczajnej mobilizacji policji w kraju oskarżanym do tej pory o ignorowanie sygnałów o aktywności islamskich radykałów. Do zatrzymań doszło równolegle we Francji i w Holandii, we Włoszech zidentyfikowano osobę podejrzaną o związek z zamachowcami z Brukseli, która ma być odesłana do Belgii.
Fakt, że zamachowcy byli dżihadystami, nie spowodował na razie w Belgii fali publicznych ataków na islam. Politycy bardzo starają się nie oskarżać wspólnoty muzułmańskiej o sprzyjanie terrorystom, w mediach można obejrzeć świadectwa rannych lub rodzin ofiar zamachów, którzy nie szukają zemsty.