David Dixon, pochodzący z Hartlepool, mieszkał w Brukseli ze swoją partnerką Charlotte Sutcliffe i ich siedmioletnim synem. Pracował jako informatyk w firmie, która miała siedzibę kilka przystanków metra od stacji Maelbeek - pisze The Guardian.

Mężczyzna nie wiedział o zamachu na lotnisku w Zaventem. Dowiedział się o nim od swojej ciotki, Ann Dixon, na co dzień mieszkającej w Hartlepool, która pytała, czy nic mu nie jest. Odpowiedział, że jest cały. Napisał też do swojej partnerki z informacją, że pociągi metra jeżdżą normalnie.

Partnerka Dixona po wtorkowych zamachach przeszukała wszystkie szpitale w Brukseli w poszukiwaniu mężczyzny. Dziś rano rodzina Davida Dixona otrzymała informację o jego śmierci. Mężczyzna został zidentyfikowany jako jedna z ofiar wtorkowego zamachu na stacji Maelbeek. Rzecznik brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych powiedział, że "resort potwierdza śmierć Davida Dixona w atakach, które miały miejsce 22 marca w Brukseli".